StoryEditor

Locha plus: Azymut na jesienne wybory

Program Locha Plus budzi dużo emocji wśród producentów świń. O to, czy to wsparcie jest  potrzebne producentom świń pytamy prezesa POLPIG - Aleksandra Dargiewicza. 
21.07.2023., 14:07h

Anna Kurek: Program Locha Plus budzi dużo emocji wśród producentów świń. Potrzeba nam w tym momencie tego wsparcia?

Aleksander Dargiewicz: Jest to działanie doraźne, które nie zmieni sytuacji w branży, dlatego że potrzebne są działania systemowe, zakrojone na wiele lat do przodu, tak żebyśmy mogli produkcję prosiąt w Polsce odbudować. Tych działań nie widać. Poza tym z tego programu wyłączone są duże stada, które mają najwięcej loch i mogłyby wyprodukować najwięcej prosiąt na krajowy rynek. Jeżeli formułuje się programy w tak ważnym temacie, jak odbudowa produkcji prosiąt, to powinni być w tym uwzględnieni wszyscy gracze na rynku. Powinno to być działanie długofalowe, a nie jednorazowe.

Anna Kurek: To czemu ma służyć to wsparcie?

Aleksander Dargiewicz: Jest to jednorazowy zastrzyk gotówki.

Anna Kurek: Potrzebny, czy nie?

Aleksander Dargiewicz: Nie rozwiązuje w żaden sposób zabezpieczenia polskich producentów tuczników w warchlaki do tuczu, do których ze względu na kurczące się pogłowie loch w Europie będziemy mieć coraz mniejszy dostęp. Komisja Europejska pracuje nad skróceniem czasu transportu. To jeszcze bardziej ograniczy dostęp do zagranicznych prosiąt.

Anna Kurek: Ceny prosiąt dochodzą do 600 zł/szt. Potrzebujemy wsparcia?

Aleksander Dargiewicz: Na pewno nie w tym momencie, tylko dużo wcześniej było ono naprawdę potrzebne. To mocno spóźnione ruchy i chyba cel jest zupełnie inny niż ratowanie sektora. 

Anna Kurek: Jaki jest cel?

Aleksander Dargiewicz: Cel jest tylko jeden, jesienne wybory.

Anna Kurek: Emocji dodatkowo dostarcza ASF. Choroba pojawiła się niemal w każdej części kraju, a my dopuszczamy produkcję na własny użytek świń bez utrzymania zasad bioasekuracji...

Aleksander Dargiewicz: Rozporządzenie, które się ukazało, dopuszcza również utrzymanie loch, co dodatkowo pogarsza sytuację, bo najczęściej wiąże się to z przewożeniem ich do krycia. Tak można rozprzestrzeniać ASF i nie tylko. Możemy mieć np. nawrót choroby Aujeszkyego, a dopiero co zostaliśmy od niej uwolnieni.

Anna Kurek: Czy wprowadzenie tych regulacji i rosnąca liczba ognisk może spowodować trudności ze znoszeniem stref z ograniczeniami wytyczanymi w związku z wystąpieniem ASF?

Aleksander Dargiewicz: Przez zaniedbania w redukcji populacji dzików presja wirusa w środowisku rośnie. Do tego produkcja bez bioasekuracji, więc presja wirusa w środowisku jeszcze bardziej wzrośnie. To może być ogromny problem i nie odczujemy wpływu tego rozporządzenia w ciągu kilku miesięcy, ale z czasem nowe ogniska ASF będą wybuchały dużo częściej. Wyłączono bardzo ważne elementy bioasekuracji.

Anna Kurek: Jakie?

Aleksander Dargiewicz: Osoby postronne mogą wchodzić do takich chlewni bez zmiany obuwia czy odzieży wierzchniej, pojazdy mogą wjeżdżać bez rejestracji. Pytanie, jak będziemy w razie czego prowadzić dochodzenia epizootyczne, skoro nie będzie dokumentacji?

Anna Kurek: Dlaczego zatem wprowadzono te przepisy? Po co?

Aleksander Dargiewicz: Cel jest jeden. Kierunek jesienne wybory. Nie mogę się dopatrzyć innego celu. Wprowadzono te przepisy tuż przed sezonem ASF i tuż przed startem kampanii wyborczych. Najgorsze jest to, że konsekwencje dotkną nie tych, którzy z tych przepisów skorzystają, tylko tych profesjonalnych, którzy żyją z produkcji świń i inwestują duże pieniądze.

Anna Kurek: Dziękuję za rozmowę.

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 09:04