Produkcja drobiu przypomina jednak grę w totka. Przed kilku laty często zdarzało się, że niektóre rzuty, czyli wstawienia piskląt na fermę, przynosiły straty.
Przed rokiem sytuacja była na tyle dobra, że wstawianie piskląt do kurników i sprzedaż brojlerów szły pełną parą.
Niestety przyszła pandemia, a potem decyzje o zakazie uboju rytualnego. Jesienią spadek cen był tak duży, że przy wzroście cen pasz oraz opału i energii elektrycznej spowodowało, że hodowcom zaczęło zaglądać w oczy widmo bankructwa. Nowy rok wcale nie zapowiada się lepiej…
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż
