StoryEditor

Trudna wiosna dla rzepaku. Jak go dalej chronić?

W całym kraju wody jest aż nadto, co spowodowało, że nie można było w wielu miejscach złapać optymalnego terminu na skracanie rzepaku, zwłaszcza pod koniec marca i na początku kwietnia, ponieważ występowały wtedy przymrozki. Poprzedni rok i wiosna były zupełnym przeciwieństwem – było sucho i zimno. Co teraz z rzepakiem?
20.04.2023., 14:04h
Niektórzy rolnicy zaryzykowali, wiedząc że warunki nie są optymalne – w szczególności wisi widmo przymrozków, i wykonali zabieg regulacji, lecz wielu zrezygnowało. Problemy się piętrzą, tym bardziej że rzepak wszedł w fazę pąkowania, a ocieplenie aktywowało także szkodniki – chowacza czterozębnego i słodyszka, a w pole nie można wjechać...
Ocieplenie uaktywniło słodyszka rzepakowego, a niestety nie dość, że w fazie pąkowania jest najbardziej szkodliwy, to nadmiar wody uniemożliwia w wielu rejonach wjazd w pole.
Co to oznacza w praktyce? Regulację pokroju często wykonujemy fungicydami o charakterze regulatorów wzrostu, co oznacza, że jeśli jej nie zrobiliśmy, rośliny mogą być niedostatecznie ochronione przed chorobami, a wysoka wilgotność powietrza i ciepła pogoda sprzyjać będą ich presji. Oprócz suchej zgnilizny kapustnych trzeba także zwrócić uwagę na szarą pleśń, cylindrosporiozę, czy niebawem także na werticiliozę. A w kolejce czai się zgnilizna twardzikowa.

– Takie warunki, jakie mieliśmy w 2. dekadzie kwietnia, sprawiają, że zgnilizna twardzikowa jest stymulowana do tworzenia owocników (apotecjów). Sytuacja wyklaruje się do końca miesiąca. Przypuszczam jednak, że przy tak dużej ilości wody, prawdopodobnie nie będzie 3 wysypów zarodników, tylko 2, a większość z nich skiełkuje w terminie okołokwitnieniowym, co oznaczałoby, że ochrona może się skończyć na 2 zabiegach w tym terminie – przewidywała dr hab. Marta Damszel z UWM w Olsztynie. W zeszłym roku w naszym regionie niektórzy rolnicy robili nawet 3 zabiegi, bo obserwowaliśmy 3 wysypy zarodników.
Na zdjęciu wykonanym 18.04.2023 r. w Pamiątkowie (centralna Wielkopolska) widoczne są już apotecja zgnilizny twardzikowej (Fot. Łączny).

Pogoda sprzyjała chorobom

– W regionie północno-wschodnim padały obfite deszcze, a średnia temperatura ostatnich tygodni od pełnego ruszenia wegetacji rzepaku ozimego wynosiła odpowiednio 6,03; 5,81; 4,37; 9,7°C z epizodem przymrozków nawet do –9,1°C przy gruncie. Dopiero w drugiej dekadzie kwietnia temperatura nie spadała poniżej 0°C, a maksymalna temperatura w ciągu dnia rosła do 17–20°C. Zatem rozkład temperatury i regularne opady lokalnie uniemożliwiły wykonanie zabiegów regulacji i ochrony roślin, a w zależności od stanowiska wilgotność gleby uniemożliwia wjazd na pola. Przebieg pogody sprzyjał wyraźnie nasilaniu suchej zgnilizny kapustnych, której sprawcy wymagają do skutecznej infekcji zwilżenia liści oraz szarej pleśni preferującej wysoką wilgotność. W 2. dekadzie kwietnia rośliny rzepaku były na przełomie faz wydłużania pędu i pąkowania BBCH 30–33/51–53. Na stanowiskach ze słabo rozwiniętym systemem korzeniowym, co skutkowało słabym pobieraniem składników, w tym azotu, obserwowaliśmy silne przejaśnienie nowo wytworzonych liści i ich łódeczkowaty pokrój – mówiła dr hab. Damszel.

Kondycja odmian, które zimą lepiej zniosły obfite opady, jest bardzo dobra. Te, które regenerują się z pąków bocznych rozwijają się wolniej i są słabsze. Na wybranych plantacjach błędy jesiennego odchwaszczania potęgują złą kondycję roślin, które nie wykształciły pąków bocznych i są karłowate.

– W regionie północno-wschodnim pod koniec 2. dekady kwietnia skończył się optymalny okres stosowania regulatorów wzrostu. Należy jednak założyć, że formowanie łodyg i pąkowanie trwało jeszcze około 6 dni, zatem można było jeszcze polecać opóźnioną regulację z triazolami lub trineksapakiem etylu (rejestracje pozwalają na zabiegu w fazie BBCH 31–55). Wykonany zabieg ograniczył dodatkowo nadmierny zrzut pąków kwiatowych, a następnie zawiązków łuszczyn – mówiła ekspertka.

Pilnować nie tylko szkodników

– Po przekroczeniu optymalnej fazy rozwojowej na regulację – zielonego pąka, a przy presji patogenów i widocznych popękanych pędach, stanowiących dodatkowe wrota infekcji, zaleca się do mieszaniny przeznaczonej głównie do ograniczenia szkodliwości słodyszka i chowaczy dodanie, np. triazoli ograniczających grzyby. Jednak, jeśli planowane jest jeszcze nawożenie nalistne, powinno się te zabiegi oddzielić, by nie potęgować fitotoksyczności u roślin. Faza zielonego pąka to zdecydowanie ostatni moment na wykonanie zabiegu, ponieważ później już należy planować ochronę okołokwitnieniową – podkreślała dr hab. Marta Damszel.

Fot. Łączny, Walerowska
Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 00:28