StoryEditor

Mobilne mieszanie pasz - jak to działa?

Wygoda, szybkość i precyzja mieszania oraz transport paszy – to główne atuty mobilnej mieszalni pasz. Niektórzy korzystają z usługi mieszania, inni inwestują w takie urządzenie i wykorzystują je we własnym gospodarstwie.
28.10.2021., 13:10h
Nie w każdym gospodarstwie jest możliwość precyzyjnego i wygodnego produkowania pasz. Coraz wyższe wymagania, jakie stawia przed rolnikami rynek, powodują, że szukają oni jak najlepszych rozwiązań. Niektórzy decydują się na wykorzystanie mobilnych mieszalni pasz – urządzeń, które nie tylko szybko i sprawnie ześrutują i wymieszają surowce, ale też przetransportują je na niewielkie odległości do magazynów. Zobacz, jak to zorganizowano.

Usługa mieszania


W Jaszkowie w pow. średzkim mieści się gospodarstwo, należące od 2018 r. do firmy ATH. Pod bacznym okiem prezes spółki – Edyty Młynarczyk – odchowywanych jest tu 860 tuczników w cyklu otwartym. Świnie, ważące średnio 30 kg, sprowadzane są z Danii, a chlewnia pełni rodzaj gospodarstwa doświadczalnego dla ATH. To tutaj jej pracownicy mogą sprawdzać oferowane klientom – gospodarstwom kontraktującym świnie – rozwiązania, m.in. żywieniowe.

– Korzystamy z usługi mobilnej mieszalni pasz, ponieważ to wygodne rozwiązanie nie wymaga inwestycji. Nasze gospodarstwo jest jeszcze w fazie rozwoju. Obok stawiamy kolejny budynek na 2 tys. tuczników – wyjaśnia pani prezes.

Po wstawieniu świń mieszalnia przyjeżdża do tego gospodarstwa raz na 3 tygodnie. Pracuje ciągle przez 8 godzin i robi pełne zasypy silosów: dwóch 25-tonowych i jednego 10-tonowego. Pod koniec tuczu częstość mieszania zwiększa się i maszyna przyjeżdża co 10 dni.


Jak to działa?


Operator wprowadza recepturę do komputera mieszalni i podjeżdża pod silosy, z których pobiera poszczególne komponenty. Śrutuje, jednocześnie mieszając. W tym czasie pracownik fermy naważa i szykuje poszczególne dodatki, np. premiksy, zakwaszacze, enzymy czy olej. Operator mieszalni dodaje je zgodnie z recepturą. Po zmieszaniu podjeżdża pod silosy paszowe i pneumatycznie opróżnia mieszalnię.

Zdaniem Młynarczyk, takie rozwiązanie to oszczędność nie tylko czasu, ale również energii elektrycznej. Łączny koszt usługi mieszania pasz wylicza na ok. 15 tys. zł/rzut. To jej zdaniem niewielki wydatek w porównaniu z inwestycją w mieszalnię pasz o podobnych parametrach jak ta, która przyjeżdża na samochodzie.

– Przy tej skali produkcji rolnik co kilka dni produkowałby pasze w mieszalni stacjonarnej. Im częściej, tym większe prawdopodobieństwo popełnienia błędu – zauważa prezes. Jej zdaniem usługowe mieszanie niemal eliminuje błędy w przygotowywaniu pasz. Tym bardziej, że po produkcji w ruch ponownie idzie skaner i na bieżąco kontrolowane są parametry już gotowych mieszanek. To ważny punkt w tym gospodarstwie, ponieważ receptury pasz są tu dostosowywane do wymogów grup technologicznych.

Z braku czasu


– Permanentny brak czasu zmusił mnie do skorzystania z usługi przygotowania pasz w moim gospodarstwie przez mobilną mieszalnię. Po pierwszym, pokazowym przygotowaniu mieszanek, zdecydowałem się na zakup tego urządzenia. Jest o wiele szybsze niż stacjonarne mieszalniki – przyznaje Piotr Maćkowiak z Lucin w pow. śremskim. Rolnik jest w stanie umieszać nawet 60 t paszy w ciągu dnia, a jak przyznaje, w mieszalni stacjonarnej przez 8 godzin robił jedynie ok. 10 t.

