Reklama zniknie za 11 sekund

Jesteś w strefie Premium
Strona główna>Artykuły>Prawo>Aktualności>

Reportaż z Podlasia: W okowach Biebrzy

Obrazek

Rolnicy żądają większego udziału w pożytkach parku narodowego, dbając o jego ścisłą ochronę. Przyroda jest dla nich tak samo ważna, jak dla ich przodków. Ich zdaniem są z niego rugowani.

Andrzej Sawa6 maja 2019, 11:28
Kilkudziesięciu rolników w końcu marca pikietowało siedzibę Biebrzańskiego Parku Narodowego (BPN) w Ossowcu Twierdzy w gminie Goniądz w powiecie monieckim (woj. podlaskie).

Spór z parkiem toczą już od kilku lat. Protestują właściciele towarowych gospodarstw utrzymujących bydło z gmin: Goniądz, Trzcianne, Jedwabne, Jaświły i Sztabin. Ich opór przed poczynaniami władz parku symbolizowała łyżka obornika wysypana ładowaczem na chodniku przed wejściem do biurowca. Zaraz po zakończeniu pikiety chodnik uprzątnięto.

Brak współpracy

Uważają, że BPN należycie nie informuje ich o przetargach na dzierżawy jego łąk, nie dzieli wielkich połaci do dzierżawy na mniejsze działki, nie docierają do nich oferty sprzedaży łąk przez drobnych rolników, którzy odchodzą od hodowli. Park łączy je w kompleksy i wystawia na dzierżawy w przetargach nieograniczonych, które zazwyczaj wygrywają potentaci spoza rolnictwa z różnych części kraju, zwykle jest to większy biznes. Największy wydzierżawiony jednemu biznesmenowi kompleks liczy ponad 1 tys. ha. Rzekomo ma ich kilka. Formalnie ma już status rolnika, bo kilka lat temu kupił tu kilkuhektarowe gospodarstwo z siedliskiem, ale nic nie produkuje. Około 20 tys. ha powierzchni chronionej może być dzierżawione w ten sposób.

Park skupuje łąki od rolników za środki uzyskiwane z Ministerstwa Środowiska i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, w ten sposób powiększa swoją chronioną powierzchnię, zmniejszając tereny rolnicze – informuje Dariusz Ciochanowski, koordynator protestu. Prowadzi on w Goniądzu gospodarstwo (60 ha własnych), w którym cielęta od 60 mamek tuczy na opasy. W lecie 2017 r. wybito mu 445 świń z powodu wystąpienia ogniska ASF. Przed nadejściem wirusa zamknął jedną chlewnię na ściółce na 400 świń, próbując przed nim się zabezpieczyć. Na bydło mięsne musiał przestawić się z konieczności. Deklaruje, że już 60% chronionych łąk jest własnością parku. Za 1 ha park płaci drobnym rolnikom od 5 do 10 tys. zł.

Biznes górą

– Też byśmy kupowali je przez miedzę, bo brakuje nam pasz i ściółki, ale nie wiemy, kto je oferuje na sprzedaż – deklaruje. Dodaje, że spółki często nie wywiązują się z zobowiązań, bo w znacznej mierze są to bardzo podmokłe tereny i wiążą się z tym bardzo wysokie koszty. Siano oferują nam za zapłatą, żebyśmy je tylko sprzątnęli i zabrali do gospodarstw – relacjonuje Ciochanowski.

Za 1 ha łączne dopłaty za łąki pod „ptaszka” przekraczają 2 tys. zł i trafiają do biznesu. Za 1 ha spółki płacą na rzecz parku od 600 do 1 tys. zł czynszu dzierżawnego. Siano zbierane w sierpniu nadaje się już głównie na ściółkę. Rolnik narzeka, że w ten sposób marnuje się nie tylko pasza, ale uciekają stąd wielkie pieniądze z dopłat do spółek, m.in. w Krakowie, Warszawie, Lublinie, Włodawie (woj. lubelskie), w Wielkopolsce.

– O nadbiebrzańską przyrodę dbali nasi ojcowie i dziadowie, prowadząc zrównoważone rolnictwo. W ten sposób oni naturalnie te „ptaszki” wypiastowali – uważa producent wołowiny. Mocno ubolewa, że wielu tutejszych rolników ucierpiało z powodu ASF, a wirus rozniósł się od dzików, które namnożyły się na chronionych nieużytkach.

Na ich polach żeruje i czyni szkody zwierzyna z parku: łosie, jelenie, sarny, dzikie gęsi, żurawie. Właśnie dlatego za tę swoistą, lecz kosztowną ochronę środowiska z ich strony, domagają się rekompensaty w postaci możliwości wykupywania chłopskich kawałków i dzierżawy łąk od BPN. Ciochanowski wydzierżawiłby do 50 ha łąk.

