StoryEditor

"Będziemy mieli mniej o 73 tys. zł!". Stawka ekoschematu Integrowana produkcja ostro w dół!

Wczoraj podano stawki dopłat bezpośrednich i ekoschematów. Rolnicy stosujący metody integrowanej produkcji roślin dostaną mniej o 300 zł do hektara. Komentują sytuację jako dramatyczną i prowadzącą gospodarstwa na dno. Ceny zbóż są tragiczne, a dopłaty w żaden sposób tego nie zrekompensują, nawet w tak wymagającej metodzie uprawy!

03.10.2025., 15:55h

W tym roku na ekoschemat Integrowana produkcja upraw rolniczych przeznaczono ponad 246 mln zł. W planach wzięto pod uwagę 41 672  ha, na których będzie prowadzona IP, a w szacunkowych danych ARiMR po złożonych wnioskach od rolników, ilość była 10-krotnie większa, na poziomie 487 925 ha, to z pewnością wpłynęło na znaczące obniżenie stawek.

W tym roku w ekoschemacie Integrowana produkcja roślin wyodrębniono uprawy, w których stawki różnią się między sobą. W ubiegłym roku była stosowana jednolita stawka wynosząca 818,92 zł/ha. W tym roku dopłata do ekoschematu wynosi:

- uprawy sadownicze — 1185,24 zł/ha (w 2025 r.)

- uprawy jagodowe — 1069,41 zł/ha (w 2025 r.)

- uprawy rolnicze — 505,18 zł/ha (w 2025 r.)

- uprawy warzywne — 1069,41 zł/ha (w 2025 r.)

Warto zaznaczyć, że jednocześnie nie ma metodyk integrowanej produkcji do TUZ, od 2025 r. nie będą realizowane płatności w tym zakresie.

Resort rolnictwa uzasadnił wprowadzenie tego podziału na uprawy koniecznością uwzględnienia zróżnicowania kosztów i utraconych dochodów dla różnych grup upraw.

No to producenci zbóż i rzepaku faktycznie będą mieli nietęgie miny... 

Niższa stawka dla zbóż, buraków, kukurydzy i rzepaku

W tej sytuacji mocno poszkodowani są rolnicy uprawiający tą metodą pszenicę, rzepak, kukurydzę, buraki i inne gatunki zbóż. Rolnicy szacują, że dostaliby znacznie niższe dopłaty przez tegoroczne zmiany takie jak ograniczenie liczby ekoschematów na jednej działce, limitu do 300 ha, do tego dojdą niestety kolejne cięcia w budżecie gospodarstwa. Rolnicy otrzymają mniej na hektar o 313,74 zł. To duża różnica – niestety w przypadku większych gospodarstw obniżenie tej płatności spowoduje spadek dopłat nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Co ze stawką na Integrowaną Produkcję ziemniaka?

Do upraw rolniczych zaliczono m.in.: grykę, jęczmień (ozimy i jary), jęczmień browarny (jary), kukurydzę, kukurydzę cukrową, proso, pszenicę (ozima i jara), rzepak (ozimy), słonecznika, soję i żyto, w tym przypadku stawka wynosi 505,18 zł/ha. Na liście nie ma wymienionego ziemniaka, gdyż jest zaliczany do upraw warzywnych. W tym przypadku nie ma znaczenia czy jest to ziemniak jadalny czy na produkcję sadzeniaków, a więc przysługuje do niego dopłata za Integrowaną produkcję warzyw w wysokości 1069,41 zł/ha, więc wyższa w tym roku o 250 zł do hektara. 

73 tys. zł mniej za Integrowaną produkcję

image
Damian Murawiec
FOTO: Krzysztof Zacharuk

- W gospodarstwie moim i mojego taty, w porównaniu do stawki za Integrowaną produkcję roślin w wysokości 818 zł/ha z zeszłego roku i tegorocznej stawki, będziemy mieli mniej, łącznie o 73 tys. zł – mówi Damian Murawiec, który prowadzi z ojcem gospodarstwo na Żuławach, uprawia 170 ha pszenicy ozimej i 63 ha kukurydzy metodą integrowanej produkcji.

- To jest szczególnie dotkliwe w obliczu takich niskich cen zbóż. Produkowanie właśnie w tym wariancie to był taki dodatkowy przychód z hektara. No i teraz kolejne mocne cięcie – dodaje Damian i zaznacza, że w Integrowanej produkcji konieczne jest wykonywanie prób glebowych, dostosowanie nawożenia do wyników badań, wysiewanie kwalifikowanego materiału siewnego czy dokładne pilnowanie płodozmianu.

