Reklama zniknie za 11 sekund

Jesteś w strefie Premium

Bielmek bankrutem?

SM Bielmlek w Bielsku Podlaskim nie przelała rolnikom za mleko już za dwa miesiące. Rok temu podwyższyła udziały członkowskie do 100 tys. zł. Aż po tyle mogą dołożyć udziałowcy do prawdopodobnie bankrutującej już spółdzielni.

2 września 2019, 11:39
Do lipca br. przelewy za mleko na konta trafiały terminowo – do 15. każdego miesiąca. Tylko wyjątkowo zdarzały się małe poślizgi, najwyżej 4–5-dniowe. W lipcu w mleczarni coś się zacięło – zamiast dotychczasowego esemesowego komunikatu  z banku o przelanej gotówce, dostawcy dostają informację, że wypłata za mleko rozpocznie się za dwa dni. Po ich upływie czytają w komórkach, że spółdzielnia przeprasza za brak wypłaty i każe na nią czekać następne 2–3 dni.
22 lipca dostają dziwną informację, że „prezes złożył rezygnację z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa, a Rada Nadzorcza SM Bielmlek ponownie powierzyła mu stanowisko prezesa spółdzielni.

"W tym tygodniu mają być uregulowane wszelkie zobowiązania”. Podpisany pod komunikatem prezes Tadeusz Romańczuk osobiście przeprasza za zaistniałą sytuację. Podobne przeprosiny i obietnice dochodzą komórkami jeszcze 30 lipca. 2 sierpnia poszła informacja, że spółdzielnia otrzymała dofinansowanie i po podpisaniu umów ureguluje zobowiązania za czerwiec i lipiec. Dostawcy nie wiedzą, o jakie umowy i z kim spółdzielni chodzi? Iście czeski film, a ich konta puste. Dostawcy spółdzielni alarmują media, także naszą redakcję.

Wniosek o nadzwyczajne zebranie

7 sierpnia jesteśmy w Bielsku Podlaskim. Spotykamy się na miejscu z członkami Komitetu Naprawczego (protestacyjnego), który zawiązał się 29 lipca pod bramą zakładu, kiedy zgromadziło się prawie 200 dostawców, domagających się wypłaty. Protest zabezpieczało 7 radiowozów policji. Nikt z władz spółdzielni do nich nie wyszedł. Biuro było zamknięte na klucz, zakład zabezpieczali jeszcze pracownicy firmy ochroniarskiej. Nazajutrz przybyło tyle samo ludzi, wzmocniono ochronę.
Społeczny komitet zebrał 114 podpisów członków spółdzielni, złożył pisemny wniosek o pilne zwołanie nadzwyczajnego zebrania przedstawicieli. Spółdzielnia liczy około 850 członków, zebrane podpisy przekraczają wymagane 1/10 udziałowców – wniosek spełnia więc formalne wymogi zwołania nadzwyczajnego zebrania, które reguluje ustawa Prawo spółdzielcze. Członkowie komitetu jako udziałowcy spółdzielni i dostawcy obawiają się nie tylko braku zapłaty za dostarczone mleko.
Obawy komitetu

Honorata Krasnodębska-Bobel ze wsi Mień w gminie Brańsk gospodaruje na 20 ha, na których utrzymuje 20 dojnych krów. Za czerwiec spółdzielnia zalega jej 8 tys. zł za mleko. Zgromadziła udziały członkowskie na 40 tys. zł. Jeśli mleczarnia padnie, jej wkłady pójdą na spłatę długów.

Leon Antoniuk, przewodniczący komitetu, we wsi Malesze w gminie Wyszki ma 12 krów, zakład jest mu dłużny 5 tys. zł, udziały ma na kwotę 23 tys. zł.

Mirosław Żyrczuk-Żar z Kolonii Gredele w gminie Orla prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo. Spółdzielnia nie zapłaciła mu 16 tys. za czerwiec, ma w niej pełny udział – 50 tys. zł.

