Jesteś w strefie Premium
Kto lepszy w pracy sezonowej – Polak czy Ukrainiec?
Producenci owoców i warzyw szukają ludzi do pracy. Ten sezon jest inny od ubiegłego. Ze względu na kwarantannę jest znacznie mniej Ukraińców.
Różne opinie krążą w środowiskach rolniczych zatrudniających sezonowo pracowników z Ukrainy. Na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, w ich miejsce, producenci truskawek będą zatrudniali Polaków, którzy wrócili z zagranicy. Zbiory już startują, za 1 kg zebranych owoców plantatorzy płacą im od 1,3 do 1,5 zł. Dotarły do nas informacje, że na Mazowszu stawka ta może być nawet niższa od złotówki.
W gminie Nowe Skalmierzyce w powiecie ostrowskim (woj. wielkopolskie), lokalnym zagłębiu produkcji warzyw gruntowych i ziemniaków radzą sobie w różny sposób. Włodzimierz Plota z Gniazdowa, prowadzący wraz z synem 40-hektarowe gospodarstwo w ubiegłym roku w sezonie zatrudniał 6 pracowników – po połowie: Polaków i Ukraińców. Wszystkim płacił po 15 zł za godzinę pracy. Ci ostatni mieszkali bezpłatnie w jego gospodarstwie. Po wybuchu epidemii dwóch wyjechało na Ukrainę, jeden został.

Jedni i drudzy
W gminie Nowe Skalmierzyce w powiecie ostrowskim (woj. wielkopolskie), lokalnym zagłębiu produkcji warzyw gruntowych i ziemniaków radzą sobie w różny sposób. Włodzimierz Plota z Gniazdowa, prowadzący wraz z synem 40-hektarowe gospodarstwo w ubiegłym roku w sezonie zatrudniał 6 pracowników – po połowie: Polaków i Ukraińców. Wszystkim płacił po 15 zł za godzinę pracy. Ci ostatni mieszkali bezpłatnie w jego gospodarstwie. Po wybuchu epidemii dwóch wyjechało na Ukrainę, jeden został.

– Muszę czekać na zmianę przepisów o kwarantannie, bo nie mam pomieszczeń socjalnych z osobnym wejściem – deklaruje producent warzyw. Podkreśla, że obaj Ukraińcy bardzo chcą wrócić do niego do pracy a on już potrzebuje ich w gospodarstwie. Na razie wspomaga się członkami rodziny. Jego koledzy próbują ściągać siłę najemną zza Buga, ale przeszkadzają im reżimy kwarantanny – również nie mają dodatkowych pomieszczeń sanitarnych z oddzielnym wejściem. Według naszego rozmówcy zachodzi obawa, że jeżeli nie dojadą Ukraińcy, największy problem będzie przy zbiorach.
– Wątpię, że znajdę Polaków, nawet po 20 zł za godzinę. Nie każdy umie i chce pracować w polu, szczególnie przy warzywach – uważa. Dlatego szanuje cudzoziemców, tym bardziej, że jego dotychczasowi pracownicy pochodzą ze wsi, wiedzą, co to jest ciężka praca na polu. Jego opinię podzielają inni plantatorzy, którzy również dobierają sobie pomocników z ukraińskich wiosek. – Który młody rodak zechce ciężko pracować w rolnictwie? – retorycznie pyta i bezradnie rozkłada ręce.
Najlepszy ze wsi
– Wątpię, że znajdę Polaków, nawet po 20 zł za godzinę. Nie każdy umie i chce pracować w polu, szczególnie przy warzywach – uważa. Dlatego szanuje cudzoziemców, tym bardziej, że jego dotychczasowi pracownicy pochodzą ze wsi, wiedzą, co to jest ciężka praca na polu. Jego opinię podzielają inni plantatorzy, którzy również dobierają sobie pomocników z ukraińskich wiosek. – Który młody rodak zechce ciężko pracować w rolnictwie? – retorycznie pyta i bezradnie rozkłada ręce.
Odwrót od Ukrainy i pracy ręcznej
Inne zdanie ma Tomasz Marek ze wsi Trkusów, prezes grupy producentów warzyw, która skupia 6 producentów warzyw na powierzchni 115 ha, a następnie sortuje je, pakuje i wysyła dostawcom do sieci wielkopowierzchniowych sklepów. W ubiegłym roku grupa zatrudniała za pośrednictwem agencji pracy 5 Ukraińców. Kosztowało ją to od 17 do 18 zł za godzinę pracy przy wycinaniu kapusty. Jego sąsiedzi płacili podobnie.