Skutki Zielonego Ładu
Od samego początku, już przy pierwszych protestach, rolnicy ostrzegali przed skutkami wprowadzenia Zielonego Ładu oraz otwarcia granic na niekontrolowany handel z Ukrainą.
– Mówiliśmy wprost: to zniszczy opłacalność produkcji i zachwieje bezpieczeństwem żywnościowym – czytamy w komunikacie OOPR.
Jak podkreślają rolnicy z organizacji OOPR, ich głosów nikt nie słuchał. Politycy zbagatelizowali ostrzeżenia, tłumacząc, że „rynek sam się ureguluje”. Dziś, niestety, widać już skutki. Ceny zbóż są dramatycznie niskie, na rynku panuje chaos, a wiele gospodarstw znalazło się na granicy opłacalności.
Zobacz także: Będą dodatkowe pieniądze na pomoc dla rolników? Minister zabrał głos
Ochrona rynku przed nadmiernym importem
Zielony Ład to tylko jeden z problemów. Rolnicy przypominają również o ryzyku związanym z podpisaniem memorandum pomiędzy ukraińskimi a polskimi organizacjami mleczarskimi.
– Wskazywaliśmy, że takie porozumienie – zawarte bez konsultacji z polską wsią i bez analizy skutków dla rynku – oznacza ryzyko zalewu tanich produktów ze Wschodu i dalsze osłabienie pozycji naszych gospodarstw. I znów nikt nie słuchał. Dokument przeszedł bez echa, a jego konsekwencje zaczynają być coraz bardziej odczuwalne – podkreśla OOPR.
Apel o uproszone przepisy i walkę z ASF
W swoim komunikacie rolnicy z OOPR podkreślają, że nie chcą być ciężarem dla podatników. Dlatego od dawna apelują o wprowadzenie prostszych i przejrzystych przepisów, skuteczną walkę z ASF oraz narzędzia chroniące rynek przed nadmiernym importem.
– Zamiast traktować rolnika jak partnera, rząd i instytucje około rolnicze od lat widzą w nas „zło konieczne”. Zamiast mądrych regulacji dostajemy spóźnione i doraźne dopłaty. A przecież wystarczyło w porę wdrożyć rozsądne zabezpieczenia, by sytuacja wyglądała dziś zupełnie inaczej. Dlatego znów musimy krzyczeć. Nie dlatego, że lubimy protestować. Nie dlatego, że chcemy przeszkadzać innym. Krzyczymy, bo nikt nie słucha, dopóki rolnicy nie wyjdą na ulice – czytamy w komunikacie OOPR.
Te efekt błędnych decyzji polityków
To, że zboże jest dziś w tak niskich cenach, a tysiące hodowców trzody chlewnej bankrutuje z powodu ASF, nie jest winą rolników. Jak podkreślają przedstawiciele OOPR, to rezultat braku realnej ochrony rynku oraz błędnych decyzji politycznych. Fakt, że jedynym rozwiązaniem pozostają rekompensaty, również nie jest wyborem rolników, lecz konsekwencją błędów rządu i instytucji, które od lat ignorują głos wsi.
"To są ceny z lat dziewięćdziesiątych"
O komentarz w sprawie komunikatu Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników, poprosiliśmy Damiana Murawca, rolnika z woj. warmińsko-mazurskiego.
- Przede wszystkim jako środowisko rolnicze postulujemy o to, żeby nie utrudniać nam możliwości rozwoju, jeśli chodzi o budowę budynków inwentarskich w celu rozpoczęcia czy zwiększenia hodowli. Teraz to przecież jest naprawdę mnóstwo czasu, 5-7 lat, kiedy czeka się na decyzje, a często wtedy nawet ta decyzja na sam koniec jest negatywna, ponieważ zdarza się jakiś opór społeczny lokalnie - mówi Damian Murawiec. - Żądamy przede wszystkim bardzo mocnej ochrony rolnictwa europejskiego, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, czy do luzowania liberalizacji handlu z podmiotami spoza Unii Europejskiej. Teraz, szczególnie jeśli chodzi o rynek zbóż, poziom cen jest dramatyczny. Przecież to są ceny z lat dziewięćdziesiątych, a koszty dobrze wiemy, że są bardzo wysokie, jak drogo musimy kupować nawozy do naszej produkcji polowej, jakie są ceny gazu, a producenci nawozów są obciążani podatkami klimatycznymi i w związku z tym te ceny zakupu nawozów mamy przecież bardzo wysokie - dodał rolnik z Żuław.
Rolnicy będą protestować?
- Domagamy się podejścia rozsądnego, czy wysłuchania nas, bo przy takiej sytuacji cenowej na polskim rynku oraz otwarciu się na rynki zewnętrzne, no to niestety wiele gospodarstw nie będzie w stanie odtworzyć swojej produkcji. Jeżeli będzie to możliwe to na pewno będziemy protestować, jeżeli sytuacja będzie taka jak teraz albo gorsza niż obecnie - mówi Murawiec.
Patrycja Bernat
Fot: OOPR Facebook
