StoryEditor

Sztuczne mięso nie uratuje planety

Producenci „mięsa z probówki” obiecują, że ich produkty mają mniejszy wpływ na środowisko naturalne, niż mięso od zwierząt gospodarskich. Naukowcy mają jednak sporo wątpliwości, ostrzegając, że przejście na alternatywne źródła białka może pogorszyć sytuację klimatyczną.
05.05.2022., 15:05h

Według badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), spożycie mięsa na świecie gwałtownie wzrosło w ciągu ostatnich trzech lat, a produkcja zwierzęca podąża za tym trendem.

Światowa produkcja mięsa (wołowiny, drobiu i wieprzowiny) w 2021 r. wyniosła 340 mln ton w porównaniu z blisko 248 mln w 2018 r. Segment drobiowy odnotował największy wzrost – aż o 16% między 2010 r. a 2020 r.

Najnowszy raport IPCC (Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu) zaleca bardziej zróżnicowaną dietę (uboższą w białka zwierzęce). Organizacja sugeruje, że taka zmiana może spowodować 30-70% redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku, jednocześnie poprawiając samopoczucie i zdrowie ludzi. W raporcie czytamy, że zmniejszenie nadmiernego spożycia mięsa jest jednym ze środków ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Producenci alternatywnych źródeł białka i sztucznego mięsa entuzjastycznie zareagowali na raport, wskazując potencjał roślinnego i laboratoryjnego mięsa jako całkowitego zamiennika mięsa zwierząt hodowlanych. Jednak sprawa nie jest taka prosta, jak alarmują naukowcy z IPES-Food.

Sztuczne mięso nie uratuje planety

Naukowcy Międzynarodowego Panelu Ekspertów ds. Zrównoważonych systemów Żywności (IPES-Food) przyznali, że aktualny system intensywnej hodowli zwierzęcej nie jest zrównoważony. Jednocześnie ostrzegają, że całkowita zamiana mięsa na jego alternatywy wcale nie jest tak bezpieczna dla środowiska.

IPES-Food ostrzega, że istnieje ryzyko związane z przestawieniem się na substytuty roślinne, które teoretycznie mają zmniejszyć niszczący wpływ produkcji białka na klimat.

Technologie te, jak stwierdzono w raporcie, wydają się opłacalne tylko dzięki "nieustannemu marketingowi, wprowadzającym w błąd twierdzeniom o globalnym niedoborze białka oraz ignorowaniu kluczowych aspektów zrównoważonego rozwoju, takich jak bioróżnorodność i źródła jej utrzymania".

Łatwo zrozumieć, dlaczego ludzi przyciąga marketing i szum informacyjny – ale sztuczne mięso nie uratuje planety. W wielu przypadkach przejście na sztuczne mięso pogłębi problemy związane z naszym przemysłowym systemem żywnościowym – uzależnienie od paliw kopalnych, monokultury przemysłowe, zanieczyszczenie środowiska, złe warunki pracy, niezdrowe odżywianie i kontrola ogromnych korporacji – podsumował główny autor raportu, Philip Howard, członek IPES-Food i profesor zrównoważonego rozwoju społeczności lokalnych na Uniwersytecie Stanowym Michigan.

Przyjęcie alternatywnych rodzajów białka jako rozwiązania problemu niezrównoważonego charakteru produkcji białek zwierzęcych nie uwzględniają podstawowych problemów, które stoją na drodze do stworzenia systemu żywnościowego, który byłby zdrowy dla ludzi i planety.

– Ta droga nie uwzględnia zmian, które są konieczne, aby odejść od monokulturowego, przemysłowego, chemicznego i paliwochłonnego rolnictwa i nadal będą opierać się na tego typu systemach produkcji.

Ile energii potrzeba do produkcji mięsa z probówki?

Alternatywne białka obiecują zmniejszenie szkód. Jednakże dowody na poparcie tych twierdzeń są "ograniczone i spekulatywne", stwierdził panel ekspertów. Raport IPES-Food omawia obawy, że nowe rozwiązania technologiczne, takie jak mięso z probówki, mają tendencję do bagatelizowania ich negatywnego wpływu na środowisko.

– Wymagania energetyczne mięsa laboratoryjnego są poważnym problemem – powiedział Howard, wskazując na badanie z 2019 r. przeprowadzone przez Program LEAP (Livestock, Environment and People) w Oxford Martin School. Badania te ostrzegają, że zastąpienie wołowiny mięsem z probówki może w perspektywie długoterminowej przyczynić się do zwiększenia globalnego ocieplenia, jako mięsa wymagającego "dużych nakładów energii", większych, niż niektóre rodzaje wołowiny.