Pada melioracja

Grzegorz Szklanko z Łazów w gminie Goniądz prowadzi 45-hektarowe gospodarstwo, w którym produkuje mleko od 25 dojnych krów. Na 15 ha jego łąk są rowy melioracyjne, w których stoi woda.

– Płacę za ich czyszczenie, ale nie mają one odpływu, bo niżej położone łąki leżą już w otulinie parku, więc ich rowów nie wolno czyścić. Tak jest na terenie całego parku – deklaruje Szklanko. Najgorzej z melioracją jest w gminie Trzcianne. Rolnik zdradza szczegóły ekologicznej ekonomii.

– Za ochronę „ptaszków” przysługuje dopłata podstawowa (około 770 zł/ha) oraz rolnośrodowiskowa, która w przypadku wodniczki wynosi 1300 zł/ha. Znaczna część parku jest pod tym „ptaszkiem”. Co roku trzeba wykosić po 15 sierpnia całość działki lub co drugi rok po połowie. Są też tańsze pakiety – koszenie po 15 czerwca. Nas takie interesują, by zebrać wartościowe pasze – mówi rolnik. Szklanko podkreśla, ich ojcowie i dziadowie łąki te kosili najpierw kosami, później kosiarkami listwowymi, dlatego uchowało się szlachetne ptactwo. Tych biznesmenów wtedy nie było.

Dawne sianowanie

– Zjechali do nas dopiero, gdy pojawiły się dopłaty, po czysty biznes, za znojny dorobek przyrodniczy naszych przodków – kwituje proceder nasz rozmówca. Wspomina, jak on, mając 10–12 lat na przełomie lat 70/80 jeździł z rodzicami 20 km nad Biebrzę na łąki sianować. Wyjazd taki trwał 3 dni, z prowiantem i noclegami na łąkach całych rodzin.

– Ojciec wcześniej skosił łąkę „trzydziestką” spiętą z kosiarką listwową, a my ręcznie grabiliśmy i stawialiśmy stogi. Siano zwoziło się zimą saniami, gdy Biebrza zamarzła. Tak sianowały niemal wszystkie wioski. Krowy miały potem co jeść, a my naturalnie pielęgnowaliśmy środowisko – opowiada Szklanko. – Teraz jadą ratraki na gąsienicach metrowej szerokości i gniotą wszystko, mieszają trawę z błotem. Jeżdżą różnymi szlakami, dewastują poszycie na wiele lat, także na naszych łąkach. Na bardziej stabilny grunt wjeżdża ciągnik z mulczerem i rozbija trawę, siano i wszelkiej maści drobną faunę. Jak mokra łąka, nie wolno jej kosić, czego ściśle trzymali się nasi dziadowie! – przestrzega rolnik.

Marcin Halków ze wsi Doły ma 60-hektarowe gospodarstwo, utrzymuje 30 dojnych krów. Na terenie parku ma 8 ha łąk, chciałby jeszcze wydzierżawić do 20 ha, bo brakuje mu ściółki, a zbóż praktycznie nie sieje. – Ostatnie lata są suche. Ten rok zapowiada się jako wyjątkowo suchy – obawia się producent mleka.

Spór się zaostrza

– Dwa lata temu wygrałem przetarg na dzierżawę 3 ha łąk od parku. Zrezygnowałem z dzierżawy, gdyż po sprawdzeniu w ARiMR okazało się, że jest ona ujęta w programie rolnośrodowiskowym jednego z biznesmenów, nie chciałem się z nim chandryczyć, za słaby jestem – mówi anonimowo jeden z rolników ze wsi Brzostowo w gminie Jedwabne.

Inni mieszkańcy tej wioski zaklinają się, że takich łąk bez formalnej umowy dzierżawy jest znacznie więcej. – Zgłaszaliśmy to do różnych instytucji w Białymstoku, nawet do CBA. Cisza – mówią.

Krzysztof Mocarski, sołtys wsi Pluty w gminie Jedwabne prowadzi 17-hektarowe gospodarstwo, w którym produkuje mleko od 17 krów. Rok temu wydzierżawił od parku na przetargu 10 ha chronionych łąk, bo brakuje mu ściółki. – Jeszcze nie podpisałem protokołu zdawczo-odbiorczego, a już miałem pierwszą kontrolę z parku, potem dwie następne. Łącznie władze BPN nałożyły mi – moim zdaniem niesłusznie – 30 tys. zł kar finansowych za – ich zdaniem – złamanie reżimów środowiskowych – deklaruje sołtys, który odwołał się od tych decyzji do sądu i czeka na werdykt. Jego zdaniem, park uparcie blokuje chłopskie dzierżawy, tymczasem rolnicy są nimi coraz mocniej zainteresowani, bo zwiększają obsadę bydła.

– Przetargi nieograniczone nie polegają na ustnej licytacji, lecz na pisemnych ofertach w kopertach, które są rozstrzygane dopiero po kilku dniach. Tak łamana jest przejrzystość przetargu – narzeka rolnik.

