StoryEditor

Co powiedzieli nam rolnicy o szkodach łowieckich?

Szkody łowieckie, a ściślej niewłaściwe traktowanie rolników przez myśliwych oraz zablokowanie swobodnego korzystania przez rolnika z suszarni do kukurydzy przez sąsiada zdominowały wczorajsze, osobiste spotkanie red. Andrzeja Sawy z prenumeratorami w siedzibie Podlaskiej Izby Rolniczej w Porosłach.
26.07.2017., 14:07h
Udział w nim wzięła część członków Zarządu PIR oraz mec. Przemysław Matysiak z kancelarii w Krasnymstawie, która prowadzi szereg spraw związanych ze szkodami łowieckimi. – W maju, na 8-hektarowej działce, dziki w kilkunastu miejscach zniszczyły zasiewy kukurydzy na kiszonkę. Na skutek tego podsiewaliśmy ją, kupując dodatkowo 16 jednostek siewnych, każda po 300 zł. Koło łowieckie oszacowało, że uszkodzone jest jedynie 11 arów. Kwotę odszkodowania mam poznać dopiero jesienią – mówił Marcin Dobrowolski z gminy Tykocin, który wspólnie z ojcem gospodaruje na 150 ha. Razem utrzymują 100 dojnych krów.

Szymonowi Polakowi na 2-hektarowej uprawie kukurydzy dziki w ciągu jednej nocy zniszczyły pół hektara. – Koło łowieckie uznało, że zniszczenia dotyczą jedynie 6 arów – skarżył się rolnik, którego gospodarstwo liczy 20 ha, a utrzymuje w nim 20 krów.

Wojciech Gąsowski, również spod Tykocina ma 100-hektarowe gospodarstwo, produkuje mleko od 80 krów. Na 5,5 hektarowej działce kukurydzy na kiszonkę – jak deklaruje – watahy zniszczyły mu część zasiewów, na skutek czego musiał ją podsiewać.

– Wysiałem dodatkowo trzy jednostki siewne za kwotę 1 tys. zł. Myśliwi przyznali mi zaledwie połowę. A gdzie koszty robocizny? – pytał Gąsowski.

Marek Bystrowski w 100-hektarowym gospodarstwie utrzymuje 80 dojnych sztuk. Na powierzchni 3 ha wysiał trawę z koniczyną. Za zbuchtowanie 1 ha w ramach rekompensaty od koła dostał 60 petard hukowych, które w nocy samoczynnie strzelają co pewien czas.

– Petardy nic nie pomogły, za dwa dni dziki znowu były na polu – deklarował. W sąsiedniej gminie Dobrzyniewo Bystrowski obsiał kukurydzą na kiszonkę 12 ha. Musi jej pilnować.

– Codziennie wieczorem palimy ogniska, nie pomagają elektryczne pastuchy – informował. Rolnik w 2015 r. w ramach użyczenia dostał od koła elektryczne pastuchy na trzy lata. Przy ich odbiorze w umowie użyczenia myśliwi umieścili zapis, że w zamian za otrzymane pastuchy zrezygnuje za ten okres z dochodzenia odszkodowań za szkody łowieckie. Podpisał, zrzekając się swoich praw.

– Moim zdaniem tę umowę można obalić na podstawie przepisów Prawa łowieckiego – stwierdził radca prawny Przemysław Matysiak, podając merytoryczne podstawy obalenia skutków zawartej umowy. Radził szczegółowe analizy podpisywanych dokumentów jeszcze przed złożeniem pod nimi podpisu. Apelował do rolników, by wpisywali do protokołów wszelkie swoje zastrzeżenia.

Antoni Sowiński jest właścicielem 170-hektarowego gospodarstwa, w którym utrzymuje 90 krów. Jest członkiem Zarządu Podlaskiej Izby Rolniczej, a jednocześnie myśliwym. Jak deklarował, dziki zniszczyły mu 4 ha kukurydzy i 3 ha pszenicy.

– Za kim idziesz: za rolnikiem, czy myśliwym? Jeśli z nami nie będziesz współpracował, wywalimy cię z koła – usłyszałem od swoich kolegów-myśliwych – relacjonował Sowiński. Koło liczy 65 myśliwych, z czego tylko on pochodzi z tej gminy.

– Reszta to mieszkańcy Białegostoku, Warszawy. Dominują lekarze, sędziowie, mundurówka. Strzela tylko kilkunastu – podkreślał. Dodał, że w marcu zebrano 115 podpisów z 8 wiosek, by starosta białostocki nie podpisał dzierżawy z tym kołem. Nic nie pomogło. Podpisał.

– Starosta sokólski nie podpisał umów na dzierżawy z dwoma kołami, bo nie wywiązywały się ze swoich obowiązków. W tych obwodach obecnie nie ma umów dzierżawy – informował Marek Siniło z gminy Korycin, wiceprezes PIR, a jednocześnie właściciel 40-hektarowego gospodarstwa, w którym utrzymuje 30 krów.

– W trakcie rejestracji jest nowe koło łowieckie, ale PZŁ blokuje te procedury, chcąc znowu dać dzierżawy rozwiązanym kołom. Sprawa jest w SKO. Nie ma teraz szacowania szkód, bo obwód jest zawieszony. Starosta wykazał dobrą wolę, stając po stronie rolników, ale mamy prawny pat – mówił Siniło.

Koło łowieckie ma osobowość prawną, musi być zrzeszone w PZŁ. Ustawodawca nałożył obowiązek wypłaty odszkodowań, koła łowieckie wykonują zadania państwa w sprawach związanych z gospodarką łowiecką – działają niczym administracja państwowa w tej dziedzinie – wyjaśniał zawiłości prawne mec. Matysiak z Krasnegostawu. Podkreślał też, że odszkodowań za szkody w uprawach wyrządzone przez zwierzynę należy dochodzić nie tylko na podstawie przepisów Prawa łowieckiego, ale również na zasadach ogólnych, wynikających z Kodeksu cywilnego, m.in. utraconych korzyści.    as
Andrzej Sawa
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 03:19