Maćkowiak gospodaruje na 120 ha i utrzymuje stado 350 loch Choice Genetics. Rocznie odstawia ok. 7 tys. tuczników. Jego gospodarstwo jest specyficzne, ponieważ zlokalizowane w obrębie jednej wsi, ale w trzech różnych, oddalonych od siebie o ok. 1 km siedliskach. Przy domu, w centralnej części Lucin, mieści się stado loch wraz z porodówkami i odchowalniami. Magazyn paszowy znajduje się na końcu wsi, a otoczone lasem tuczarnie są oddalone o 1 km od domu. Również z tego względu mobilność mieszalni jest bardzo pomocna.

Używany sprzęt


Rolnik kupił używaną mieszalnię z 2010 r. Zapłacił za nią w 2019 roku ok. 460 tys. zł. Na zakup urządzenia zaciągnął kredyt na 4 lata. Miesięczna rata wynosi 5,5 tys. zł.

– To jest model z napędem wyłącznie samochodowym. Nie ma dodatkowego silnika. Pacuje na 1350 obrotach, więc jest cicha. Na 1 tonę paszy mieszalnia spala 4 l oleju napędowego – wyjaśnia Maćkowiak. – Dodatkowo wyposażenie w system bezpyłowy powoduje, że jest w zasadzie nieuciążliwa dla sąsiadów – dodaje.

Od momentu zakupu urządzenie pracuje cały czas na pełnych obrotach. Miesięcznie produkuje ok. 300 ton paszy. Ma przepracowane 22 tys. godzin, z czego 17–18 tys. godz. na śrutowanie. W tym okresie 3 razy konieczna była wymiana sit. Bijaki od momentu zakupu wciąż są te same.
– Serwis przeprowadzamy na bieżąco. W zasadzie raz w roku konieczna jest jedynie wymiana oleju i filtrów. W ciągu dwóch lat raz wymienialiśmy sprzęgło, jak się później okazało – z mojej winy – przyznaje rolnik.

Maćkowiak twierdzi, że czas na produkcję pasz w jego gospodarstwie od momentu zakupu mobilnej mieszalni jest wtedy, kiedy nie ma możliwości lub konieczności pracy w polu, np. kiedy pada deszcz.

– Odpalam mieszalnię i robię paszę. Urządzenie w ciągu 24 minut śrutuje i miesza 5 t. Później ok. 10 minut trwa wysypywanie do silosu. Mieszalnia ma możliwość szybszego rozładunku pneumatycznego, 1 t/1 min, ale żmijki od silosów nie nadążają tak szybko odbierać mieszanek – tłumaczy producent. Jego zdaniem mobilność mieszalni bardzo usprawniła prace w gospodarstwie. Po tym, jak żywieniowiec ułoży receptury pasz, wystarczy już tylko zgodnie z nimi zaciągnąć z silosów zboża i pozostałe surowce.

– Dodaję nawet komponenty w ilości 200 g/t, z tym że łączę je w 5-kg przedmieszce. Nie mam również problemu z natłuszczaniem paszy, dolewam olej. Po zakończeniu mieszania przejeżdżam pod chlewnię i zasypuję silosy paszowe – tłumaczy Maćkowiak i dodaje, że nieco obawiał się pionowego mieszalnika, ale okazuje się, że bezpodstawnie. Obsługujący gospodarstwo żywieniowiec bada homogenność wykonywanych mieszanek. Zazwyczaj jest ona zgodna z deklaracją producenta mieszalni – na poziomie 97%.

Ponadto Maćkowiak przyznaje, że dziś, kiedy każdy drży o to, by jak najlepiej zabezpieczyć stado przez ASF, własne urządzenie jest niezastąpione. Dzięki niemu do budynków, w których utrzymuje świnie, nie zbliża się żaden samochód ze środkami żywienia zwierząt, które jak wiadomo, codziennie są w jakimś gospodarstwie.
Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
25. kwiecień 2024 10:49