StoryEditor

Ferma Bydła w Łodzi – międzynarodowe targi hodowlane ruszyły!

Jedne z najbardziej popularnych targów przeznaczonych w głównej mierze dla hodowców bydła, trzody i drobiu właśnie się rozpoczęły. Potrwają do niedzieli! 
Hala EXPO, MOSiR w Łodzi po raz kolejny tonie w rozmaitych sprzętach i maszynach przeznaczonych dla hodowców drobiu, bydła i trzody. Na zwiedzających czekają najnowsze technologie, ciekawe konferencje i specjalistyczne doradztwo dotyczące profesjonalnej hodowli najpopularniejszych zwierząt gospodarskich.  Targi co roku cieszą się ogromnym zainteresowaniem. 

Ferma bydła

Pośród wykładów FERMY BYDŁA możemy uczestniczyć równolegle w wykładach dotyczących żywienia bydła mlecznego – jakie tłuszcze stosować w paszach dla krów, jakie są sposoby pokrycia zapotrzebowania krów na energię, w jaki sposób i dlaczego warto oznaczać włókno w dawce paszowej i wykładach dotyczących aspektów weterynaryjnych. 

Zadbaj o płuca cieląt!


– Szczepionki żywe wzbudzają wiele kontrowersji. Generalnie są one bezpieczne. Strategiczne w wyborze modelu szczepień i profilaktyce jest to kiedy pojawi się odporność. Może pojawić się po 7., ale i po 28. dniach od szczepienia. Modele profilaktyki są różne, ale najważniejsze jest to by były one dostosowane do konkretnego gospodarstwa – mówił podczas prelekcji „Płuca cieląt – co możemy zrobić żeby je chronić” prof. dr hab. Krzysztof Rypuła. Profesor podkreślił, że idealnie byłoby gdyby cielęta z zakupu były szczepione przed sprzedażą, natomiast w praktyce jest raczej tak, że cielęta są szczepione dopiero w nowym gospodarstwie, a podanie antybiotyku po wejściu do nowego budynku jest jedynym skutecznym rozwiązaniem. 

– Nie ma złych szczepionek. Trzeba je umieć odpowiednio zastosować – mówił prof. Rypuła.

Ekspert podkreślił, że ważne w tym wypadku jest także kalkulowanie kosztów, ponieważ np. inwestycja w antybiotyk zastosowany profilaktycznie w 3 dniu życia kompletnie nie ma uzasadnienia, bo szansa na zakażenie pojawia się dopiero 7 dnia życia. 

Bóle poporodowe


Kolejny interesujący wykład w dziedzinie weterynarii w hodowli bydła dotyczył znoszenia bólu poporodowego u wysokowydajnych krów, które przedstawił na wynikach doświadczeń lek. wet. Szymon Kotwica. 

– Bóle poporodowe u krów od 0 do 6 godzin po porodzie można uśmierzyć za pomocą preparatów przeciwzapalnych. Z literatury wynika, że w laktacji krowa może dać około 2000 l mleka więcej – mówił Kotwica. 

Lekarz weterynarii postanowił to zbadać i wydajność w laktacji faktycznie była wyższa, ale o 1200 l w laktacji. Krowy dzięki zastosowaniu preparatów przeciwzapalnych były narażone na mniejszy stres związany z bólem. Poziom kortyzolu we krwi był znacznie niższy niż w grupie kontrolnej, która nie otrzymała leków przeciwzapalnych. Lek. wet. Kotwica badał także czy leki przeciwzapalne mają wpływ na pobranie paszy i aktywność. Krowy po podaniu leków były mniej aktywne, ale pobierały jednorazowo więcej paszy. Ponadto nie pojawiały się stany zapalne macicy, a schorzeń okołoporodowych było znacznie mniej. 

– Stosowanie leków przeciwzapalnych ma uzasadnienie również ekonomiczne – podkreślił lek. wet. Kotwica, zgodnie z zasadą „lepiej zapobiegać, niż leczyć”. Kolejną korzyścią wynikającą ze stosowania tychże preparatów jest poprawa dobrostanu poprzez zmniejszenia bólu i stresu u zwierząt po porodzie. 

Naukowcy sprawdzali różne rodzaje leków przeciwzapalnych m.in.: o substancji aktywnej ketoprofen (ketofen). Wstępne wyniki badań były ciekawe, bo wynika z nich, że zastosowanie ww. substancji aktywnej powoduje obniżenie poziomu komórek somatycznych, ale także charakteryzuje się krótszym okresem karencji. Dzięki czemu wydajność mleka za 305 dni laktacji także powinna być wyższa. 