- Trzeba zapoznać się z metodyką w ramach integrowanej produkcji roślin, dla danej rośliny, którą chce się uprawiać i faktycznie trzeba bardzo mocno wtedy prześledzić, które środki ochrony roślin i w jakich warunkach można używać – dodaje rolnik.

300 tys. zł mniej za zmiany w dopłatach i jeszcze mniej za integrowaną

Stanisław Barna, rolnik z w woj. zachodniopomorskiego prowadzi duże gospodarstwo, które zajmuje się tylko produkcją roślinną. Na większości działek niestety zaznaczył ekoschemat integrowanej produkcji.

- To jest jakaś tragedia. Bo przecież zaczynaliśmy od pułapu 1200 zł/ha. W ciągu trzech lat, mamy spadek tej dopłaty o 2/3. Mam gospodarstwo około 270 ha i praktycznie wszystkie uprawy poza rzepakiem prowadzę w integrowanej produkcji. Po tych zmianach zasad, w tym roku jestem około 300 tys. zł w plecy. A jeszcze teraz dodatkowo będą obniżone stawki za integrowaną produkcję.. – mówi Stanisław Barna. Przypomina, że w pierwszym roku dużo rolników wnioskowało o tę płatność, wielu zaryzykowało. Problem pojawił się z tym, że niektórzy rolnicy nie mogli już skorzystać z tych dopłat do upraw ozimych, bo było za późno, a rośliny już były na polach. Miesiąc przed zasiewem należało zgłosić uprawę do firmy certyfikującej. Wówczas rolnik zadeklarował tylko buraki i kukurydzę przed wiosennym siewem, także sporo pieniędzy przeszło obok gospodarstwa.

image
Stanisław Barna
FOTO: Krzysztof Zacharuk

Uprawia w tej metodzie buraki, pszenicę, żyto i kukurydzę. Dodaje, że żadna z tych upraw w tym roku się nie opłaca.

- W ramach Grupy opłacalność produkcji, przeprowadziliśmy kalkulację na cztery podstawowe uprawy; pszenicy, kukurydzy, rzepaku i buraka. Wszystko jest grubo pod kreską. Rozmawiam z rolnikami uprawiającymi ziemniaki - 20 groszy za kg w skupie? To jest poniżej godności jakiejkolwiek i poniżej jakiejkolwiek kalkulacji. Jest to nienormalne. Domagamy się od wielu lat, opracowania minimalnego kalkulatora opłacalności i kosztów, bo bez tego my sobie nie poradzimy, bo ile możemy dokładać? Koszty rosną, a my idziemy w dół, z roku na rok mamy coraz niższe ceny – mówi Barna. Zaznacza, że gospodarstwo prowadzi już ładne parę lat i widzi to, że rolnictwo w Europie idzie na dno. 

- Dotknęliśmy dna i nie możemy się od tego dna odbić. Na dłuższą metę najzwyczajniej w świecie możemy tego nie wytrzymać. W Zachodniopomorskiem mamy bardzo duże kredyty, bo zainwestowaliśmy w zakup ziemi i maszyn. Skąd ja mam wziąć pieniądze na to wszystko, jak mi dochody spadają? To naprawdę jest smutne, bo przejąłem gospodarstwo po ojcu, on po dziadku i doprowadziłem je do 400 ha wraz z córkami i dogoniłem tą Europę. A teraz po prostu nie mogę sobie poradzić, żeby to wszystko utrzymać. Cały dorobek mojego życia może pójść na marne z powodu tego, że wpuszczono nas w maliny – dodaje rolnik. Niestety, taka prawda, bo dopłaty co roku są inne, a wymagania coraz wyższe. 

Kij z marchewką czy bieżnia bez końca?

Niskie ceny zbóż nie pomogą załatać rolnikom dziur w budżecie. Mówi się krytycznie o rolnikach, że „żyją z dopłat”, ale tak naprawdę, to jedyną górką obecnie w gospodarstwie są właśnie te dopłaty, bo z produkcji zbóż na poziomie 7 ton z ha czy 3 ton rzepaku, rodzina rolnicza po prostu nie wyżyje. Jeżeli rynek rolny nie pozwala zarobić godnych pieniędzy, rolnik się dostosowuje, obniża koszty, wybiera opłacalniejsze działy produkcji i ekoschematy, nic w tym dziwnego.

Jednak, w jaki sposób znaleźć w tym stabilność, skoro, jedyny pewny dochód jest dopłatą, ale co roku w innej wysokości i do czego innego? Brak stabilności w cenach płodów rolnych, wysokości stawek ekoschematów to istny roller coaster w połączeniu z hazardem na poziomie hard. 

Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 18:41