Czcze obietnice

Biebrzański Park Narodowy powstał w 1993 r. Rady gmin, które udostępniły pod niego swoje tereny stosownymi uchwałami, mamione były korzyściami dla mieszkańców. Miały być miejsca pracy, wpływy z podatków, budowane drogi i inne profity. Nasi rozmówcy są zdania, że społeczności lokalne zostały oszukane. Na ponad 100 etatów w siedzibie BPN w gminie Goniądz pracę znalazło może 10 miejscowych. Reszta dojeżdża z innych miast. Powstało trochę gospodarstw agroturystycznych, ale towarowe tracą.

Dyrektor BPN nie znalazł dla nas czasu na osobiste spotkanie. Tłumaczył się wyjazdem. Nie chciał upoważnić do rozmowy swojego zastępcy lub innej osoby. Wypowiedział się tylko drogą e-mailową (ramka), bardzo ogólnie.

– Jeśli nie dojdziemy do kompromisu, formy nacisku będziemy nasilać – obiecuje Ciochanowski, koordynator protestu. Sprawa już jest zgłoszona do Sejmowej Komisji Rolnictwa, która ma się nią wkrótce zająć. Podobne sygnały o „ratrakowych” spółkach i kasowaniu dopłat środowiskowych z ARiMR za niekoszone, porzucone łąki docierają do nas z terenów innych parków. Do tematu wrócimy.
Andrzej Sawa

Gmina w pułapce

– Wpływy podatkowe z BPN dla gminy są znikome, a utrudnienia inwestycyjne z tytułu obszarów chronionych bardzo dotkliwe. Ustawodawca umożliwił przekształcanie łąk i gruntów leśnych w nieużytki, a te są zwolnione z podatku rolnego. Jeszcze w 2009 r. za 17 tys. ha parku położonych w naszej gminie wojewoda wpłacał nam do budżetu ponad 1 mln zł z tytułu zwrotu utraconych dochodów. Zmieniły się przepisy, teraz dostajemy tylko 12 tys. zł. Podatku leśnego od BPN mamy 160 tys. zł, podatku od nieruchomości 31 tys. i 188 (!) zł podatku rolnego. W sezonie przewija się kilkanaście tysięcy turystów, głównie z Polski. Powstał kompleks restauracyjno-hotelowy z niewielką liczbą miejsc pracy oraz zarejestrowało się 35 gospodarstw agroturystycznych. Sezon jest jednak tylko latem, a turysta-pasjonat przyrody, głównie ptactwa, raczej ubogi. Park prowadzi działalność zarobkową: ścieżki edukacyjne, szlaki turystyczne, spływy kajakowe itp. Pobiera za to komercyjne opłaty, ale nie jest to według przepisów działalność gospodarcza, od której należy odprowadzać do gminy podatki. Z kolei na terenach chronionych są surowe ograniczenia inwestycyjne. Nikt nie chce inwestować w produkcję i niektóre usługi. Znaleźliśmy się w inwestycyjnej pułapce - mówi Grzegorz Dudkiewicz, burmistrz Goniądza.

Zdaniem władz parku

Specyfiką Biebrzańskiego Parku Narodowego są rozległe torfowiska, jedne z większych w Europie. Ich naturalną i pożądaną cechą jest to, że są stale uwodnione, tzn. mokre i trudno jest na nie wjechać typowym sprzętem rolniczym. Obecność wody na nich jest kluczowa, nie tylko dla samego siedliska (torfowiska), ale również dla fauny, czego sztandarowym przykładem jest wodniczka.

W celu zachowania fauny i flory BPN objął torfowiska zabiegami ochronnymi, które polegają, m.in. na ekstensywnym koszeniu. Zabiegi wykonywane przez park oraz dzierżawców skupiają się od sierpnia do końca października. Do zabiegów wykorzystywane są nie tylko ratraki, ale także ręczne kosy spalinowe, ręczne kosiarki samobieżne czy traktory na kołach bliźniaczych – w zależności od uwilgotnienia torfowiska i jego wartości przyrodniczej. Jestem otwarty na współpracę ze wszystkimi podmiotami. Staram się traktować je jednakowo, tzn. nikogo nie preferuję.

Najlepszym tego przykładem są ogłaszane przez park powszechnie przetargi nieograniczone na dzierżawę przewidziane w ustawie Prawo zamówień publicznych, w których odpowiedzi na publiczne ogłoszenie oferty mogą składać wszyscy zainteresowani, spośród których wybierana jest oferta najkorzystniejsza. Zachęcam do zapoznania się ze szczegółami ogłaszanych przez park przetargów, m.in. na naszej stronie internetowej.
Andrzej Grygoruk, dyrektor BPN.

BPN położony wokół meandrującej Biebrzy jest największym parkiem narodowym w Polsce. Słynie z ostoi ptactwa wodno-błotnego, w tym bardzo rzadkiej wodniczki. as



Picture of the author
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora

Ważne Tematy

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)