StoryEditor

Imigranci napędzają rolniczy biznes

Napływający do Europy imigranci są motorem napędowym w rozwoju gospodarstwa Dörögdi Mező w zachodniej części Węgier. Zobacz jak do tego doszło.
27.06.2017., 19:06h

Od ponad 15 lat rozwijamy produkcje wołowiny – mówi Révész Márton rolnik z Taliándörögd na Węgrzech. Rodzinne gospodarstwo zajmuje 2600 ha, z czego 1500 ha jest własnością rodziny. Dzierżawione grunty, to w większości użytki zielone od węgierskiej armii, a pozostałe 200 ha pozyskano od prywatnych właścicieli. Główną działalnością jest hodowla bydła mięsnego rasy Blonde d’Aquitaine rodem z Francji. Rolnik zdecydował się na tę rasę, bo przekonały go wysokie przyrosty tuczonych byków, nawet 2 kg/dzień. Poza tym fascynująca jest mięsność ubijanych zwierząt, która osiąga poziom nawet 72%. Dobre wyniki spowodowały, że odwiedzane przez naszą grupę stado jest drugim w Europie pod względem liczby hodowanych zwierząt. Podstawę tutejszej hodowli stanowi grupa 240 mamek, z kolei mięso utuczonych buhajów trafia do najlepszych restauracji w Budapeszcie i nie tylko.

Ważną podporą budżetu gospodarstwa jest hodowla owiec rasy mięsnej – 3500 mamek. Zwierzęta wypasane są na terenie pozyskanym od wojska – 900 ha użytków zielonych. Nieocenionym rynkiem zbytu na baraninę są mieszkający w niedalekim Wiedniu i okolicy Turcy i imigranci wyznający islam, co stanowi ważny element diety. – Im więcej ich w sąsiednim kraju, tym lepiej dla naszego gospodarstwa – mówi gospodarz.

Zwierzęta większość czasu przebywają na łące, przez co zapotrzebowanie na wysokiej jakości pasze treściwe jest niższe, a nadmiar można wyeksportować na Słowenię. Blisko 40-osobowa grupa rolników, biorąca udział w naszym wyjeździe studyjnym mogła się temu przyjrzeć odwiedzając pastwiska i obory.

Gospodarstwo Dörögdi Mező ma zróżnicowany park maszynowy. Sporo uwagi poświęca się tutaj właściwej pielęgnacji użytków zielonych z przeznaczeniem na paszę zieloną i pastwisko. W tym celu rolnik zdecydował się na zestaw niemieckiej firmy Guttler złożony z brony palcowej z podsiewaczem trawy, za którym podąża 6-metrowy wał pryzmatyczny.

– Pracuję tutaj wraz z najbliższą rodziną, a dodatkowo zatrudniamy jeszcze 25 osób. W przyszłości chcielibyśmy postawić własną ubojnię, by ograniczyć pośredników i więcej zarobić na eksportowanym mięsie – dodaje Révész Márton

Więcej na temat tego gospodarstwa niebawem na łamach kolejnego numeru magazynu „top agrar Polska”.

 

Fot. Beba

Jan Beba
Autor Artykułu:Jan Bebaredaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie techniki rolniczej.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
01. maj 2024 20:15