Niedoceniony embriotransfer


Następna prelekcja dotyczyła niedocenianego narzędzia w rozrodzie jakim jest embriotransfer, a wykład poprowadził lek. wet. Kamil Kossakowski z Embriowet, zespół ET z Bartoszyc. 

W 2017 r. zespół badawczy poddał płukaniu 40 zacielonych krów i pozyskał zarodki, w 2018 roku krów było już 100. Zainteresowanie embriotrasferem z roku na rok się zwiększa, ale nie jest to taka skala jak np. Ameryce Południowej, gdzie embriotransfer to technologia stosowana na porządku dziennym. 

Hodowcy stosujący embriotransfer w swoim stadzie wiele zyskują – przede wszystkim szybki postęp genetyczny w linii matecznej. Najpierw jałówki w wieku 12-13 miesięcy są genotypowane (koszt około 100 dolarów), aby ustalić czy warto by były dawczyniami zarodków. U dawczyń indukowana jest superowulacja, są inseminowane wyselekcjonowanym nasieniem, a zapłodnione zarodki są pobierane i wprowadzane jako świeże (60%) do macicy biorczyń lub mrożone (50%). Krowa rekordzistka dała aż 54 zarodki, nadające się do transferu, ale zdarza się, że nie pozyska się żadnego zarodka przydatnego do transferu. 

Można kupować na aukcjach zarodki w dwóch kategoriach – dobrej jakości i bardzo dobrej jakości, koszt tańszych to 700 zł co stanowi 1/3 ceny bardzo dobrego zarodka, a odsetek ciąż jest tylko o 10% niższy niż przy zastosowaniu zarodków z najwyższej półki. Najlepiej wybierać zarodki, po krowach/jałówkach inseminowanych nasieniem seksowanym, bo większości hodowcom zależy na samicach.  

Embriotransfer można wykorzystać także wówczas, gdy stres cieplny psuje nam parametry rozrodu. Polega to na tym, że krowy otrzymują zarodki, które były wyprodukowane w chłodniejszych miesiącach, przez co nie zamierają one tak często jak te pobrane lub naturalnie powstałe latem. Dzięki tej metodzie rozrodu możemy również zapobiegać chorobom zakaźnym – nawet jeśli choroba przenosi się z matki na płód, do momentu implantacji (ekspandującej blastocysty) zarodek nie ma szans, by się zarazić. 

Sztuka mądrych oszczędności

– Niestety nie mamy wpływu na ceny mleka, ale możemy szukać mądrych oszczędności w żywieniu bydła – mówił mgr. inż. Piotr Skoczek z firmy Somatic (doradztwo żywieniowe i zootechniczne zwierząt). Jednym z rozwiązań, które podał Piotr Skoczek jest posiłkowanie się w głównej mierze własną bazą paszową, bo jest tańsza (treściwych i objętościowych) i ograniczeniem stosowania pasz z zakupu. Metoda CCC czyli cena czyni cuda to niezbyt dobry pomysł, bo hodowcy kupują kiepskiej jakości pasze, a wynik jest gorszy bo potrzeba jej wówczas więcej. Niezbyt dobrą metodą jest także podawanie nadpsutych pasz grupom nieprodukcyjnym i brak wydzielonych pomieszczeń dla cieląt i jałówek czyli cielętników i jałowników. W Polsce jest ich mało, szczególnie tych dobrze zorganizowanych. 

– Na fermie należy przyjąć odpowiednią strategię, bo istnieje duży problem z zarządzaniem w stadzie. Na przykład – lek. weterynarii powinien pojawiać się na rutynowej wizycie w oborze i badać cielność do 30 dnia ciąży, później sprawdzać czy wszystko jest w porządku jeszcze trzykrotnie podczas ciąży – podkreślał Skoczek. Wówczas możemy szybko zareagować.

Natomiast o samym zacieleniu musimy myśleć już na trzy tygodnie przed wycieleniem i np. podać beta karoten, bo zmniejsza ilość schorzeń okołoporodowych. 

– Kiedyś panaceum na tego typu schorzenia było pastwisko, a na nim beta karoten zawarty w zielonce – mówił Skoczek. Obecnie, przy całorocznym utrzymaniu alkierzowym wskazane może być także badanie poziomu beta karotenu we krwi. Jeśli poziom jest poniżej 200 mikrogramów w ml oznaczać to może problemy podczas skutecznej inseminacji. Ważne również są kwasy omega 3 i omega 6, także zawarte w zielonkach. 

– Koszt dodatku do dawki beta–karotenu to od 100 do 300 zł w zależności od firmy, a stanowi to często tyle samo ile porcja nasienia – podkreślił Skoczek. 

dkol/mw
Fot Mira Wieczorek/Marcin Jajor
Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska
Redaktorka portalu topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Mira Wieczorek
Autor Artykułu:Mira Wieczorek
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 23:31