StoryEditor

Polskie gospodarstwo ekologiczne w USA. Górale z Podhala odnaleźli swoje miejsce na amerykańskiej wsi

W sercu amerykańskiego Wisconsin polscy górale z Podhala stworzyli ekologiczne gospodarstwo. Żyją z hodowli, pielęgnują tradycję i własne jedzenie.

12.04.2025., 12:00h
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Jak polscy rolnicy z Podhala prowadzą ekologiczne gospodarstwo w USA?
  • Jak wygląda hodowla owiec rasy St. Croix Hair na pastwisku w Wisconsin?
  • Na czym polega wypas rotacyjny i jak wpływa na zdrowie zwierząt oraz glebę?
  • Z jakimi trudnościami mierzy się małe gospodarstwo rolne w USA?
  • Czy można utrzymać się z rolnictwa bez dodatkowej pracy poza gospodarstwem?
  • Jak rolnicy na emigracji łączą tradycję góralską z codzienną pracą na fermie?

Ekologiczne gospodarstwo w USA. Polacy z Podhala pokazują, jak żyją

W okolicach Wisconsin Dells, znanego w Stanach Zjednoczonych miejsca wypoczynku i rozrywki, działa niewielka ferma, która od razu wyróżnia się nie tylko podejściem do ziemi, ale też językiem. Janusz i Danuta Leśniak – małżeństwo pochodzące z Podhala – prowadza tu ekologiczne gospodarstwo rolne. Specjalizują się oni w hodowli owiec rasy St. Croix Hair, ale hodują też krowy, kozy, kury, gęsi, indyki i kaczki. Wszystkie zwierzęta mają dostęp do pastwisk i wybiegu, a gospodarze starają się żyć jak najbliżej natury.

Najpierw przyjeżdżali na weekendy. Tak się zaczęło ich życie na amerykańskiej wsi

Ferma nie była planem na życie. Początkowo działka miała być jedynie miejscem weekendowych wypadów z Chicago, gdzie mieszkali przez wiele lat.

- W piątek po pracy pakować wszystko, przyjechać tu, pracować… W niedzielę z powrotem, w korkach stać i w poniedziałek znowu do pracy – wspomina Janusz Leśniak. Po kilku latach takiego życia zapadła decyzja: przenoszą się na wieś na stałe.

Ich historię pokazał w swoim materiale Jonathan Ramsey, amerykański dokumentalista mieszkający od kilkunastu lat w Warszawie. Na swoim kanale YouTube „Ramsey United” przedstawia ludzi, którzy robią coś ciekawego, często związanego z ochroną środowiska, naturą i codziennym życiem. Pokazuje nie celebrytów, a osoby, które na własną rękę zmieniają świat wokół siebie. Właśnie tacy są Leśniakowie. Film o fermie Leśniak Farm opowiada o tym, jak można prowadzić małe gospodarstwo w sposób prosty, naturalny i pełen zaangażowania.

Samowystarczalność to ich cel. Rolnicy wiedzą, co jedzą

Leśniakowie nie używają nawozów ani oprysków, a zwierzęta karmią wyłącznie naturalnie. Część mięsa na własne  potrzeby pochodzi też z polowań – Janusz co roku uprawia myślistwo, bo w okolicy nie brakuje dzikiej zwierzyny.

- Tak że im więcej jesteś w stanie wyprodukować sam, tym lepiej – taki właśnie był mój cel. – tłumaczy Polak. – Wiesz, co jesz. Wszystko jest produkowane naturalnie, ekologicznie i na wypasie.

Górale dążą do tego, by jak najwięcej żywności pochodziło z ich własnej ziemi – mają warzywnik, sad, mięso z własnej hodowli i pieką chleb na zakwasie. Nie chodzi tylko o pieniądze. Jak mówi Janusz, z rolnictwa „zysku jakiegokolwiek nie ma”, dlatego na co dzień pracuje jako kierowca przewożący ciężki sprzęt w wypożyczalni takiej techniki, a Danuta opiekuje się 90-letnią mamą, która mieszka z nimi.

