Agata zamiast zostać dentystką wolała pomagać rolnikom w ochronie roślin

W rolnictwie jest coraz więcej kobiet, które z pasją poświęcają się produkcji roślinnej. Przykładem jest Agata, bohaterka tego reportażu, która specjalizuje się w uprawie i ochronie roślin, a w przyszłości widzi siebie w doświadczalnictwie, testującą ś.o.r.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Pochodzę z gospodarstwa
- Miała być dentystką, wybrała ochronę roślin
- Chce testować ś.o.r. pracując w doświadczalnictwie
- W rolnictwie dominują mężczyźni
- Rodzice i młodzi rolnicy w gospodarstwie
- Uprawy od siewu do zbioru
Ukończyłam dwustopniowe studia na kierunku rolnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Inżynierkę zakończyłam ze specjalizacją produkcja rolnicza, a studia magisterskie ze specjalizacją zarządzanie produkcją – mówi Agata Kowalewska, świeżo upieczona zeszłoroczna absolwentka. Bardzo chciała zakończyć studia na ochronie roślin, ale ze względu na zbyt małą liczbę osób, nie utworzono tej specjalizacji. Nie poddała się jednak i wraz ze swoją promotorką, prof. Martą Damszel wymyśliły temat łączący dość mocno ekonomiczną specjalizację ze studiów magisterskich z ochroniarskimi zainteresowaniami Agaty.
Pochodzę z gospodarstwa
Agata dorastała w gospodarstwie z produkcją zwierzęcą i roślinną, całe zatem życie miała do czynienia z praktyką. Nigdy też nie unikała żadnej z prac, choć podkreśla, że najbardziej interesowała ją kwestia samej uprawy i ochrony roślin. Dlatego też razem z bratem Mateuszem bardzo często bywała na polach, by doglądać roślin na każdym etapie ich rozwoju. Na tym jednak nie koniec, bo razem zastanawiają się nad strategią ochrony roślin i rozwoju gospodarstwa. Jak sama podkreśla, co dwie głowy to nie jedna, a taka burza mózgów pozwala wybrać najlepsze rozwiązanie. Najgorzej popaść w schematy, które akurat w agrotechnice mogą być zgubne, bo przecież każdy rok jest inny.
– Chyba właśnie głównie dzięki bratu jestem tu, gdzie jestem. On zaraził mnie najbardziej pasją do uprawy i ochrony roślin, choć ani on, ani rodzice nigdy nie sugerowali mi, że mam zacząć studia rolnicze. Naturalne było, że to właśnie Mateusz zajmie się gospodarstwem – mówi Agata. Każdy musi mieć swoje miejsce, więc ona angażuje się w kwestię zwalczania patogenów, a całą technikę i mechanizację zostawia tacie i bratu.
Miała być dentystką, wybrała ochronę roślin
Agata z uśmiechem przyznaje, że po maturze planowała kształcić się w kierunku dentystycznym. Jak to zwykle bywa, los rzucił ją na inne tory, ale nie na uczelnię rolniczą, bo to nie był jej pierwszy wybór kierunku studiów wyższych.
– Po I roku zupełnie nierolniczych studiów zdecydowałam, że rolnictwo to jest to, co mnie najbardziej interesuje i najlepiej czuję się też wśród ludzi pochodzących z podobnego środowiska, mających podobne wartości i o podobnym podejściu do życia – mówi Agata. Stacjonarne studia przerwała pandemia, co z jednej strony uniemożliwiło kontakt ze znajomymi z uczelni, a więc i samo studiowanie, z drugiej jednak pozwoliło na zdobywanie i utrwalanie wiedzy praktycznej w gospodarstwie. Jak podkreśla Agata, właśnie praktyki brakowało jej na studiach. Nie poprzestała też na samych studiach i skończyła podyplomówkę w Instytucie Ochrony Roślin w Poznaniu.
Agata lubi przede wszystkim pracę w terenie, nie tylko w rodzinnym gospodarstwie.
Chce testować ś.o.r. pracując w doświadczalnictwie
Agata chciała swoją przyszłość związać konkretnie z ochroną roślin, więc jeszcze na ostatnim roku studiów zaczęła rozglądać się za pracą w tym obszarze. Natrafiła na ogłoszenia o pracę na stanowisko doradców handlowych w firmach dystrybucyjnych. W międzyczasie odwiedzała imprezy plenerowe i na jednej z nich, organizowanej przez firmę Syngenta zasugerowano jej, że powinna spróbować swoich sił właśnie w tej firmie.
– Intensywnie zaczęłam rozglądać się za ogłoszeniami o pracę i nie ukrywam, że trochę czasu zajęło, nim się jakieś pojawiły, ale jak widać, warto było czekać – mówi Agata.
Pracę zaczęła w marcu 2022 r., ale do czerwca była jeszcze studentką, więc musiała pogodzić dwa zajęcia. Udało się i dziś jednym z jej obowiązków jest doradzanie w terenie odnośnie m.in. ochrony roślin.
Agata docelowo chce pracować w doświadczalnictwie. Widzi siebie jako osobę testującą np. środki ochrony roślin pod kątem skuteczności i oddziaływania na rośliny uprawne.
W rolnictwie dominują mężczyźni
Nie jest tajemnicą, że rolnictwo jest zdominowane przez mężczyzn, a środowisko jest dość specyficzne. Agata przyznaje jednak, że nie ma z tym problemu, bo przecież dorastała wśród rolników i zna klimat branży. Na studiach też dominowali chłopacy.
– W pracy odwiedzając rolników, spotykam się z tym, że traktują mnie oni z rezerwą, nie dowierzają, że kobieta może im doradzać, jednak w trakcie rozwijania się rozmowy orientują się, że nie mają do czynienia z kimś, kto rolnictwo poznał tylko w teorii na studiach – zaznacza młoda rolniczka. Nie jest łatwo, jak mówi, ale coraz lepiej dogaduje się z rolnikami, a ci też znajdują w niej coraz częściej partnera do rozmów.
Rodzice i młodzi rolnicy w gospodarstwie
– Mój tata dał pełną swobodę w działaniu mojemu bratu, kiedy ten przejął gospodarstwo. Cieszę się, że w takim układzie i ja mogę pracować. Ważne jest to, że rodzice pozwalają młodym podejmować decyzje. U nas takim przełomem była decyzja Mateusza o przejściu na uprawę bezorkową, która przyniosła efekty, a tata teraz nie wyobraża sobie powrotu do pługa – mówi Agata. Z przykrością dodaje jednak, że wielu kolegów ze studiów nie miało aż tak komfortowej sytuacji, bo rodzicom nie jest łatwo oddać władzę w gospodarstwie.
Strip-till rzepaku to technologia, którą stosuje się w gospodarstwie Kowalewskich. Wprowadził ją brat Agaty, Mateusz.
Uprawy od siewu do zbioru
– Lubię pracę w rolnictwie, bo mogę obserwować uprawy od momentu siewu do zbioru. To bardzo satysfakcjonujące, kiedy widzisz, że twoje działania przynoszą efekt – mówi Agata. Pogoda może jednak zniweczyć starania o plony. Ceni sobie jednak kontakt z przyrodą i naturą oraz to, że pracę może wykonywać z rodziną, mimo sytuacji nieraz spornych – podkreśla z uśmiechem. Konkluduje, że jest zadowolona z wyboru i że nie pracuje np. w mieście. Wtedy być może nie miałaby takiej relacji z rodziną.
Fot. Daleszyński, Kowalewski