Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wypłaca właśnie wsparcie w postaci dopłat do upraw zniszczonych pod koniec lipca (28 i 29 lipca br.) na Żuławach przez deszcz nawalny. Pomoc ma charakter de minimis i jest finansowana z budżetu krajowego. W naborze trwającym od 16 do 24 października 2025 r. wnioski złożyło ponad 1000 rolników. Do tej pory na konta 550 beneficjentów trafiło już 19,1 mln zł.
– 24 października zakończył się nabór pomocowy dla Żuław na podstawie zdjęć satelitarnych. Niestety, okazało się, że bardzo wiele zalanych upraw nie zostało ujętych na zobrazowaniach radarowych. Jak to możliwe, że pola, gdzie wysokość wody sięgała 30, 50 czy nawet 70 cm, nie zostały wykazane jako zalane? Widać wyraźnie, że system wymaga jeszcze dopracowania – komentuje Damian Murawiec, rolnik z woj. warmińsko-mazurskiego. Jego gospodarstwo w całości znajduje się na terenie Żuław Wiślanych.
W jego przypadku zdjęcia satelitarne wykazały jedynie 5% faktycznie zalanych terenów z całych 330 hektarów upraw.
– Do pomocy zakwalifikowano 16 hektarów – i to tych, gdzie wody było najmniej. Te działki faktycznie były podtopione, ale w porównaniu z pozostałymi – to niewielka skala. Tu jest ogromne pole do poprawy dla ARiMR i ministerstwa rolnictwa. Obraz z satelity powinien odzwierciedlać rzeczywistość – mówi Murawiec.
Dwuetapowa pomoc dla poszkodowanych rolników
Od 27 października ARiMR przyjmuje kolejne wnioski od rolników, których uprawy ucierpiały w wyniku przymrozków wiosennych, powodzi, huraganu, gradu i deszczu nawalnego. Pomoc nie będzie udzielana w formule de minimis, lecz jako pomoc publiczna.
Warunkiem uzyskania wsparcia jest dołączenie do wniosku protokołu oszacowania strat sporządzonego przez komisję powołaną przez wojewodę.
– Z tej pomocy w pewnych przypadkach będą mogli skorzystać również rolnicy z Żuław, którzy ponieśli straty w wyniku deszczu nawalnego z 28 i 29 lipca – wyjaśnia ARiMR.
Choć może się to wydawać zaskakujące – bo nabór dla rolników z Żuław zakończył się 24 października – uruchomienie nowego programu 27 października pozwala objąć pomocą tych, których działki nie zostały zakwalifikowane wcześniej.
– Na szczęście tegoroczna pomoc dla Żuław po deszczach nawalnych jest dwuetapowa. Najpierw odbył się szybki nabór na podstawie zdjęć satelitarnych – bardzo sprawnie, decyzje zapadły ekspresowo, a pieniądze trafiły już na konta. Tutaj Agencja działała naprawdę błyskawicznie. Jednak problemem pozostaje sam mechanizm wskazywania działek. Dlatego dobrze, że ruszył nabór oparty na protokołach strat – komentuje Murawiec.
Aplikacja „żyje własnym życiem”
Podobne doświadczenia ma Mariusz Abramowski, również rolnik z Żuław, poszkodowany przez deszcze nawalne.
– Ci, którym udało się załapać na pomoc w tym naborze, dostali już pieniądze. Ale z moich okolic jest ich niewielu. Aplikacja złapała tylko te tereny, gdzie wody było… najmniej. Owszem, dostałem już środki, ale tylko za 10 hektarów z 70 faktycznie zalanych. Teraz będę składał wniosek na podstawie protokołów – mówi Abramowski.
Jak dodaje, system ma sporo niedoskonałości:
– Na niektórych działkach, gdzie nie było wody, aplikacja pokazała zalanie. A tam, gdzie stała głęboka woda, nie wykazała nic. Nie wiem, jak to działa, ale system wymaga zdecydowanie poprawy.
Buraki stoją na polu, a kukurydza czeka do 2026 roku
Pomoc finansowa to jedno, ale prawdziwym problemem pozostają warunki na polach, które uniemożliwiają zbiór kukurydzy i buraków.
– Zbiory kukurydzy jeszcze przed nami. Ziarno ma 40–50% wilgotności, a pola są w fatalnym stanie. Żniwa mogą przeciągnąć się do grudnia, a nawet do 2026 roku. Wciąż trwają zbiory kukurydzy na kiszonkę – relacjonują rolnicy z Żuław.
Wjazd na pola w wielu miejscach jest niemożliwy – maszyny grzęzną w błocie, a głębokie koleiny niszczą strukturę gleby.
– Buraki wciąż stoją na wielu polach. Są zalane i nie ma możliwości ich wykopania. Jeśli pogoda się nie poprawi, te buraki po prostu zostaną. W 2017 roku mieliśmy podobną sytuację – buraki zamarzły i nie nadawały się już do niczego – podsumowuje Murawiec.
Czy starczy pieniędzy?
Na aktualnie uruchomioną pomoc przeznaczono 480 mln zł. Środki te zostaną rozdysponowane pomiędzy rolników z całej Polski, którzy ucierpieli w wyniku niekorzystnych zjawisk pogodowych, takich jak wiosenne przymrozki, gradobicia czy deszcze nawalne.
– Czy skala strat została właściwie oszacowana? Jeśli rolnicy z całego kraju złożą wnioski na kwotę wyższą niż przewidziana w rozporządzeniu, zostanie zastosowany współczynnik korygujący do stawek pomocy. Obawiam się jednak, że ten współczynnik może znacząco obniżyć wysokość rekompensat przysługujących za hektar – komentuje Damian Murawiec.
Patrycja Bernat
Fot: Damian Murawiec Facebook