Ruchomy wypas zwierząt, zdrowe stado i regeneracja ziemi

Największą uwagę w gospodarstwie zajmują owce. Leśniakowie wybrali rasę St. Croix Hair, która dobrze znosi trudne warunki i nie wymaga intensywnego leczenia. Stosują tzw. wypas rotacyjny – zwierzęta przebywają na jednym fragmencie pastwiska tylko przez 3–4 dni. Potem są przeganiane dalej, co pozwala glebie odpocząć: „Wtedy ta ziemia odpoczywa 35–40 dni”.

Przed zakupem działki rolnej przez Polaków, ziemia ta przez lata była wykorzystywana do uprawy kukurydzy i słonecznika, więc gospodarze chcą przywrócić jej równowagę:

- Tu wszystko po prostu trzeba utrzymać w dobrej formie, żeby tego nie zniszczyć – dodaje Janusz. Nie inwestują w drogie nasiona ani opryski. Stawiają na to, co wyrośnie samo z siebie, jeśli tylko zadba się o glebę.

Sarny wyjadają trawę, deszczu brak

Choć życie na wsi daje spokój, nie brakuje tu zagrożeń. W okolicy pojawiają się lisy, kojoty i niedźwiedzie. Wiosną na pastwiska potrafi wejść nawet kilkanaście saren na raz, które wyjadają świeżą trawę, przeznaczoną dla owiec.

- Muszę je wyganiać, żeby mi tego wszystkiego nie zjadły – opowiada Janusz. Dla małego gospodarstwa każda taka wizyta „gości” to realna strata.

Do tego dochodzą warunki pogodowe. Rolnicy wspominali, że w 2023 roku przez sześć tygodni nie spadła kropla deszczu. Trawa nie odrastała, a ceny siana poszybowały w górę. Przy wypasie zwierząt susza to poważny problem.

Choć mieszkają w USA, wciąż mówią i grają po góralsku

Mimo że rodzina mieszka w Stanach Zjednoczonych od dziesięcioleci, w ich domu wciąż słychać góralską gwarę. Jak mówi Janusz: „Jestem Polakiem i zawsze będę się czuł Polakiem”

Muzyka góralska to dla niego coś więcej niż tylko hobby. Grał od dziecka – najpierw z bratem, później w zespole Góranie, z którym nagrali popularną wśród Polonii płytę „Wieczór z Czardaszem”. Janusz grał na kontrabasie i skrzypcach, a dziś, choć rzadziej, wciąż zdarza mu się występować na góralskich weselach w Chicago. Tradycję przejęły również ich dzieci – choć urodziły się w USA, potrafią grać po góralsku i uczestniczą w życiu polonijnym.

- Kultura jest podtrzymywana niesamowicie. Nawet w Ameryce. I to jest fajne, bo przekazujemy to dzieciom, wnukom – mówi Janusz w rozmowie z dokumentalistą Jonathanem Ramseyem.

Dla tych, którzy chcą poznać bliżej historię ich rodziny, dowiedzieć się więcej o migracji z Podhala do USA, posłuchać jak Janusz gra góralską muzykę, zobaczyć z bliska, jak wygląda ich hodowla w Wisconsin i usłyszeć, czy da się żyć z rolnictwa bez dodatkowego etatu – materiał Jonathana Ramseya będzie wartościowym dopełnieniem tej opowieści.

image

Stawki dopłat za dobrostan 2024. Ile wynoszą?

- Ja żałuję, że nie zrobiliśmy tego wcześniej – przyznaje Janusz Leśniak, patrząc na swoje pola i owce. – Zawsze mieszkaliśmy w mieście, wychowaliśmy trójkę dzieci… Teraz przynajmniej coś się dzieje. Wyjdziesz na zewnątrz – to koza beczy, to kura pieje. I to jest coś pięknego.

Na podst. Ramsey United/YouTube

Maria Khamiuk
Autor Artykułu:Maria Khamiukdziennikarz, współpracownik PWR Online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2025 19:29