Integrowana produkcja (IP) nie jest nowym pojęciem. Pierwsze podejście do tego systemu mieliśmy już w latach 90. XX wieku w sektorze owocowym i warzywnym. Wtedy też powstawały pierwsze metodyki upraw, np. dla jabłoni. Funkcjonuje nadal, a popularność zyskała po wprowadzeniu ekoschematu o tej samej nazwie, który w ostatnich 2 latach stał się przebojem, zwłaszcza wśród producentów kukurydzy. Po drodze jednak gdzieś zagubiła się idea IP, bo biurokracja z nią związana i dopłaty, choć już mniejsze, zostały, ale półki sklepowe nie uginają sie pod ciężarem zdrowszej żywności.
Okazuje się, że wabikiem są dopłaty do tego ekoschematu i, dla kogoś, kto rzetelnie uprawia i prowadzi wymagane ewidencje, całkiem oczywiste warunki do spełnienia dla uzyskania certyfikatu. Pojawiają się już niestety głosy, że papierologia zaczyna dominować, a sama IP nie jest już tak atrakcyjna.
System IP wydaje się idealny dla konsumentów, a jego rangę podkreślają różne badania, wskazujące na to, że rolnictwo może być emitentem zanieczyszczeń, które mają bezpośredni wpływ na środowisko i zdrowie ludzi. Jak pokazują badania Instytutu Ogrodnictwa ze Skierniewic z 2024 r., w próbkach wód powierzchniowych aż w 79,5% przypadków odnotowano obecność środków ochrony roślin, a w 6% tej puli ich przekroczenia. Fakty takie jak te będą przemawiać, niestety, za bardziej rygorystycznymi przepisami nakładanymi na rolnictwo.
Jaka skala IP?
Z roku na rok liczba wydawanych certyfikatów IP wzrasta, ale stawka za realizację tego ekoschematu maleje. W 2023 r., kiedy został on wprowadzony, płatność wynosiła ponad 1300 zł/ha, w 2024 r. już nieco ponad 800 zł/ha, a w tym roku za IP w uprawach rolniczych będzie można otrzymać ok. 600 zł/ha (od tego roku stawki zróżnicowane, produkcja rolnicza ma najniższe). Może to spowodować, że dopłata zostanie skonsumowana przez koszty uprawy, np. koszt kwalifikatu czy preparatu biologicznego, który jeśli w danej uprawie jest zarejestrowany, to zgodnie z IP należy go zastosować. Warto w tym miejscu podkreślić, że jeśli realizujemy ekoschemat IP, to ochrony biologicznej nie możemy już we wniosku obszarowym zadeklarować.
Najwięcej kukurydzy
Wśród certyfikatów IP najwięcej do poprzedniego roku dotyczyło jabłek i tak było praktycznie zawsze. Od 2024 r. jednak, kiedy ekoschemat IP stał się naprawdę popularny i jeszcze „płacił”, więcej certyfikatów wydawanych było dla kukurydzy. Na kolejnych miejscach są pszenica ozima, buraki cukrowe i rzepak ozimy. Widać zatem, że w tej grupie są uprawy, których (poza burakami) uprawia się w naszym kraju najwięcej, i z których produkcją rolnicy są najbardziej zaznajomieni. Najwięcej certyfikatów wydanych było w 2024 r. w woj. mazowieckim, ponad 5,5 tys., następnie w woj. lubelskim i wielkopolskim – dokładnie tyle samo – 2388. Najmniej chętnie po ten ekoschemat sięgali rolnicy w woj. lubuskim – tam wydano 260 certyfikatów.
IP nie w całej UE
We wszystkich krajach członkowskich wprowadzono łącznie 158 ekoschematów, ale to każdy kraj decydował o tym, które wprowadzić. Na ekoschemat IP zdecydowały się tylko 4 kraje. Poza Polska są to jeszcze Litwa, Portugalia i Malta. Nieco zaskakujący jest fakt, że w dobie pogłębiającego się problemu niedoborów wody w kluczowych dla roślin okresach, tylko 2 ekoschematy w skali Europy dotyczą racjonalnej gospodarki wodnej. Jednak trudno oczekiwać, że idea takiego ekoschematu wpłynie na poprawę dostępności wody dla roślin. Na szczęście w tej kwestii mamy ekoschematy, których celem jest poprawa jakości gleby. W ich przypadku takie działania obejmują 61% użytków rolnych. Dobrze radzą sobie też Austriacy – 45%, rolnicy słoweńscy – 40%. Polska jest na drugiej szali – 9% użytków rolnych (gorzej pod tym względem wypada Holandia czy Hiszpania).
