StoryEditor

Podkarpacie: Wytrych na samozalesienia

Postępowanie administracyjne o przywrócenie do uprawy zapuszczonej działki sąsiada jest nieskuteczne. Ma on prawo ją zalesić i przeklasyfikować na las, jeśli zalesienie nastąpiło z samosiejki.
30.05.2019., 09:05h
Ta sprawa jest precedensem w ogólnopolskiej skali, zakończona wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Będzie rzutowała na politykę przestrzenną samorządów, służąc niejako jako wytrych w punktowym samoistnym zalesieniu gruntów rolnych, a następnie przeklasyfikowywaniu ich w ewidencji gruntów starostwa najpierw na zakrzaczenia, potem zadrzewienia, a ostatecznie jako lasy – również w dużych kompleksach pól uprawnych, bez względu na klasę gleby i sąsiadujące przez miedzę zadbane uprawy. Towarowy rolnik z Podkarpacia przy pomocy swojego prawnika przeszedł przez wszystkie instancje administracyjno-sądowe. Poległ przed NSA.

Lasek wśród upraw

Artur Zoła ze wsi Duląbka w gminie Dębowiec w powiecie jasielskim prowadzi 60-hektarowe gospodarstwo, rozrzucone w wielu kawałkach, jak to na Podkarpaciu. Pośrodku dwóch z nich – 4-hektarowej działki (z prawej strony) oraz ponad 2-hektarowej (z lewej) – leży 15-metrowy pasek brzozowego zagajnika, który liczy 0,5 ha. Od czoła lasek graniczy z polem uprawnym innego rolnika, z przeciwnej strony biegnie gruntowa droga gminna, a za nią las. Oznacza to, że zagajnik z trzech stron otoczony jest gruntami rolnymi. Jeszcze dwie dekady temu grunt pod nim również był w uprawie, ale jej zaprzestano. Rzuciła się samosiejka, a z niej urósł las. Gałęzie i korzenie przerastają przez miedze, korzenie wrosły już w drenaż systemu melioracji, co mocno szkodzi uprawie sąsiednich działek.

W tym czasie Artur Zoła jest delegatem do Podkarpackiej Izby Rolniczej z powiatu jasielskiego. W tych stronach dzikie zakrzaczenia i zadrzewienia drobnych, porzuconych w uprawie działek są prawdziwą zmorą rolników. Zoła chce przetrzeć drogę prawną kolegom. Jako izba pisze pisma w tej sprawie do różnych instytucji, w tym Ministerstwa Rolnictwa, by zmusiły właścicieli porzuconych gruntów do utrzymania ich w kulturze. Bez skutku.

– Zależało nam na przetarciu ścieżki prawnej, by dzikie zadrzewienia nie wadziły w uprawie naszych działek. Na pierwszy ogień poszedłem na wokandę, by stworzyć sądowy precedens innym rolnikom – wspomina rozmówca, który w 2013 r. z problemem zgłasza się do prawnika, z którym współpracuje od lat.  as

Cały reportaż przeczytasz w czerwcowym wydaniu "top agrar Polska". A jeśli nie masz prenumeraty, tutaj możesz ją zamówić.

Andrzej Sawa
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
29. kwiecień 2024 12:03