Od przypadku do sukcesu – historia farmy dyń Pauliny Kosteckiej
To miał być tylko sposób na zagospodarowanie nadmiaru dyń. Dziś farma w Kopaszynie (woj. wielkopolskie) stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych jesiennych atrakcji w regionie. Jej właścicielka, Paulina Kostecka, zaczynała od zaledwie pół hektara uprawy, a dziś może pochwalić się plantacją trzykrotnie większą i aż 25 odmianami dyni – od ozdobnych po jadalne.
– Wszystko zaczęło się przypadkiem – wspomina rolniczka. – Zawsze sadziłam dynie przed domem jako dekoracje, ale gdy przesadziłam z ich ilością, wystawiłam je na sprzedaż. Ludzie nie tylko kupowali, ale też chętnie robili sobie z nimi zdjęcia. Tak zrodził się pomysł na stworzenie własnej farmy dyniowej w amerykańskim stylu.
25 odmian, 40 ton plonu i ekologiczna uprawa bez chemii
Na polach Kosteckich dojrzewają takie odmiany jak Baby Boo, Casperita, Hokkaido czy Porcelian Princess. W tym roku gospodarstwo zebrało aż 40 ton dyni, z czego najbardziej plenna jest Baby Boo – jeden krzak potrafi dać nawet 25 owoców!
Wszystko odbywa się zgodnie z zasadami rolnictwa ekologicznego. Rolniczka nie stosuje środków ochrony roślin, a rozsady przygotowuje samodzielnie w doniczkach.
– Dynia jest żarłoczna, więc kluczowe są nawozy organiczne i dobra ziemia. Najlepsze egzemplarze wyrastają zawsze na kompoście – zdradza Kostecka.
Ręczne zbiory i sprzedaż prosto z pola
Zbiory rozpoczynają się pod koniec sierpnia i trwają do połowy października. Najkrótszy okres wegetacji ma odmiana Hokkaido. Największa dynia, jaka trafiła się w Kopaszynie, ważyła aż 25 kilogramów! Wszystkie owoce zbierane są ręcznie, co – jak przyznaje właścicielka – wymaga sporo siły i zaangażowania całej rodziny.
Około 75% plonów sprzedawanych jest detalicznie na miejscu. Ceny wahają się od 5 zł za kilogram do 7 zł za małe ozdobne egzemplarze.
– Dzięki otwarciu gospodarstwa dla turystów ludzie wiedzą, skąd pochodzi ich żywność. Dla nas to także sposób na lepszy zarobek niż w skupie – mówi rolniczka.
Farma, która edukuje i inspiruje
Farma dyń w Kopaszynie to nie tylko sprzedaż, ale też edukacja i zabawa. W tygodniu organizowane są warsztaty dla dzieci, a w weekendy gospodarstwo odwiedzają turyści z całej Polski. Można tu zrobić pamiątkowe zdjęcia w jesiennej scenerii, poznać tajniki uprawy dyń i spróbować domowych przetworów.
W ofercie znajdują się m.in. mus z dyni z pomarańczą lub brzoskwinią w 210-gramowych słoiczkach po 12 zł. Niewykorzystane owoce trafiają do okolicznych gospodarstw do skarmiania zwierząt lub stają się elementem halloweenowych dekoracji.
– Chcemy pokazać, że dynia to nie tylko ozdoba na Halloween, ale także pełnowartościowy, zdrowy produkt – podkreśla Kostecka.