IP dla każdego
Do IP może przystąpić każdy rolnik. Wielkość gospodarstwa nie ma tu znaczenia, ale aby otrzymać dopłatę za udział w ekoschemacie, powierzchnia w zgłoszeniu nie może przekraczać 300 ha. Początki IP były takie, że duże gospodarstwa nierzadko w całości wnioskowały o wpis do IP, zatem pula pieniędzy na ten cel szybko topniała. Dziś powierzchnia jest już ograniczona.
– Żeby przystąpić do systemu integrowanej produkcji roślin należy najpierw złożyć wniosek zgłoszenie do w jednej z jednostek certyfikujących. Zanim jednak rolnik to zrobi, musi spełnić kilka wymogów, które określone są w metodyce danego gatunku – mówi Agnieszka Pachut z Centrum Jakości AgroEko, jednostki certyfikującej. Te wymagania to np. ukończenie szkolenia z zakresu IP (szkolenie podstawowe dwudniowe lub uzupełniające, prowadzone np. przez IOR, ośrodki doradztwa rolniczego lub prywatne firmy doradcze), czy posiadanie analiz gleby pod kątem składników mineralnych.
– Do jednostki certyfikującej trzeba złożyć wniosek o zgłoszenie w odpowiednim terminie. Dla upraw rolniczych i warzywniczych jednorocznych będzie to przynajmniej na 30 dni przed siewem czy sadzeniem, a dla upraw wieloletnich, czyli sadowniczych do 1 marca – mówi Agnieszka Pachut. Dalszym etapem będzie złożenie wiosku o certyfikację, do którego należy dołączyć informacje o gatunkach i odmianach oraz o miejscu i powierzchni ich uprawy, a także mapki z działkami przeznaczonymi pod IP, umowy dzierżawy, jeśli grunt nie jest naszą własnością, czy pełnomocnictwa do składania wyjaśnień. Każda jednostka certyfikująca ma wewnętrzne dokumenty, które mogą się nieco różnić. W ciągu 21 dni od wpłynięcia zgłoszenia jednostka certyfikująca przekazuje rolnikowi informację, czy został wpisany do rejestru lub czy musi uzupełnić brakujące dokumenty. Wpis do rejestru oznacza, że rolnik zostanie skontrolowany pod kątem wywiązania się ze wszystkich wymaganych założeń IP dla danego gatunku.
– Warto zatem przed złożeniem zgłoszenia do jednostki certyfikującej zapoznać się dokładnie z metodyką IP gatunku, dla którego certyfikat chcemy uzyskać, by wiedzieć, czy jesteśmy w stanie spełnić wszystkie obligatoryjne wymagania określone przez metodykę – mówi Agnieszka Pachut.
Ważne elementy
W ramach tzw. dobrej praktyki rolniczej trzeba w sposób odpowiedni prowadzić płodozmian. Zalecenia, takie jak przerwa w uprawie na tym samym polu, czy następstwo roślin znajduje się w metodyce IP danego gatunku. Odpowiedni płodozmian jest zatem wymogiem niezbędnym do uzyskania certyfikatu. Płodozmian trzeba wpisać w notatniku IP – do 4 lat przed uprawą danego gatunku.
Ważne jest też nawożenie na podstawie faktycznego zapotrzebowania roślin na dany składnik, które musi być określone na podstawie analizy gleby. Kolejny element to wymagania higieniczno-sanitarne. Co one oznaczają? Przykładowo przechowywanie płodów w sposób uniemożliwiający zanieczyszczenie czy ich zabezpieczenie przed szkodnikami. Jeśli chodzi o pracowników pracujących np. przy zbiorze owoców i ich przygotowaniu do sprzedaży, to powinni mieć oni nieograniczony dostęp do sanitariatów, nosić czyste ubrania, nie mogą być nosicielami chorób przenoszących się przez żywność, a w przypadku skaleczeń używać wodoodpornych opatrunków. Spełnienie wymagań higieniczno-sanitarnych musi być udokumentowane w notatniku IP. Jeśli jednak podczas kontroli zostaną ujawnione uchybienia w tym zakresie, rolnik może nie uzyskać certyfikatu.
