Farma Clarksona – prawdziwy obraz rolnictwa?
Według BBC 22-letni Jack Emery, który wraz z ojcem prowadzi Thistle Ridge Farm w hrabstwie Hampshire (Anglia), nie kryje uznania dla prezentera programu. Były gospodarz Top Gear od kilku lat prowadzi własną farmę Diddly Squat w Oxfordshire, a życie tam pokazuje w serialu Farma Clarksona (ang. Clarkson’s Farm) na Amazon Prime. Emery twierdzi, że dzięki temu wielu Brytyjczyków mogło zobaczyć realia pracy rolnika – zarówno sukcesy, jak i porażki.
Zobacz też: Clarkson sprzedaje ciągnik Lamborghini. Jaki traktor wybrał na Farmę?
Nowe technologie w gospodarstwie – przykład z Hampshire
Jak relacjonuje BBC, Thistle Ridge Farm działa od czasów dziadka Jacka. W latach 80. stado liczyło 100 krów, dziś jest ich 240. Hodowcy stale inwestują w nowoczesne rozwiązania – od nowej hali udojowej po systemy monitorujące zdrowie i aktywność każdej krowy. Emery podkreśla, że skrócenie czasu dojenia z 8 do 5 godzin to duże ułatwienie, ale i wyzwanie, szczególnie dla starszych pokoleń rolników.
Dywersyfikacja i bezpieczeństwo kontraktów
Młody farmer zaznacza, że w konkurencyjnej branży trzeba szukać dodatkowych źródeł przychodów. Nowoczesne technologie, choć kosztowne, pomagają zwiększyć wydajność. Jak dodaje BBC, Thistle Ridge Farm ma stały kontrakt na dostawy mleka, dzięki czemu inwestycje nie odbijają się na cenach dla konsumentów.
Dlaczego Clarkson zyskał szacunek rolników?
Emery przyznaje, że Clarkson mimo dawnych kontrowersji potrafił przyciągnąć uwagę całego kraju i pokazać ludziom, z czym naprawdę mierzą się gospodarze. „To uczciwy obraz – rolnik może pracować przez 365 dni w roku, ale i tak jest zależny od pogody” – cytuje BBC.
Kiedy wyobrażenia o rolnictwie mijają się z rzeczywistością
O tym, że praca rolnika bywa postrzegana w oderwaniu od realiów, przekonać się można, oglądając szerzący się w sieci filmik streamera Franciszka „Frania” Rusieckiego. Twórca internetowy, obserwowany przez 179 tys. osób na Instagramie, ponad 85,1 tys. na platformie streamingowej i 126 tys. na YouTube, stwierdził: „Ale praca rolnika, to jest chyba fajna praca, nie? Fajna robota. Nikt nad tobą nie stoi, (…) nie musisz nikogo się słuchać. I najlepsze jest to, że rolnicy zarabiają w pi***. W pi*** zarabiają rolnicy i jeszcze mają jakieś dopłaty z Unii…”. Nagranie udostępniło na Facebooku Gospodarstwo Rolne Ojdana z ironicznym komentarzem: „Lekka i przyjemna praca, ma chłopak rację”.
Jak to nikt nie patrzy? Kontrole prowadzone przez liczne instytucje państwowe (Inspekcja Ochrony Środowiska, Państwowa Inspekcji Pracy, ARiMR), napływowi mieszkańcy wsi, urzędnicy z gminy, a czasem i anonimowi „życzliwi”, którzy potrafią zgłosić najmniejszy drobiazg.
Tymczasem zarówno Clarkson, prowadzący działalność rolniczą w Wielkiej Brytanii, jak i wiele innych rolników w Unii Europejskiej dobrze wiedzą, że rzeczywistość jest zupełnie inna. Wysokie koszty inwestycji, zależność od pogody, ryzyko nieudanych zbiorów czy spadków cen to codzienność rolników, której nie widać w prostych skojarzeniach o „lekkiej robocie”. Warto też dodać, że od niedawna Jeremy Clarkson walczy na swojej farmie z gruźlicą, która wystąpiła w jego hodowli pod koniec lipca. I to nie jedyny problem, który niepokoi celebrytę-rolnika:
„Złe wieści z Diddly Squat. Mamy (w gospodarstwie – od red.) gruźlicę (bydła – red.). Wszyscy tutaj są całkowicie zdruzgotani”.
„Wygląda na to, że tegoroczne zbiory będą katastrofalne. Powinno to niepokoić każdego, kto spożywa żywność. Gdyby katastrofa tej skali dotknęła jakąkolwiek inną branżę, wywołałaby wiele lamentów i zgrzytania zębami”.
Na podst. BBC, GR Ojdana/Facebook, Jeremy Clarkson/X
