StoryEditor

Mieczaj: Gospodarstwa padną, jak w latach 90-tych

– To nie jest tylko cięcie. To strategia, która rozbroi Unię z żywności. Ta żywność kiedyś po prostu nie dopłynie. A nasze gospodarstwa będą znikać, jak w latach dziewięćdziesiątych – ostrzega Emil Mieczaj, rolnik ze Stowarzyszenia PTR.

19.07.2025., 06:00h

„Czeka nas powtórka z lat 90.” 

Dla Mieczaja to, co proponuje Komisja Europejska, nie jest przypadkowym błędem. Widzi w tym przemyślaną ścieżkę, która doprowadzi do upadku wielu gospodarstw – i to nie tylko w Polsce. 

– Unia Europejska będzie bezbronna. Rozbraja bezpieczeństwo żywnościowe naszego regionu. W którymś momencie statek nie dopłynie – mówi. – Mamy otwarcie na żywność z krajów Mercosur, do tego tania żywność z Ukrainy. To wszystko zachwieje opłacalnością naszej produkcji. 

Do tego dochodzą nowe wymogi środowiskowe – jak zaznacza, nie wynikające bezpośrednio z WPR, ale z Zielonego Ładu – i mniejsze finansowanie. 

To jest przepis na powtórkę z lat dziewięćdziesiątych. Gospodarstwa będą padały. I w szerszym ujęciu – czeka nas latyfundyzacja. Duże gospodarstwa jakoś przetrwają, ale te średnie, dwustu–trzystuhektarowe, będą cierpiały. Powstanie nowy ustrój rolny, którego wielu rolników nie przetrwa. 

„Nie jesteśmy przeciw środowisku. Ale niech to nie będzie na nasz koszt” 

Mieczaj przypomina, że rolnicy już wcześniej apelowali o rozdzielenie budżetu na rolnictwo i cele środowiskowe. Wskazuje, że taka propozycja pojawiła się m.in. na konferencji organizowanej przez Radę ds. Młodych Rolników przy KRIR oraz PTR. 

– Od początku roku mówiliśmy: zostawcie budżet rolnictwa na rolnictwo, a jeśli chcecie finansować klimat – to z osobnych środków. My nie jesteśmy przeciwko ochronie środowiska. Wiele postulatów Zielonego Ładu jest zgodnych z rolniczym patrzeniem. Ale nie może być tak, że to rolnicy mają za to płacić – tłumaczy. 

– Biurokracja, która z tym idzie, jest nie do zniesienia. Potrzebujemy drugiego budżetu, bo obecny system po prostu dobije gospodarstwa. 

„Ten budżet to dzieło von der Leyen. Wszyscy są przeciw” 

Mieczaj śledził wystąpienie Komisji Europejskiej i reakcje europosłów. Jego zdaniem, zdecydowana większość głosów była krytyczna. 

– Widziałem tylko kawałek tego posiedzenia, ale już po nim było widać niezadowolenie. Praktycznie wszyscy, którzy się wypowiadali, mówili o ograniczeniach budżetu – 20, 30 procent, zależy jak liczyć. To nie są małe liczby. 

Za całość – jak uważa – odpowiada przewodnicząca Komisji Europejskiej: 

– Z tego, co wiemy, to jest indywidualna robota Ursuli von der Leyen. Niby największy budżet w historii, ale w praktyce dla rolnictwa – dramat. 

„Dopłaty będą uznaniowe. Jeśli rząd się nie spodoba, to nie będzie pieniędzy” 

Największe obawy budzi dla niego uzależnienie wypłat od tzw. kamieni milowych i praworządności. 

– Gdyby to jeszcze było zależne od jasnych zasad... Ale tu będzie uznaniowość. Nie podoba się Komisji dany rząd? To nie będzie dopłat. Jeśli do władzy wróci PiS, to tych pieniędzy może po prostu nie być – mówi Mieczaj. 

– To nie jest budżet rolny. To narzędzie polityczne. 

„Chcemy Unii gospodarczej, nie światopoglądowej” 

Mieczaj otwarcie mówi o rozczarowaniu tym, jak zmienia się Unia Europejska. 

My potrzebujemy Unii, do której wchodziliśmy. Nie chcemy wychodzić z Unii, ale to miała być unia gospodarcza, a nie światopoglądowa. Jak się kończy unia ideologiczna – widzieliśmy już raz. W latach osiemdziesiątych–dziewięćdziesiątych upadła czerwona Unia. I wielu z nas to dobrze pamięta. Może tylko nie w Brukseli. 

Podkreśla, że rolnicy nie pasują do nowego projektu unijnego społeczeństwa. 

Rolnicy to właściciele ziemi, obrońcy tradycji i wiary. Tak przynajmniej jest w Polsce, ale nie tylko. Nie zgadzamy się na tworzenie nowego modelu obywatela, oderwanego od tych wartości. I może właśnie dlatego Komisja nas dziś marginalizuje. 

„Zachód nie protestuje? Bo nie ma z kim” 

Zdaniem Mieczaja, to właśnie brak wspólnoty i długofalowej strategii najbardziej osłabia dziś ruch rolniczy. 

Gdybyśmy potrafili budować sojusze – z Niemcami, Czechami, Hiszpanami – to bylibyśmy siłą. Ale w tym roku nic takiego się nie wydarzyło. Ani w sprawie Mercosuru, ani Ukrainy, ani Zielonego Ładu. 

Przypomina, że wcześniej bywało inaczej. 

– W 2023 roku protesty zaczęły się razem z Niemcami, potem byliśmy i w Berlinie, i w Brukseli. To działało. A dziś? 40 osób z Polski jedzie na protest pod Komisją Europejską. To jest śmieszne. W taki sposób ten protest przegramy. 

„Zjednoczenie rolników” to nie hasło - to umiejętność nie wykluczania

Na koniec Mieczaj dzieli się gorzką refleksją na temat kondycji ruchu rolniczego w Polsce. 

– W 2024 roku Zielony Ład już zaczął obowiązywać – i raptownie wszyscy się obudzili. Tylko że nie chodzi o to, żeby gonić króliczka – trzeba go wyprzedzić. My się nie przygotowaliśmy. Teraz oburzenie będzie wielkie, ale może być za późno. 

Nie ukrywa rozczarowania tym, jak szybko jedność rolników się rozpadła. 

– Pamiętam protesty z zeszłego roku – naprawdę szliśmy razem. A potem zaczęły się walki o to, kto jest liderem. Tak się niczego nie zbuduje. Nie musimy się lubić. Ale jeśli idziemy w jednym kierunku, to droga jest wspólna. A jak ktoś myśli inaczej, to nie wykluczajmy go, tylko róbmy swoje. Inaczej nigdy nie pójdziemy dalej. 

Albert Katana
Autor Artykułu:Albert Katana
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
05. grudzień 2025 04:30