Notatnik IP
To najważniejszy element dokumentujący nasze działania w ramach integrowanej produkcji. Trzeba w nim odnotować dość sporo elementów, jak spis pól (którym nadajemy kody), na których ma być prowadzona IP. Jest też miejsce na wyrysowanie planu tych pól wraz z elementami zwiększającymi bioróżnorodność, jak pasy kwietne czy budki lęgowe dla ptaków. Odnotować należy jakim sprzętem wykonuje się zabiegi ochrony roślin oraz nazwisko operatora opryskiwacza. Swoje miejsce na odnotowanie mają też narzędzia do monitoringu szkodników – tablice lepowe czy pułapki feromonowe. Koniecznie trzeba odnotować datę siewu wraz z kodem pola. Inne elementy to np. nawożenie doglebowe i mineralne, rejestr zabiegów ochronnych.
W IP tylko kwalifikat
Jednym z wymogów uzyskania certyfikatu IP jest stosowanie w uprawie danego gatunku odpowiedniego materiału siewnego. Metodyki IP w zależności od gatunku rośiny wskazują, jakiej kategorii materiał siewny ma btyć zastosowany (kwalifikowany czy standard). Oznacza to, że własnych nasion nie wysiejemy. Posiadanie faktury na zakup takiego materiału jest wymagane podczas kontroli poprzedzającej wydanie certyfikatu. Dodatkowo w notatniku IP trzeba wpisać odmianę, stopień kwalifikacji materiału, numer dowodu zakupu, ilość kupionego materiału siewnego oraz ile nasion zużyto do obsiania danego pola w kg/ha w przypadku np. zbóż lub szt./ha dla np. kukurydzy. Na stronie internetowej COBORU znajduje się lista odmian rekomendowanych do wysiania w ramach IP. Znajdziemy tam odmiany wpisane do Krajowego rejestru oraz do Wspólnotowego katalogu odmian roślin rolniczych (CCA), niewpisanych do Krajowego rejestru, ale przebadanych w systemie porejestrowego doświadczalnictwa odmianowego (PDO). Dopuszcza się także zastosowanie innych odmian z katalogu CCA, ale producent powinien uzasadnić ich wybór zgodnie z celami integrowanej produkcji roślin. Dobór odmian jest mniej restrykcyjny dla producentów owoców i warzyw, przy czym ci drudzy zobowiązani są w ramach IP wysiewać materiał siewny kwalifikowany lub tzw. standard.
poPodobnie jest ze środkami ochrony roślin. Na te również musimy mieć fakturę. Dodatkowo, co jest bardzo ważną kwestią, należy stosować preparaty, które są na liście środków dopuszczonych do produkcji integrowanej. Trzeba pamiętać, że ta jest krótsza niż rejestr wszystkich zarejestrowanych preparatów w Polsce. Dlaczego?
– Na tej liście nie znajdziemy substancji, które są uznawane za bardziej szkodliwe dla środowiska czy ludzi. Jednak lista preparatów jest obszerna. Są też przymiarki do tego, żeby nie rekomendować do ochrony upraw w IP substancji, które są w UE na liście do zastąpienia czy wycofania. Przykładem jest tebukonazol. Jeśli mielibyśmy z niego zrezygnować, to wypada nam 100 fungicydów nalistnych i 25 zapraw nasiennych – mówi prof. Mrówczyński. Prędzej czy później jednak wspomniany tebukonazol i tak wypadnie z rejestru, co jest, mówiąc delikatnie, bardzo złą informacją.
Najważniejsza metodyka
W ramach produkcji integrowanej można się podjąć uprawy gatunku, dla którego została przygotowana metodyka. To praca zbiorowa jednostek badawczych, np. Instytutu Ochrony Roślin, Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa, Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Głównego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa i Centralnego Ośrodka Badań Odmian Roślin Uprawnych. Określa ona wszystkie aspekty uprawy danego gatunku w taki sposób, żeby uzyskany plon mógł otrzymać certyfikat IP.
– Jeśli metodyka IP określa, że w danej uprawie, dla której wnioskujemy o wydanie certyfikatu, trzeba wykonać konkretną czynność lub zabieg, należy to zrobić. Wymogi te znajdują się w każdej metodyce na liście obligatoryjnych zabiegów i czynności w integrowanej produkcji – trzeba ją wykonać – mówi dr Grzegorz Gorzała.
Listy kontrolne
Każda metodyka ma obligatoryjną listę i listy kontrolne (wymagania podstawowe, dodatkowe i zalecenia). Mogą się one różnić w zależności od gatunku, dla którego metodyka została przygotowana.
Lista obligatoryjna zawiera elementy, które muszą być obowiązkowo spełnione. Lista kontrolna wymagań podstawowych również wymaga wypełnienia w 100%.Wymagania dodatkowe oraz zalecenia spełnione muszą być odpowiednio w 50 i 20%. Jeśli wymogi z listy obligatoryjnej i kontrolnych nie zostały spełnione w odpowiednich procentach, rolnik nie otrzyma certyfikatu.