Jan Ostrowski z Czarnej Wielkiej w gminie Grodzisk za czerwiec nie dostał ponad 10 tys. zł za mleko. W 15-hektarowym gospodarstwie trzyma 16 krów. Ma pełny udział członkowski w wysokości 50 tys. zł.

Ruchy w KRS i zmiana statutu

Rolnicy na podstawie danych z Krajowego Rejestru Sądowego informują, że 28 września ub.r. prezesem spółdzielni przestaje być Tadeusz Romańczuk, a w jego miejsce wchodzi Andrzej Ciołek. 17 stycznia br. Ciołek odchodzi, prezesem zostaje Paulina Zdrojkowska – prywatnie córka Romańczuka (!). Powodem tych dziwnych ruchów kadrowych jest objęcie funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa przez Tadeusza Romańczuka, które ma miejsce 19 sierpnia ub.r. Ostatecznie na skutek bardzo trudnej sytuacji w Bielmleku 19 lipca br. podaje się on do dymisji, zaś Rada Nadzorcza znowu powierza mu funkcję prezesa spółdzielni. Okazuje się też, że 29 czerwca 2018 r. Walne Zebranie przedstawicieli spółdzielni zmieniło statut. Na skutek tej zmiany udział członkowski został podwyższony z 50 tys. zł do 100 tys. zł. Teraz od każdego litra mleka odliczane jest 10 groszy na poczet udziału do sumy 50 tys. zł.

– Nic o tym nie wiedzieliśmy. Dopiero dzisiaj dotarła do nas ta informacja. Oznacza to, że już rok temu sytuacja mleczarni była bardzo trudna. Podniesienie udziałów umożliwiło jej korzystanie z dalszych kredytów – wyjaśniają zawiłości członkowie komitetu.

Rolnicy zgodnie twierdzą, że przez wiele lat nie byli informowani o wyborach przedstawicieli na Walne Zebranie. Jan Ostrowski mówi, że 3 czerwca br. w prywatnej restauracji, sprzedanej przez spółdzielnię odbyło się spotkanie, na które zaproszono wszystkich udziałowców Bielmleku.

– Zebrano na nim podpisy pod listą obecności. Prowadził je Romańczuk, który pełnił wtedy jeszcze funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa. Podawał się za prezesa, ale wtedy formalnie była nim jego córka – deklaruje Ostrowski.

– Pytany przez rolników o podniesienie udziałów zdecydowanie zaprzeczał. Zapewniał, że sytuacja spółdzielni jest bardzo dobra, obiecywał podwyżki cen mleka, które miały wejść w życie we wrześniu. Tymczasem grozi nam plajta – oburzają się rolnicy.

Dostawcy pod bramą

Podczas lipcowych protestów pod bramą zakładu podający się za pełniącego obowiązki Zarządu Piotr Żukowski zagwarantował zgromadzonym, że nie podniesiono udziałów do 100 tys. zł. Jednak nie chciał pokazać statutu. Rolnicy zażądali spotkania z prezesem Romańczukiem. Usłyszeli, że ten przebywa w szpitalu. Wielu dostawców wkrótce zerwało umowy na dostawy, przenosząc je do innych mleczarni. Łamią w ten sposób zapisy § 12 i 13 umowy na dostawy. Umowa bowiem może być rozwiązywana za trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Jeśli dostawca nie dotrzyma tego okresu, spółdzielnia  może ściągnąć z niego karę umowną w wysokości ostatniej należności za mleko. Rolnicy jednak nie zważają na te konsekwencje, 
bo nie wierzą, że mleczarnia prze-trwa. Przenoszą dostawy do konkurencji, a tej stale brakuje białego surowca.

Obawy przed egzekucją

– Naszą największą obawą nie jest brak zapłaty za mleko. Boimy się, że przepadną nam wpłacone udziały, a dodatkowo będą z nas ściągać należności do kwoty 100 tys. zł, tak jak mówi zmieniony statut, którego nijak nie można się doprosić – mówią członkowie komitetu. Podkreślają, że sekretariat spółdzielni od 2 tygodni w zasadzie nie odbiera telefonów – nie udziela im żadnych merytorycznych odpowiedzi. Nie mają więc kontaktu z Zarządem, Radą Nadzorczą. Gdy osobiście odwiedzają sekretariat, słyszą tylko, że nie ma komunikacji z Zarządem, każą czekać na pieniądze, bo trwają jakieś negocjacje.

