StoryEditor

Co z płotem przeciw ASF? Minister Jurgiel odsyła do ministra Sasina

– Ja swoje zrobiłem, teraz czas na decyzję rządu – Tak o budowie płotu na wschodniej granicy mówi minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Inwestycja ma nas chronić przed napływem chorych na afrykański pomór świń dzików z Białorusi, Ukrainy i Rosji.
08.05.2018., 11:05h
Kontrowersyjny pomysł oficjalnie pojawił się w październiku zeszłego roku, gdy minister rolnictwa otrzymał od ówczesnej premier Beaty Szydło zadanie przygotowania projektów dokumentów dotyczący budowy płotu.

Podstawy prawne gotowe


W efekcie najpierw powstała uchwała Rady Ministrów, która uzasadniła inwestycje oraz określiła zasady finansowania, a potem projekt ustawy, w którym z kolei opisano szczegółowe procedury budowy, w tym m.in. zasady wywłaszczana właścicieli działek na których miał stanąć płot.
– W wyniku wielu uzgodnień taki projekt został przygotowany. Skierowany został do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Teraz to ode mnie do końca nie zależy, tylko bardziej od ministra Sasina. Jaka będzie decyzja rządu nie wiem. Moim zadaniem było zebranie opinii ekspertów i przygotowanie eksperty fachowców w tym zakresie. Są różne głosy. Ja tego nie ukrywam. Ale jeżeli ktoś za dwa lub trzy lat powie „Dlaczego nie zbudowano ogrodzenia”, to wtedy może zmieni zdanie – mówił na ostatniej konferencji prasowej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.

Bariera przeciwko dzikom


Z opinii zebranych przez resort rolnictwa wynika, że płot jest potrzebny. Zwłaszcza w świetle braku zwalczania ASF za wschodnią granicą Polski. 
– Mimo podjętych intensywnych działań mających na celu zmniejszenie populacji dzików, w tym prowadzenia odstrzału sanitarnego, ciągle istnieje zagrożenie przedostawania się dzików wzdłuż wschodniej i północno-wschodniej granicy na terytorium Polski. Należy zauważyć, że konsekwencją prowadzonych działań jest znaczne zmniejszenie populacji dzików, na obszarach przygranicznych, co wpływa na zwiększenie się przemieszczania dzików poszukujących pożywienia na stronę polską. W związku z powyższym, konieczne jest ograniczenie ryzyka związanego z dalszym przedostawaniem się zarażonych zwierząt przez wschodnią granicę Polski – tak resort rolnictwa uzasadniał potrzebę budowy płotu w jednym z pism przesłanych do Sejmu.

Zwracano również uwagę, że na podobne inwestycje decydował się ostatnio rząd duński. O płocie na wschodniej granicy z Polską myślą także Niemcy.

Długa lista przeciwników 


Ale lista przeciwników jest bardzo długa. Przeciwko inwestycji protestowała parlamentarna opozycja, która kwestionowała skuteczność pomysłu oraz podkreślała jej wysokie koszty. Na nie były także organizacje reprezentujące hodowców trzody chlewnej. Ich zdaniem budowie płotu w sytuacji, gdy wirus jest w Polsce nie ma sensu, a pieniądze na ten cel powinny zostać skierowane na wzmocnienie bioasekuracji w regionach największego skupienia trzody chlewnej w kraju czyli w województwie łódzkim, kujawsko –pomorski oraz wielkopolskim.

Co ciekawe, ostatnio sensowność inwestycji zakwestionował także minister środowiska Henryk Kowalczyk. Jego zdaniem taka budowa miałby sens 2-3 lata temu, a nie teraz, gdy wirus jest w centralnej Polsce.  
wk
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 13:44