Kontrola obowiązkowa
– Rolnicy wnioskujący o certyfikat integrowanej produkcji podlegają kontroli, którą przeprowadza jednostka certyfikująca, opiekująca się producentem. Taka kontrola z założenia powinna być niezapowiedziana, a w jej ramach sprawdzane jest, czy producent rolny przestrzega wymogów dotyczących IP, a w szczególności prowadzi produkcję i ochronę roślin według szczegółowych metodyk zatwierdzonych przez głównego inspektora. Ważnym elementem kontroli jest m.in. sprawdzenie notatnika integrowanej produkcji dla danej uprawy. Jednym z elementów kontroli może być pobranie próbek materiału roślinnego do badań laboratoryjnych pod kątem pozostałości środków ochrony roślin, zawartości azotanów czy metali ciężkich – mówi dr Grzegorz Gorzała z Głównego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Przynajmniej 20% producentów ubiegających się o certyfikat IP podlega także kontroli na pozostałości środków ochrony roślin i zawartości azotanów czy metali ciężkich w płodach. Przekroczenie dopuszczalnych poziomów oznacza oczywiście odrzucenie wniosku i brak certyfikatu IP. Kontrola jest wyrywkowa, jednak w pierwszej kolejności podlegają jej rolnicy, co do których istnieje podejrzenie, że nie stosują się do wymagań IP. Poza tym inspektor z jednostki certyfikującej sprawdza też sprzęt, którym wykonywana jest ochrona roślin, czy obiekty, w których przechowywana jest chemia.
Jednostka certyfikująca przekazuje do wojewódzkich oddziałów inspekcji informacje o zgłoszeniach, jakie producenci u niej złożyli – 14 dni od wpisu producenta do rejestru. Dzięki temu WIORiN wie, ilu rolników i na jaką uprawę wnioskuje.
– Sam WIORiN nie ingeruje w kontrolę, ale może też przeprowadzić ją we własnym zakresie. Jeśli podczas takiej kontroli wykryją jakieś nieprawidłowości, są zobowiązani nas o tym poinformować. Taka kontrola może się odbyć przed lub po kontroli jednostki certyfikującej – mówi Agnieszka Pachut.
Z czym rolnicy najczęściej mają problem podczas starań o certyfikat IP? Najczęściej niedociągnięcia występują u rolników, którzy po raz pierwszy wnioskują o certyfikat. Wynikają one m.in. z niedokładnej lektury metodyk i jest to np. brak wyników analizy gleby. Rolnicy powinni wykonać analizy w odpowiednim dla danej uprawy terminie (w przypadku pszenicy jest to badanie pod kątem zawartości N, P, K, Mg i pH). Na podstawie tych wyników dobiera się dawki nawozów. Inne uchybienia podczas kontroli to błędy przy wypełnianiu notatnika i stosowanie środków ochrony roślin niezgodnie z etykietą, czy zastosowanie środków niedopuszczonych do stosowania w systemie IP.
Rolnicy namówieni np. przez doradców do przystąpienia do IP, nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, z czym muszą się zmierzyć. Wymogów jest naprawdę sporo, ale jeśli gospodaruje się zgodnie z integrowaną ochroną i dobrą praktyką rolniczą, które są częścią IP, to część wymogów można spełnić niejako automatycznie.
Integrowana produkcja obowiązkowa?
– W perspektywie kolejnych budżetów Unii Europejskiej prawdopodobnie będzie odchodzić się od ekoschematów, bo IP zawiera już wszystkie elementy. Projekt jest taki, że od 2028 r. integrowana produkcja będzie obowiązkowa dla wszystkich, nie będzie już ekoschematem – mówi prof. Mrówczyński.
Niestety, wymagania rosną, rośnie liczba kontroliw ramach całego systemu finansowania rolnictwa, a pieniędzy na ten sektor ma być mniej. Zniknie chociażby dopłata do materiału siewnego, bo jego wykorzystanie jest wymogiem w integrowanej produkcji. Nie będzie też płatności za ochronę biologiczną (również obowiązkowa w integrowanej produkcji, więc si wyklucza). Być może będą większe dopłaty do rolnictwa ekologicznego, ale w naszym kraju to margines działalności, który stanowi zaledwie 3,5%.
WEBINARIUM - wszystko co musisz wiedziec o dopłatach
Już 12 maja odbędzie się webinarium, podczas którego zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości dotyczące naboru o dopłaty bezpośrednie. Zapisz się już dziś!
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar polska 5/2025
czytaj więcej
