W 2024 r. Polska zajęła 5. miejsce w Unii Europejskiej pod względem przyrostu mocy PV i umocniła się na 6. miejscu pod względem skumulowanej mocy zainstalowanej – wynika z danych Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Na koniec ub.r. polska fotowoltaika osiągnęła moc zainstalowaną 21,2 GW (22 GW na koniec I kw. 2025 r.). Przyrost nowych mocy w wartościach bezwzględnych był podobny, jak w 2022 r. i wynosił ok. 4,1 GW, ale był niższy od rekordowego w 2023 r. – ponad 4,6 GW.
Na koniec I kw. 2025 r. w strukturze spadł udział mikroinstalcji (< 50 kW) do 60% (o 4%) i małych instalacji (50–1000 kW) do 21,9%. Wzrósł za to dział farm PV (> 1 MW) z 11% do 20%. W 2024 r. przyłączono do sieci 2,4 GW farm PV.
Dane, które pokazują obecną sytuację
Instytut Energetyki Odnawialnej podaje, że wzrosły udziały energii z PV w bilansach zużycia energii, osiągając na koniec 2024 roku: 38,5% w produkcji energii z OZE, 10,6% w zużyciu energii elektrycznej, 2,2% w całkowitym zużyciu paliw i energii.
Udział energii z PV w produkcji energii elektrycznej wprowadzanej do sieci wyniósł 9% i był nieco wyższy niż w UE, ale niższy niż np. w Niemczech (13,7%).
Źródła pogodozależne – fotowoltaika i energetyka wiatrowa – łącznie osiągały 23,5% udziału w produkcji energii elektrycznej w Polsce, przy 28,5% udziale energii ze wszystkich OZE.
Brakuje magazynów, coraz większe marnotrawstwo
Efektem sukcesu nowych inwestycji słonecznych (i wiatrowych) stały się ograniczenia ich generacji przez operatorów, w szczególności farm PV. Już do połowy czerwca 2025 r. operator systemu przesyłowego zredukował około 600 GWh energii z PV.
Okazuje się, że największym problemem dla inwestorów OZE stają się niskie, coraz częściej ujemne, ceny energii. W efekcie spada tempo rozwoju nowych inwestycji, co może zagrozić realizacji celów transformacji energetycznej.
– Miniony rok był dla polskiej fotowoltaiki okresem przełomowym, ale i pełnym wyzwań. Z jednej strony osiągnięto imponujący poziom 21,8 GW mocy zainstalowanej, co czyni fotowoltaikę dominującym źródłem energii odnawialnej w Polsce. Z drugiej strony, rynek wchodzi w fazę dojrzałości, w której dalszy rozwój wymaga nie tylko inwestycji, ale przede wszystkim zmian systemowych i legislacyjnych – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytut Energetyki Odnawialnej.
Ekspert podkreśla, że obecne regulacje rynkowe w Polsce wciąż faworyzują scentralizowaną generację energii, oferując wysokie przychody dla najdroższych źródeł konwencjonalnych oraz finansując w taryfach dystrybucyjnych olbrzymie nakłady na przyłączanie do sieci i tzw. kontrakty różnicowe dla dużych źródeł jądrowych i morskich farm wiatrowych.
– Wsparcie dla rozproszonej generacji, w tym fotowoltaiki prosumenckiej, ma charakter marginalny i często ogranicza się do rozwiązań o charakterze anegdotycznym, takich jak klastry energii, spółdzielnie energetyczne czy prosument wirtualny. Zgodnie z przeprowadzonymi przez IEO badaniami rynku PV, największym zagrożeniem dla jego dalszego rozwoju są ograniczona dostępność mocy przyłączeniowych, koszt profilu cenowego PV i skorelowane z nim rosnące ryzyko curtailmentów, czyli ograniczeń bilansowych i napięciowych generacji energii z powodu przeciążenia sieci. Dotyczy to zarówno dużych farm fotowoltaicznych, jak i mikroinstalacji – zaznacza Wiśniewski.
Krzysztof Zacharuk
