Prezes Wód Polskich odwołana tuż przed załamaniem pogody
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak odwołał Joannę Kopczyńską ze stanowiska prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Choć dymisja nastąpiła tuż przed nadejściem niżu genueńskiego, który może przynieść intensywne opady i podtopienia, nie była zaskoczeniem. Od tygodni media sygnalizowały, że instytucja ma zostać zlikwidowana, a sama prezes już wcześniej była krytykowana po fali powodzi z 2024 roku.
– Tak, mogę potwierdzić, że taka informacja o odwołaniu pani prezes jest na stronach ministerstwa. Nic więcej na tę chwilę powiedzieć nie mogę – powiedziała rzeczniczka Wód Polskich Karolina Gaweł w rozmowie z portalem Telewizji Republika.
Zapowiedź reformy: „Czas zamknąć rozdział”
Decyzja o odwołaniu Kopczyńskiej wpisuje się w zapowiedzi gruntownej reformy gospodarki wodnej. Już 20 czerwca w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski mówił: – Czas zamknąć rozdział pod tytułem „Wody Polskie” i tchnąć życie w zdrowy model. Dodał też, że instytucja powstała „wbrew duchowi europejskiej Ramowej Dyrektywy Wodnej” i zamiast wzmacniać samorządy – „odebrała im kompetencje i kontrolę”.
Podobne stanowisko przedstawił w rozmowie z Wprost Biznes (23 czerwca): – Model ten od początku budził kontrowersje i był niezgodny z duchem europejskiej Ramowej Dyrektywy Wodnej.
Z kolei na łamach DoRzeczy (28 czerwca) Koperski podkreślał: – Obecny system jest niewydolny i wymaga fundamentalnej przebudowy. Dodał, że Wody Polskie zostały obarczone zbyt szerokim zakresem zadań – od decyzji administracyjnych po inwestycje – co prowadziło do „konfliktów interesów i paraliżu”.
Nowa struktura i Fundusz Wodny
Zgodnie z propozycją Ministerstwa Infrastruktury, Wody Polskie mają zostać zastąpione przez trzy odrębne instytucje, z jasno rozdzielonymi kompetencjami. Zarząd Dorzecza Wisły oraz Zarząd Dorzecza Odry mają przejąć odpowiedzialność za inwestycje i eksploatację infrastruktury wodnej w swoich zlewniach, natomiast Krajowa Administracja Wodna zajmie się planowaniem strategicznym, nadzorem i koordynacją działań na poziomie ogólnokrajowym.
Dodatkowo, rząd planuje utworzenie Funduszu Wodnego, wzorowanego na istniejących już funduszach drogowych i kolejowych. Jego zadaniem będzie finansowanie zadań związanych z ochroną przed powodzią i suszą, renaturyzacją rzek oraz utrzymaniem infrastruktury hydrotechnicznej. Środki mają pochodzić z opłat wodnych oraz dochodów z działalności gospodarczej, a dostęp do finansowania mają uzyskać także samorządy terytorialne.
– Fundusz miałby zapewniać stabilne, wieloletnie finansowanie zadań związanych z gospodarką wodną – zarówno inwestycji, jak i bieżącego utrzymania – informował portal DoRzeczy.
Samorządy: „To był centralistyczny moloch, który trzeba zlikwidować”
Planowana reforma znajduje pełne poparcie władz wojewódzkich. Podczas Europejskiego Kongresu Odnowy i Rozwoju Wsi marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik powiedział w rozmowie z Karolem Bujoczkiem:
– To było nieporozumienie, stworzenie takiego wielkiego molocha państwowych Wód Polskich. Myśmy zarządzali tą infrastrukturą, która jest niezbędna do produkcji rolniczej. W tym centralistycznym zapędzie odebrano to i stworzono molocha pod tytułem Wody Polskie. Trudno, żeby taki moloch zarządzał nawet każdym strumykiem.
Podobnie marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki: – Musimy bardzo się nad tym zastanowić, czy na poziomie właśnie województw nie powinny być przywrócone pewne nasze kiedyś odebrane funkcje, takie jak chociażby zarządzanie wodami. Rolnictwo nie może funkcjonować bez irygacji, retencji i tak dalej.
Rolnicy: niedrożne cieki, chaos i brak pomocy
Na likwidację Wód Polskich czekają także rolnicy – zwłaszcza po wrześniowej powodzi z 2024 roku, która obnażyła nie tylko braki infrastrukturalne, ale też chaos kompetencyjny i komunikacyjny. Jak przypomniał Topagrar w październiku, w pierwszych dniach po katastrofie „polskiego państwa nie było lub funkcjonowało ono szczątkowo”. Pomoc płynęła głównie od rolników i izb rolniczych.
– Nie ma czegoś takiego jak zarządzanie kryzysowe. Nie było nikogo, kto potrafiłby pokierować działaniami ani struktur. Bo nie istnieje system. Był chaos – mówił Łukasz Dziechciaronek, rolnik z Dolnego Śląska i delegat izby rolniczej.
Dodatkowo rolnicy oskarżali Wody Polskie o zaniechania. „W wielu regionach Polski skarżono się na nieudrożnione koryta i nieoczyszczone brzegi cieków, które przyczyniały się do lokalnych powodzi” – podkreślał Topagrar w analizie po katastrofie.
Co dalej?
Wody Polskie zatrudniają dziś ponad 6,6 tys. osób i dysponują rozbudowaną strukturą administracyjną. Likwidacja tej instytucji będzie procesem długim i skomplikowanym. Ale wszystko wskazuje na to, że polityczna decyzja już zapadła. Ostateczny kształt nowego systemu zależy teraz od projektów legislacyjnych i ich losów w parlamencie. Dla samorządów i rolników to krok w stronę decentralizacji i odzyskania realnego wpływu na zarządzanie wodą. Czy nowa struktura będzie działać lepiej? Tego jeszcze nie wiadomo. Ale dla wielu to już nie kwestia techniczna, tylko konieczność.
