StoryEditor

Nowa Zelandia: rolnicy przeciwko rolnikom w związku z polityką klimatyczną rządu

Nowa Zelandia, gdzie decydujący głos przez dziesięciolecia mieli rolnicy, staje przed poważnym dylematem. Nowa polityka klimatyczna rządu podzieliła organizacje rolnicze, a część rolników wyszła na ulice. Przeciwko czemu protestują i co zapoczątkowało ten rozłam?
31.05.2022., 16:05h

Rolnicy na czele kraju

Nowa Zelandia jest krajem bardzo silnym rolniczo. Co więcej, przez wiele lat wielu najbardziej wpływowych ludzi w kraju nie było ani członkami parlamentu, ani nie rezydowało w stolicy, Wellington. Mowa o liderach organizacji rolniczych: Federacji Farmerów, DairyNZ oraz Beef + Lamb (Bydło i Owce). Wybrani przez rolników przewodniczący instytucji mieli niezwykle silną pozycję i ogromną władzę nad parlamentem.

– Nie było tak, że rolnicy wpływali na rząd. To farmerzy byli rządem - mówi dr Hugh Campbell, profesor socjologii na Uniwersytecie Otago.

Schizma wewnątrz organizacji rolniczych

Teraz jednak udział rolników w systemie decyzyjnym jest zagrożony, również od wewnątrz. W ostatnich latach nowozelandzcy rolnicy znaleźli się pod sporą presją z powodu nieproporcjonalnie dużej emisji gazów cieplarnianych – sektor rolniczy wytwarza ponad połowę emisji nowozelandzkiego przemysłu i gospodarstw domowych.

Premier Nowej Zelandii, Jacinda Ardern, wraz ze swoim rządem zaczęła wprowadzać środki mające na celu zmniejszenie wpływu rolnictwa na środowisko, a przedstawiciele organizacji rolniczych włączyli się do pracy, aby złagodzić skutki tych działań. Jednak pojawiła się grupa Groundswell – znaczna mniejszość – niezadowolonych rolników, którzy wyszli na ulice sprzeciwiając się polityce i potępiając swoich dotychczasowych przedstawicieli.

Według Campbella, ten rozłam w nowozelandzkiej społeczności rolniczej grozi podważeniem siły władz rolniczych, mimo, że ostatnio wykorzystała swoje wpływy, aby zabezpieczyć 710 mln dolarów na finansowanie farmerów. Jaki jest powód tak silnego rozczarowania rolników, że protestują przeciwko swoim przedstawicielom? Dr Campbell twierdzi, że to kwestia utraty wpływów. W okresie od zakończenia II wojny światowej aż do 1973 roku rolnicy mieli w Nowej Zelandii "władzę absolutną": odpowiadali za większość eksportu i byli rozproszeni w taki sposób, który maksymalizował ich władzę w ramach starego systemu wyborczego. Jak wyjaśnia ekspert, rolnicy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych szczebli rządowych, aż po gabinet premiera.

Późniejsze zmiany w strefach ekonomicznych i załamanie cen towarów a także wprowadzenie nowego systemu wyborczego wzmocniło polityczną siłę miejskich mieszkańców Nowej Zelandii.

"Atak" na rolnictwo

Jednak w 2017 roku do władzy doszła Partia Pracy i zaproponowała szereg działań mających na celu poprawę jakości wody, zmniejszenie zanieczyszczenia i ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. W 2019 roku organizacje Federated Farmers, DairyNZ i Beef + Lamb zgodziły się współpracować z rządem nad tym, jak włączyć rolnictwo do krajowego systemu handlu emisjami, z którego rolnicy długo pozostawali zwolnieni.

– Dawne czasy, kiedy tupaliśmy nogami i mówiliśmy: ‘Tak musi być i nie obchodzi nas, co myślą inni‘ już dawno minęły – mówi Andrew Hoggard, przewodniczący Federacji Farmerów.

Propozycje zmian wywołały oburzenie wśród rolników, podobnie jak zaangażowanie przedstawicieli rolnictwa w ich realizację. Bryce Mckenzie, przewodniczący protestom założyciel organizacji Groundswell, nazwał propozycje rządu "atakiem na rolnictwo". W protestach Groundswell wzięły udział tysiące rolników.

Duża część ich gniewu skierowana była w kierunku DairyNZ i Beef + Lamb, które zdaniem Groundswell, za bardzo zbliżyły się do rządu. Podczas gdy Mckenzie i jego zwolennicy nie mają nic przeciwko Federated Farmers, twierdzą, że DairyNZ i Beef + Lamb "nie robią tego w ogóle tego, co najlepsze dla rolnictwa".

Andrew Morrison, przewodniczący Beef + Lamb, twierdzi jednak, że ogólnie rzecz biorąc, nie ma różnicy między stanowiskami Federated Farmers, DairyNZ i Beef + Lamb. Organizacje są współautorami tego samego programu dla rolnictwa.

Hoggard zaznaczył, że sukces Groundswell skłonił Federated Farmers do opracowania bardziej otwartej strategii komunikacyjnej – zrzeszenie obawia się, że rolnicy zwrócą się w kierunku przeciwników zmian, bo o tym mówi się głośniej i agresywniej.

Nie ma chęci dialogu, ale tylko po jednej stronie

W marcu sfrustrowani przedstawiciele Groundswell odrzucili zaproszenia na spotkanie z premier Ardern, ponieważ mieli tam być obecni również liderzy DairyNZ i Beef + Lamb. Mckenzie nazwał stowarzyszenia "pupilami lobbystycznymi" rządu i "upadającymi organami establishmentu". W odpowiedzi na to przewodniczący DairyNZ, w liście do członków potępił "dezinformację, ataki personalne i sztuczki polityczne" Groundswell.

– Oni nie są już w stanie z nami rozmawiać – mówi Hoggard.

Skutki tego rozłamu mogą być poważne. Jeśli nie będzie jedności w sektorze i nie znajdzie się rozwiązania, rolnictwo zostanie objęte systemem handlu emisjami. Specjaliście przewidują, że ten podział będzie się pogłębiał, a ostatecznie może dojść do "masowej radykalizacji" ludności wiejskiej.

– W krótkiej perspektywie powstający rozłam tworzy polityczną pętlę – mówi profesor Campbell – Przedstawiciele rolnictwa znajdują się w naprawdę niezręcznej sytuacji: wiedzą, dokąd trzeba zmierzać (...), ale mają do czynienia z grupą, która wcale nie chce iść w tym kierunku.

Jak prognozuje socjolog, będzie tylko gorzej.

– Główne organizacje rolnicze po prostu nie mogą działać w świecie, w którym panuje zaprzeczenie zmianom klimatu i wpływowi na środowisko.

al na podst. The Guardian, Dairy NZ

fot. envatoelements

Aneta Lewandowska
Autor Artykułu:Aneta Lewandowska Redaktorka portalu topagrar.com, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
24. kwiecień 2024 05:31