Wręcz przesypane w bardzo krótkim czasie magazyny firm handlowych, dobrze zaopatrzeni przetwórcy i zadowoleni z plonów, ale nie cen rolnicy – to aktualny obraz rysujący się na krajowym rynku zaraz po żniwach tego roku. Te składowe muszą powodować silną podażową presję na ceny zbóż i tak się aktualnie dzieje.
Spore zakupy
Klientów na zboże z odbiorem na już jest coraz mniej, a ci co chcą i mogą jeszcze coś tam kupić, starają, się tak mocno dołować ceny jakby z kupowanych ilości, a może sprzedających te zboże chcieli wycisnąć ostatnie soki.
Jak to dziwnie sytuacja się potrafi obrócić, narzekający w poprzednim sezonie na zbyt małą podaż skupujący, teraz mają inne powody do troski. Na skupowych wagach robi się jednak spokojniej. – Teraz już na naszych magazynach jest spokojnie, bo praktycznie jest po żniwach, zostały już w polach tylko sporadyczne przypadki – mówi przedstawicielka młyna ze Śląska. Nawet tam, gdzie była prawdziwa tragedia ze zbiorami sytuacja zaczyna się z wolna poprawiać. – U nas jeszcze gdzieś tam koszą, ale już praktycznie koniec żniw. Na Żuławach nawet tam, gdzie stała woda jest już bliżej końca – informuje kierownik skupu z tego regionu.
Dla większości magazynów ten sezon zaowocował większym skupem. – W mnie magazyn mam kompletnie zapełniony, w tym roku kupiliśmy ok 20% więcej niż przed rokiem. Od wszystkich okolicznych rolników słyszałem też, że zboża jest więcej – mówi skupujący ze Świętokrzyskiego. – W okolicy wiele skupów się zasypało i zamknęło. Jak jeszcze kupuję, wywożę partiami i kupuję – zaraz dodaje.
A sprzedać trudno
Dochodzą nas też głosy, że w głowach zarządzających biznesem skupowym do końca spokojnie nie jest. – Żniwa się skończyły, ale nadal jest duże zainteresowanie sprzedażą. Musimy ciągle obniżać ceny do poziomów, które wręcz mogą zniechęcać, ale co ma zrobić, gdy kupujący za pszenice konsumpcyjna chce już zapłacić tylko 700 zł/t – informuje kierownik ds. handlu zbożami firmy z południa.
Odejścia na razie nie widać także w eksporcie, co jeszcze bardziej upewnia kupujących w ich polityce obniżania cen. – Słyszałem taką wypowiedź eksportera, że żeby sprzedać konkurować z naszą pszenicą na międzynarodowym rynku, to musiałaby być ona tańsza o 7–8 euro/t – mówi mi znajomy młynarz. Tylko, że ta pszenica niemal o tyle staniała właśnie w ostatnim tygodniu, a tu nie widać końca obniżek.
