Reklama zniknie za 11 sekund

r e k l a m a
PARTNER
r e k l a m a

Indie. Dzień drugi.

Obrazek

Choć to Indie, od samego rana mglisto. Prawie deszczowo i zimno – ok. 10 stopni C. Podobno w oddalonych o 1000 km Himalajach spadł śnieg, więc i Delhi zanotowało pogorszenie pogody.

dr Piotr Łuczak15 stycznia 2016, 17:58

Nasza grupa o 10.00 rusza busem sprzed hotelu. Pojazd wysprzątany i wypucowany. Cały czas w czasie naszej podróży service-boy polewa drinki, serwuje owoce i przekąski. Jedziemy znaną już z wczoraj autostradą do centrum Delhi. Widoczność gorsza, niż wczoraj. Mimo to, tłok na drodze i ustawiczne trąbienie klaksonów. Mijamy na skrzyżowaniach koczujących biedaków, hałdy śmieci na poboczach. W Indiach panuje system kastowy, co w praktyce oznacza, że najwyżej położone grupy społeczne – kapłańska i rycerska mogą zajmować się religią, polityką, biznesem; najniższa – pariasi, albo jeszcze niższa – niedotykalni – żyją w nędzy i raczej nie mają szans na awans społeczny. Wierzą, że tkwią w tej biedzie, gdyż w poprzednim wcieleniu byli grzeszni i cierpią w doczesności. Miejsce rolników jest w kaście pośredniej, która nazywa się wajśrowie. Znoszą to godnie, licząc, że kolejne wcielenie będzie lepsze. Stąd każdy w 1,3 mld Indiach zna swe miejsce. Wypucowane auto jest dlatego czyste, bo prowadzi go kierowca, który zajmuje się tylko kierowaniem. Pasażer – zwykle z lepszej kasty, jeśli jest przedsiębiorcą, jest wieziony przez kierowcę i w czasie jazdy pracuje – załatwia telefony itp. Przeciętna rodzina indyjska jest zatem obsługiwana jest przez kilka osób służebnych: praczkę, sprzątaczkę, szewca…

Dziś zwiedziliśmy dom-muzeum Indiry Ghandi. Pracowała w nim jako premier Indii, przed nim została zastrzelona przez swych ochroniarzy w 1984. Jej syn – Rajiv, objął rządy po matce, ale zginął w zamachu w 1991 r. Przejechaliśmy do parku, w którym spalono również na stosie pogrzebowym Mahatmę Ghandiego, najbardziej legendarną postać współczesnych Indii. Ten mąż stanu (zbieżność nazwisk z Indirą i jej synem przypadkowa), również został zamordowany. Miało to miejsce w 1948 r.

Spore wrażenie na naszych podróżnikach zrobiła jednak giełda warzywno-owocowa. Odpowiednik poznańskiej Gildii lub podwarszawskich Bronisz to miejsce, które powinien odwiedzić każdy pracownik polskiego Sanepidu, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa czy Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Może wtedy przestałby czepiać się detali u polskich rolników. Ilustracja z giełdy poniżej. Wszelki komentarz zbyteczny.
 
Fot. Łuczak

Czytaj także:

Na Jedwabnym Szlaku. Przejazd do Mandawy

Wreszcie widzimy święte krowy

Polski rolnik na wielbłądzie



1 z 4
Dzieci na ulicach Delhi.

Dzieci na ulicach Delhi.

2 z 4
Uliczna handlarka z Delhi.

Uliczna handlarka z Delhi.

3 z 4
Tak wygląda rynek hurtowy w stolicy Indii.

Tak wygląda rynek hurtowy w stolicy Indii.

4 z 4
Nasz grupa przed posągami wcieleń Kriszny w Świątyni Siwy.

Nasz grupa przed posągami wcieleń Kriszny w Świątyni Siwy.

Picture of the author
Autor Artykułu:dr Piotr Łuczak
Pozostałe artykuły tego autora

Ważne Tematy

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)