Jesteś w strefie Premium
Minister grzmi na przemysł przetwórczy

Interwencyjny skup jabłek idzie jak po grudzie, ale minister rolnictwa znalazł już winnych tej sytuacji. Jego zdaniem to niemieckie firmy działające na polskim rynku przetwórczym sabotują akcję zdejmowania nadwyżek z rynku. Krajowa Unia Producentów Soków stanowczo protestuje i zapewnia, że wszystkie tłocznie pracują na 100% mocy.
Podczas konferencji „Przetwórstwo owoców i warzyw w Polsce – uwarunkowania i perspektywy”, zorganizowanej przez senacką Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi wzięli udział przedstawiciele m.in. samorządu terytorialnego, przemysłu przetwórstwa owocowego, związków i organizacji rolniczych, a także eksperci, rolnicy i sadownicy.
– Ten mechanizm się rozwija choć oczekiwałem, że będzie rozwijał się wcześniej - podsumował minister Ardanowski, który wyjaśnił dlaczego skup idzie tak wolno. - Zgłosiło się kilkadziesiąt firm, które chciały tłoczyć te jabłka. Co się okazuje? Niemieckie firmy, które są w Polsce szantażują te firmy mówiąc: spróbujcie choć jedno jabłko wytłoczyć, to zerwiemy tobą umowy - mówił minister Ardanowski.
Winni Niemcy
Obecny był również minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który podsumował dotychczasową akcję zdejmowania nadwyżek jabłek przemysłowych z rynku. Z ostatnich danych wynika, że skupiono kilkadziesiąt tysięcy owoców, a zakontraktowano 180 tys.– Ten mechanizm się rozwija choć oczekiwałem, że będzie rozwijał się wcześniej - podsumował minister Ardanowski, który wyjaśnił dlaczego skup idzie tak wolno. - Zgłosiło się kilkadziesiąt firm, które chciały tłoczyć te jabłka. Co się okazuje? Niemieckie firmy, które są w Polsce szantażują te firmy mówiąc: spróbujcie choć jedno jabłko wytłoczyć, to zerwiemy tobą umowy - mówił minister Ardanowski.
Przemysł przetwórczy podpadł z jeszcze jednego powodu.
– Doszło do sytuacji kryminalnej. Kiedy podjąłem decyzję żeby chociaż część tych gnijących jabłek zdjąć z rynku i przerobić na koncentrat - nie stosując niedozwolonej pomocy publicznej, której nie wolno stosować - od razu były donosy do Komisji Europejskiej, że tu prawdopodobnie ktoś chce prawo unijne obejść - mówił J. K Ardanowski.
– Doszło do sytuacji kryminalnej. Kiedy podjąłem decyzję żeby chociaż część tych gnijących jabłek zdjąć z rynku i przerobić na koncentrat - nie stosując niedozwolonej pomocy publicznej, której nie wolno stosować - od razu były donosy do Komisji Europejskiej, że tu prawdopodobnie ktoś chce prawo unijne obejść - mówił J. K Ardanowski.
Przemysł protestuje
„Stanowczo protestujemy przeciwko takiemu przedstawieniu problemu, jakoby branża przetwórcza winna była obecnej sytuacji na rynku jabłek. Praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa tłoczące jabłka – zarówno te z polskim, jak i zagranicznym kapitałem – obecnie pracują z wykorzystaniem 100% mocy przetwórczych i nie mają możliwości ich nagłego zwiększenia” - napisało w oświadczeniu Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków. Przedsiębiorcy przypomnieli, że realizują obecnie zaplanowane przed ogłoszeniem interwencji działania zakupowe i kontrakty, a tłocznie w środku sezonu pracują na 100% mocy przerobowych.KUPS przypomniał również, że w bieżącym roku podaż jabłek jest rekordowo wysoka i może sięgnąć nawet 5 mln ton, czyli dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Taka ilość jabłek jest również wyzwaniem dla przetwórni w zakresie skupu, przetworzenia i sprzedaży rekordowej ilości zagęszczonego soku jabłkowego.
Diagnoza i recepta
Zdaniem szefa resortu rolnictwa winna tegorocznej sytuacji jest również zła struktura produkcji jabłek w kraju. Produkuje się jabłka przemysłowe podczas, gdy jest to odpad przy produkcji jabłek deserowych. Według ministra, jeżeli w najbliższych latach nie będzie zmiany w polskim sadownictwie w zakresie podaży ilościowej i jakościowej, to te problemy się będą powtarzały. Sytuacji nie sprzyja również struktura własnościowa przemysłu przetwórczego, który w wyniku „złodziejskiej prywatyzacji” jest głównie w rękach zagranicznego kapitału.Ale jest światełko w tunelu. Zdaniem ministra Ardanowskiego już przyszłym roku taka sytuacja na rynku owoców nie powinna się powtórzyć.
– Państwo w przyszłym roku nie będzie bezradne tak jak w tym roku ponieważ będzie działał państwowy holding spożywczy, która również będzie miała własne zakłady przetwórcze. Teraz szukam tych zakładów, które w ciągu zimy uruchomią linie do tłoczenia i będą w gotowości, żeby złamać monopol firm, które do tej pory się tym zajmowały. Nie będzie renacjonalizacji, ale państwo musi mieć mechanizmy działania - zapowiedział J. K. Ardanowski.
– Państwo w przyszłym roku nie będzie bezradne tak jak w tym roku ponieważ będzie działał państwowy holding spożywczy, która również będzie miała własne zakłady przetwórcze. Teraz szukam tych zakładów, które w ciągu zimy uruchomią linie do tłoczenia i będą w gotowości, żeby złamać monopol firm, które do tej pory się tym zajmowały. Nie będzie renacjonalizacji, ale państwo musi mieć mechanizmy działania - zapowiedział J. K. Ardanowski.
Koniec wsparcia przetwórstwa
Jan Krzysztof Ardanowski poinformował również, że podjął decyzję o wstrzymaniu dofinansowania przetwórstwa. Nawet mimo tego, że już teraz czeka długa kolejka podmiotów zainteresowanych dofinansowaniem.– Jaki jest sens pompowania w firmy pieniędzy jeżeli zachowują się ona tak jak w tej chwili? Żaden – odpowiedział szef resortu rolnictwa. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pójdą na drobne przetwórstwo. Minister zaapelował również do sadowników, aby próbowali budować własne zakłady przetwórcze, aby nie być zaskakiwani takimi sytuacjami jak w tym roku. Zapowiedział również wprowadzenie nowego obowiązkowego wzoru umowy kontraktacyjnej. wk
Fot. Pixabay
Fot. Pixabay
Przeczytaj również
dofinansowanie przetwórstwaEskimosjabłkaJan Krzysztof Ardanowskikomisja rolnictwaniemieckie przetwórniepolskie jabłkaprzemysł przettwórczyprzetwórstwoSenatskup interwencyjnytłoczenie soków