StoryEditor

NIK krytycznie o farmach wiatrowych

Suchej nitki nie zostawiła Najwyższa Izba Kontroli na samorządach za sposób lokalizacji elektrowni wiatrowych. Zdaniem kontrolerów osobami, które w pierwszej kolejności korzystały na tym byli wójtowie, gminni urzędnicy oraz ich rodziny. NIK zarekomendował daleko idące zmiany prawa w tym zakresie.
17.05.2016., 10:05h

Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli przyjrzeli się 51 urzędom gmin oraz 19 starostwom powiatowym. Celem kontroli było sprawdzenie czy przy wyborze lokalizacji farm wiatrowych władze samorządowe brały pod uwagę interesy społeczności lokalnych. Najczęściej stawianym publicznie zarzutem jest negatywny wpływ farm wiatrowych na zdrowie ludzi. Pojawiają się także zarzuty dotyczące dewastacji walorów krajobrazowych. Prezes NIK-u Krzysztof Kwiatkowski prezentując w Sejmie wyniki kontroli zaznaczył, iż zdaje sobie sprawę, że budowa farm wiatrowych to istotny element realizacji porozumień klimatycznych z Kioto, które zawarto w 1997 r.

Nadużycia samorządów

Wyniki kontroli są jednoznaczne. Obowiązujące prawo nie zabezpiecza interesów społeczności lokalnych w procesie lokalizacji budowy elektrowni wiatrowych, a organy administracji nie w pełni przestrzegają ograniczeń w ich lokalizacji.

Pierwszy zarzut dotyczył kwestii finansowania dokumentów niezbędnych do rozpoczęcia takiej inwestycji.  – Tego rodzaju wydatek powinien być pokryty z budżetu gminu. Finansowanie w ten sposób zadań własnych gminy mogło być źródeł wystąpienia konfliktu interesów między preferencjami inwestorów a obiektywnymi z punktu widzenia gmin  i lokalnych społeczności rozwiązaniami planistycznymi. Tak ukształtowane relacje na styku interesu publicznego i prywatnego mogły stanowić mechanizm korupcjogenny – tłumaczył prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski.

Zdaniem NIK-u nieadekwatna jest metodyka pomiaru hałasu przez elektrownie wiatrowe. Przepisy prawa nie określają minimalnych i bezpiecznych odległości między skupiskami ludzkimi, a farmami wiatrowymi. Jest to uzależnione od dopuszczalnego poziomu hałasu emitowanym przez elektrownie wiatrowe. – Ale przepisy nie gwarantują miarodajnej oceny uciążliwości elektrowni wiatrowych – ocenił Krzysztof Kwiatkowski.

Korzyści dla urzędników

Ale najbardziej bulwersująca wydaje się być inna sprawa. W gminach zainteresowanych budową farm wiatrowych często dochodził bowiem do konfliktu interesów. Na planowanych inwestycjach korzystali: wójt lub jego najbliższa rodzina, urzędnicy gminni oraz radni. Korzyść wynikała z podpisania umowy na dzierżawę gruntów pod inwestycję. – Sytuację taką stwierdziliśmy w 1/3 skontrolowanych gmin – relacjonował prezes Kwiatkowski.
Kontrowersje wywoływał również sposób informowania społeczności lokalnych o podjęciu stosowanych uchwał w sprawie lokalizacji elektrowni wiatrowych. – Władze gminy uznawały, że nieobecność mieszkańców na spotkaniach zorganizowanych w celu przeprowadzenia dyskusji publicznej nad przyjętymi rozwiązaniami oznacza akceptację budowy elektrowni wiatrowej na terenie gminy – mówił Krzysztof Kwiatkowski. Nieobecność społeczności świadczy o iluzoryczności konsultacji społecznych. 

Pora na nowe przepisy

W związku z tymi ustaleniami Najwyższa Izba Kontroli skierowała do właściwych organów szereg wniosków w celu uspójnienia przepisów oraz zabezpieczenia interesów społeczności lokalnych. Wyzwaniem stojącym przed polskim ustawodawcą jest więc z jednej strony stworzenie warunków do umożliwienia harmonijnego rozwoju tego sektora energetyki, z drugiej zaś strony wypracowanie odpowiednich mechanizmów ochrony interesu społecznego oraz zachowania zasad zrównoważonego rozwoju. wk

Fot. Czekała

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, dyrektor PWR online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 09:53