Razem z członkami komitetu protestacyjnego udajemy się pod bramę zakładu. Codziennie gromadzą się tam rolnicy. Dosłownie salwują się ucieczką, gdy kierujemy w ich stronę obiektyw aparatu fotograficznego, za to chętnie rozmawiają anonimowo.

– Niedawno byłem po statut. Urzędniczka wydała mi go, ale tylko do wglądu. W paragrafie 12 był zapis, że udział wynosi 50 tys. zł. Chciałem zrobić zdjęcie, ale ta zabroniła mi tego – relacjonuje młody rolnik. Nie chce podawać swoich danych osobowych.

– Dwa tygodnie temu złożyłem wniosek o wydanie statutu, mam potwierdzenie odbioru. Czekam do tej pory – mówi inny dostawca.

Bogaci żebracy

– Wszystkiemu winna jest polityka. Zakład piękny, doinwestowany, kto by pomyślał, że bankrut?! – załamuje ręce jeszcze inny rolnik spotkany przed zakładem. Jest z gminy Boćki, mleczarnia zalega mu 40 tys. zł za czerwiec. Ma w niej 50 tys. zł udziału, z dostawami przeszedł do prywatnej mleczarni w Łosicach. Obawia się ściągnięcia z niego drugich 50 tys. zł z tytułu podwyższenia udziałów.

– Na karkach mamy kredyty, jak każdy poważny producent mleka. Około 40% naszej należności za mleko idzie na ich spłatę. Od 7 sierpnia stracimy dotację do kredytu preferencyjnego z ARiMR, bo nie mamy 7 tys. zł na ratę. Łącznie mamy 400 tys. zł długu, grozi nam bankructwo – łamie ręce młode małżeństwo z gminy Grodzisk. Utrzymują 30 krów, Bielmlek zalega im 20 tys. zł za czerwiec. Przed bramę co chwila przyjeżdżają inni rolnicy. Schodzą się głównie ci więksi, mówią o sobie – bogaci żebracy.

Szczelna ochrona

Wspólnie z Janem OstrowskimLeonem Antoniukiem udajemy się do biurowca spółdzielni. Od pani w recepcji słyszymy, że obowiązuje zakaz wykonywania zdjęć – takie jest polecenie Zarządu. Co chwilę dzwonią do niej rolnicy w sprawie wypłaty i podniesionych udziałów. Wkrótce w recepcji pojawia się pracownik ochrony, nie wpuszcza nas do sekretariatu. Udają się tam przedstawiciele komitetu.

– Statut jest zamknięty u pana prezesa, a jego nie ma. Nie mogą więc go nam nawet pokazać – usłyszeliśmy w sekretariacie – relacjonują nam Ostrowski i Antoniuk. Po chwili interweniuje pracownik ochrony. Żąda od nas wydania wykonanych zdjęć – bo spółdzielnia jest firmą prywatną. To fakt. Podpiera się stanowiskiem prezesa. Po naszej odmowie sugeruje przyjazd policji, która rzekomo wyegzekwowałaby nasze zdjęcia. Ta jednak nie przyjeżdża. Odjeżdżamy po obfotografowaniu naszego auta przez ochroniarza.

Wydaje się więc, że w Bielmleku najskuteczniej funkcjonuje teraz wynajęta firma ochroniarska. Jak sprawdziliśmy później, spółdzielnia nie wypłaciła pieniędzy także za lipcowe dostawy. Rolnicy dalej przechodzą do innych mleczarni – wkrótce może nie mieć już co przerabiać. Co dalej będzie z tak nowoczesnym i doinwestowanym zakładem? W czyim interesie będzie jego tak spektakularny, a tak skrzętnie ukrywany przez władze upadek?

as

Więcej przeczytasz we wrześniowym wydaniu "top agrar Polska".


Ważne Tematy

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)