Jak zaznaczają eksperci, niektóre z badań podkreślających korzyści płynące z mięsa wyhodowanego w laboratorium, mówią o użyciu przyjaznych dla środowiska sinic jako pożywki do jego wzrostu. Tymczasem może to być mylące, ponieważ sugeruje się, że wszyscy producenci stosują płodową surowicę bydlęcą, która ma większy wpływ na środowisko.

Zrównoważone rolnictwo tak samo skuteczne

Badanie zlecone przez CE Delft w ubiegłym roku było pierwszym, które opierało się na danych pochodzących od firm zajmujących się produkcją mięsa laboratoryjnego. Stwierdzono, że wykorzystanie energii odnawialnej do produkcji mięsa z komórek może zmniejszyć wpływ na klimat nawet o 92%, zanieczyszczenie powietrza o 93%, a także zmniejszyć wykorzystanie gruntów o 95% i wody o 78% w porównaniu z hodowlą zwierząt.

Redukcje te porównano z "ambitnym scenariuszem" dla konwencjonalnego rolnictwa na 2030 r., w którym rolnikom udaje się ograniczyć ślad węglowy mięsa o 15% w przypadku wołowiny, 26% w przypadku wieprzowiny i 53% w przypadku drobiu.

Specjaliści IPES-Food pozostają nieprzekonani co do alternatyw mięsa.

– Nadal nie wiemy, jak naprawdę wygląda w pełni funkcjonalna, gotowa do wprowadzenia na rynek produkcja mięsa w laboratorium – mówi Howard – Wiemy natomiast, że duże firmy mięsne i mleczarskie, które weszły do tego sektora w przeszłości chętnie szły na skróty i zrzucały koszty na innych. Jeśli chodzi o mięso hodowane w warunkach laboratoryjnych, nadal istnieją luki w badaniach, ale jest też wiele spekulacji i szumu.

Co ciekawe, sektor mięsa z laboratorium przyciągnął gigantyczne inwestycje, zarówno pozarządowe, jak i wsparcie ze strony rządów – m.in. USA, Chin i UE. Tymczasem jak wskazuje Food Navigator, śledząc otrzymane dotacje dotrzemy do takich gigantów spożywczych i przetwórców/producentów mięsa zwierzęcego jak JBS, Cargill i Tyson.
Według FAO badania wskazują, że pięć największych korporacji mięsnych i mleczarskich (JBS, Tyson, Cargill, Dairy Farmers of America i Fonterra) łącznie odpowiada za roczną emisję gazów cieplarnianych szacowaną na 578,3 Mt – żeby zobrazować tę wielkość: to więcej niż największe koncerny naftowe, takie jak ExxonMobil (577 Mt), Shell (508 Mt) czy BP (448 Mt). Łączne emisje 20 największych korporacji mięsnych i mleczarskich (a nie rolników indywidualnych) przewyższają nawet emisje całych krajów, takich jak Niemcy (902 Mt), Kanada (722 Mt) czy Wielka Brytania (507 Mt), produkując 933 Mt gazów cieplarnianych.

Dlatego IPES-Food ostrzega, że skupienie się na alternatywnych źródłach białka i mięsa grozi osłabieniem sytuacji hodowców zwierząt gospodarskich z globalnego Południa przy jednoczesnym bogaceniu się dużych korporacji i inwestorów.

Złoty środek?

Naukowcy wyjaśniają, że nie ma uniwersalnego sposobu na redukcję emisji gazów i degradacji środowiska, ale częścią rozwiązania może być porzucenie intensywnej hodowli zwierząt na rzecz praktyk regeneracyjnych, sekwestracji węgla w glebie rolniczej, bioróżnorodności i produkcji ekstensywnej.

Autorzy raportu podkreślają: nie ma magicznego rozwiązania problemów produkcji żywności, ale nie ulega wątpliwości, że potrzeba debaty na temat przyszłości światowego systemu żywnościowego.

al na podst. IPCC, FAO, Food Navigator
fot. EnvatoElements

Aneta Lewandowska
Autor Artykułu:Aneta Lewandowska Redaktorka portalu topagrar.com, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
18. kwiecień 2024 14:51