Mleko z siana i super sery
Nawet małe 15-sto hektarowe gospodarstwo w Austrii daje przyzwoity dochód dla rodziny. Trzeba tylko mieć pomysł i zapał, by zrobić coś, co niektórym wydaje się niemożliwe.
Sery marki własnej
Joseph i Gertraud Oberrascher spod Salzburga mieli odwagę i postawili na przetwórstwo i sprzedaż prosto do klienta. Jeszcze dwa lata temu Joseph był klasycznym dwuzawodowcem. W Austrii na 160 tys. gospodarstw prawie ¾ to właśnie dwuzawodowcy.– Dzięki pasji mojej żony do serów udało nam się rozwinąć przetwórstwo mleka i wypracować własną markę – z dumą opowiada Joseph. To właśnie Gertraud przerabiała część mleka od 15 krów rasy simentaler na sery czy masło, jak to wciąż u nas czyni wiele gospodyń, reszta szła do mleczarni. Ale w 2012 roku postanowili zrobić większy krok do przodu i zainwestować w serowarnię połączoną ze sklepem i miejscem do degustacji. Można usiąść w środku gustownego alpejskiego domku, albo na tarasie. My mieliśmy szczęście do świetnej pogody. Te parę kropli deszczu spadły wcześniej w Salzburgu. Siedzimy zatem na tarasie i słuchamy doświadczeń Austriaków w rozwoju sprzedaży bezpośredniej.
Produkty regionalne mają wzięcie
– Regionalne produkty prosto od rolnika są na topie. Nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim zamówieniom – mówi Guenther Kronberger, prezes Verein der Salzburger Direktvermakter, organizacji wspierającej rolników zajmujących się promowaniem sprzedaży bezpośredniej. Związek skupia dziś 170 rolników zajmujących się przetwórstwem i sprzedażą bezpośrednią. Jednym z większych sukcesów jest przekonanie szefów dużych sieci handlowych do tego, by w swoich sklepach uruchomili regały z produktami regionalnymi i oferowali produkty rolników. – Dzięki temu, że mamy związek możemy rozmawiać bezpośrednio z szefami sieci, a nie tylko z pracownikami – podkreśla, szef związku. I to się udaje, bo teraz wszyscy chcą mieć regionalne produkty. Nawet politycy je wspierają bo chętnie fotografują się w tym klimacie. Trend jest tak powszechny, że próbują się pod niego podczepić sieci marketów i swoje reklamy realizują w regionalnym klimacie.Organizacja wspiera i promuje
Związek doradza wszystkim chętnym, jak wejść w przetwórstwo i sprzedaż bezpośrednią. Okazuje się, że trzeba spełnić wymogi weterynaryjne i dla związku jest to nieustająca dyskusja. – Oni podnoszą wymogi, a my przekonujemy urzędników do zachowania zdrowego rozsądku i jakoś się nam to udaje – wyjaśnia Guenther (w Austrii szybko przechodzi się na ty). Regionalne władze też widzą w tym szansę, zwłaszcza w tak obleganym przez turystów regionie jakim jest Salzkammergut, którego stolicą jest Salzburg. W trakcie zwiedzania mijaliśmy się z turystami z wszystkich kontynentów. A każdy jak już przyjedzie, to chce nie tylko zobaczyć dom Mozarta, ale spróbować też lokalnych specjałów. My też… Specjalnie dla naszej grupy Joseph musiał otworzyć ladę sklepu. Ciekawe czy te sery dowieziemy do kraju. kb, fot. Bujoczek, Popiel
Przetwórstwo i sprzedaż bezpośrednia są pracą czasochłonną, ale pozwala zdecydowanie poprawić dochód. Sami zrobiliśmy tam zakupy, by spróbować specjałów z nadzieją zabrania ich do kraju.
My „prost” a Austriacy „na zdrowie” - w takim klimacie to aż uciecha rozmawiać.
Guenther Kronnenberg opowiadał, jak Austriacy wspierają lokalnych rolników. W jednym z miast powiat sfinansował małą rzeźnię, by młodych uczyć zawodu rzeźnika, a rolnikom dać szansę na ubój usługowy.
Otwarte rozmowy i wymiana doświadczeń. Okazuje się, że klimat do sprzedaży bezpośredniej w Salzkammergut jest bardzo przyjazny, a zapotrzebowanie na produkty duże.
Krowy są żywione wyłącznie sianem lub trawą latem. W dniu naszej wizyty dostały siano, bo za bardzo padało na skoszenie trawy.
Krowy rasy fleckvieh – simentalskiej – dają od 6 do 7 tys. litrów mleka rocznie. W Austrii nawet małe obory są wolnostanowiskowe. Obowiązuje zakaz trzymania krów na uwięzi.
Trawa i siano są podstawą żywienia krów utrzymywanych w małej oborze wolnostanowiskowej.
Ależ się ustawiła kolejka…
Pamiątkowe zdjęcie przed gustownym sklepikiem w stylu alpejskim. W jego piwnicy mieści się serowarnia i dojrzewalnia serów.
Mieliśmy okazję zobaczyć rynek Schrannenmarkt, na którym rolnicy sprzedają swoje wyroby. Placowe to ok. 25-30 euro za średniej wielkości auto z ladą.
Na rynku w Salzburgu co czwartek swoje produkty oferują rolnicy, przetwórcy, ale też handlarze.
Produkty prosto z gospodarstwa są oznakowane specjalnym znakiem, gwarantującym pochodzenie.
Salzburg to szczególnej urody miasto, miejsce narodzin i twórczości Mozarta, które odwiedzają turyści z całego świata. Czytelnicy top agrar Polska też tam zagościli!
