Likwidacja szkód nie jest zagrożona – mimo koronawirusa
Wiosenne przymrozki uszkodziły przede wszystkim rzepak, skutkiem są popękane pędy oraz przemarznięte pąki i kwiaty. Uprawy wymagają szacowania i likwidacji szkód. Likwidacja na polu odbywa się przy szczególnych rygorach wynikających z koronawirusa informuje Michael Loesche, dyrektor oddziału VH Polska. Ma też pomysł, jak rozwiązać problem ubezpieczenia suszy.
- Późne przymrozki są szczególnie niebezpieczne dla roślin, zwłaszcza po łagodnej zimie. To jest też efekt zmian klimatycznych, gdzie mamy coraz częściej do czynienia z późnymi przymrozkami, które wyrządzają poważne szkody w uprawach jak w ostatnich tygodniach – mówi Michael Loesche. W tym roku szczególny problem mieli rolnicy ze stratami powstałymi przed 15 kwietnia, których nie można było zakwalifikować jako strat na skutek przymrozków, gdyż przepisy kwalifikują je jako zimowe, a te szacuje się według strat obsady, a nie uszkodzenia roślin. Zdaniem Michaela Loesche problem ten musi być rozwiązany na drodze legislacyjnej, gdyż obecne przepisy nie obejmują takich sytuacji, z którymi w przyszłości możemy mieć do czynienia coraz częściej.
Likwidacja szkód w rygorach bioasekuracji
Pomimo koronawirusa i wielu ograniczeń w kontaktach osób szkody są likwidowane na bieżąco.

Na polach susza – problem numer jeden
Susza na polach to największe zmartwienie rolników. Czy firmy ubezpieczeniowe będą miały ofertę ubezpieczenia od skutków suszy?
Zdaniem Michaela Loesche, w ubezpieczeniu strat suszowych potrzebny jest system, który przede wszystkim zapewni płynność finansową w gospodarstwie.
- Nie będziemy pewnie mogli zagwarantować odszkodowania strat do ostatniej złotówki, ale musimy pomóc w utrzymaniu płynności finansowej – argumentuje i dodaje – ubezpieczenie suszy odniesie sukces, jeśli rolnik zrozumie i zaakceptuje ten system.
Obecne ubezpieczenie indeksowe na podstawie wskaźników ogólnych nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Potrzebujemy systemu opartego na kombinacji szacowania straty na polu ze zdjęciami satelitarnymi – wyjaśnia Loesche. Obecnie trwa zagorzała dyskusja także wśród ubezpieczycieli i taki system oraz jego zasady trzeba dopiero wypracować.
Ubezpieczenia obowiązkowe czy dobrowolne?
- Obowiązkowe ubezpieczenia próbowano wprowadzić w różnych krajach ale okazało się, że szczególnie te większe gospodarstwa były przeciwne. Każdy rolnik ma swoje własne postrzeganie ryzyka i każdy buduje dla siebie własną matrycę zabezpieczającą dochody. Ubezpieczenia są tylko elementem tego zabezpieczenia przekonuje ekspert. Jest przekonany, że to firmy ubezpieczeniowe muszą znaleźć rozwiązanie, które rolnik zaakceptuje i wtedy sam zdecyduje czy chce mieć ubezpieczenie, czy nie – podsumowuje Loesche i podkreśla, że choć w ostatnich latach wzrasta zainteresowanie wykupem ubezpieczeń na poziomie podstawowym, by spełnić obowiązek ubezpieczenia, to rolnik powinien mieć różne klocki, które wybierze dla siebie i zdecyduje na najbardziej optymalny wariant dla swojego gospodarstwa.
bk