StoryEditor

Jakie perspektywy dla cen zbóż i rzepaku? Rolniczy temat Ekstra z Agro Show 2023, odc. 53

Podczas ostatnich targów Agro Show 2023 w Bednarach na scenie zlokalizowanej na stoisku top agrar Polska prowadziliśmy rozmowy o aktualnej sytuacji w rolnictwie. Jedną z nich poświęciliśmy razem z drem Juliuszem Urbanem aktualnej sytuacji na rynkach rolnych. Jakie są perspektywy dla cen zbóż, kukurydzy i rzepaku? Zachęcamy do obejrzenia odcinka ekstra programu "Rolniczy temat".

Bartłomiej Czekała: Sytuacja na rynku zbóż i rzepaku jest wyjątkowo trudna. Rok temu, kiedy rozmawialiśmy na tej samej scenie, zauważyliśmy pierwsze problemy zawiązane z wybuchem wojny w Ukrainie. Przez ten rok sytuacja się pogorszyła, a jej konsekwencje odczuwamy i odczuwać będziemy jeszcze długo. Dodatkowo, od tygodnia zniesiono w KE czasowy zakaz importu do Polski z Ukrainy niektórych produktów, takich jak pszenica, kukurydza, rzepak i słonecznik. Jakie są konsekwencje tego zakazu po jego zniesieniu tydzień temu?

Juliusz Urban: Zniesiony zakaz dotyczy UE, natomiast w Polsce rozporządzenie rządu jest zupełnie odwrotne. Chciałbym tylko zaznaczyć, że obecnie jesteśmy w takim momencie rynkowym, że to nie Ukraina decyduje o niskich cenach, lecz to, co się dzieje na polskim rynku. Być może miało to miejsce wcześniej, ponieważ mamy niesamowitą nadpodaż zbóż paszowych. Już teraz w niektórych regionach pszenicy paszowej nie da się sprzedać, bo firmy skupowe kupowały od początku żniw 80% pszenicy jako paszową, a pozostałe zboża paszowe zapełniły ich magazyny. Nie mogąc sprzedawać, spowodowały kolejne spadki cen. Rozwarstwienie cen pszenicy konsumpcyjnej do paszowej w niektórych skupach dochodzi nawet 250 zł. Średnio jest to około 130 zł. Więc być może nie ma co tak bardzo panikować, bo w latach ubiegłych też bywały takie różnice. Ale jak powiedziałem, to nie Ukraina obecnie najbardziej zagraża ceną, lecz to, co zawsze w takim momencie. Obawiam się jednego: cyklicznie na Agroshow jesteśmy tuż przed rozpoczęciem żniw kukurydzy, i to właśnie ten moment może obniżyć cenę skupu zbóż paszowych w najbliższym czasie.

Bartłomiej Czekała: Trochę uprzedziłeś moje kolejne pytanie, bo zazwyczaj tradycyjnym dylematem rolnika jest: sprzedawać czy czekać. Teraz, w związku z sytuacją na rynku, nawet jak się chce sprzedać, to nie ma komu. Ale czy to zakorkowanie rynkowe, mówiąc kolokwialnie, oraz zbliżające się zbiory kukurydzy na ziarno (które w niektórych regionach już się zaczęły, o czym też ostatnio pisałeś) będą determinować tylko sytuację w najbliższych tygodniach? Czy raczej musimy liczyć się z tym, że czeka nas długi i ciężki okres na rynku zbóż i rzepaku i będzie problem z jakimkolwiek planowaniem sprzedaży?

Juliusz Urban: To jest bardzo dobre pytanie, gdyż żniwa kukurydziane trwają 1-1,5 miesiąca, natomiast ich wpływ na rynek rozciąga się na dłuższy okres. To właśnie od kukurydzy zależy, jak będą kształtować się ceny zbóż paszowych, niezależnie od Ukrainy. Chociaż wiemy, że już teraz Słowacja zaczyna się porozumiewać z Ukrainą, co oznacza otwartą bramę na Słowację. A to oznacza również otwarte granice do Unii Europejskiej, w tym do Polski przez lekki transfer. Więc to też należy wziąć pod uwagę, niezależnie od tego, czym karmi się nas w politycznych komentarzach rządowych.

Natomiast weźmy pod uwagę to, że kukurydza, którą już teraz widzimy, jest kupowana w cenach bardzo niskich. Niektórzy próbują wystawiać kukurydzę mokrą za 370-380 zł, ale standardowo układa się ona w cenach 400-450 zł na mokro. Po wysuszeniu koszty skalkulowane na pierwszych partiach przez podmioty skupowe to jest 190-210 zł przy utracie masy. Zauważcie, to jest koszt 600-650 zł za kukurydzę już wysuszoną. Ta kukurydza będzie w skupach, ale będzie też w magazynach rolników.

W porównaniu do cen pszenicy paszowej średnio 730-740 zł, a wiemy, że potrafi ona kosztować od 650 do 800 zł zależnie od regionu i skupującego. Co to będzie oznaczać? Taka masa towaru paszowego zgromadzonego czy w firmie sklepowe, czy w gospodarstwie, który wart jest wyjściowo 600-650 zł. Tu mam największe obawy, jak długo cień takiego taniego surowca będzie się odbijał na cenach zbóż paszowych. To będzie decydujące dla naszego rynku. Więc obawiam się, że to może potrwać do długich miesięcy zimowych.

Bartłomiej Czekała: Trochę ucichł nam temat eksportu zbóż drogą morską, czyli z naszych krajowych portów. Ale czy można powiedzieć, jakie są najnowsze dane, które mamy, dotyczące tego, ile w ostatnich miesiącach zboża wyjechało z krajowych portów? Bo był czasowy zakaz, tranzyt miał iść do portów i potem drogą kolejową i kołową do innych krajów Unii Europejskiej. Czy mamy jakieś dane na ten temat? Wiemy, ile tego zboża przez Polskę przyjeżdżało czy było wysłane?

Juliusz Urban: Te dane są zwykle publikowane z opóźnieniem. Jednak rzadko kiedy mamy tak dynamiczny eksport portowy, jaki mieliśmy dotychczas w Polsce. Trzeba jednak patrzeć na to przez pryzmat surowca zgromadzonego pod koniec poprzedniego sezonu. Jeżeli chodzi o eksport portowy, to warto też wiedzieć o tym, co pojawiło się niedawno w informacjach, czyli o przetargu na administrowanie, więc 30-letnią dzierżawę bałtyckiego terminala zbożowego w Gdyni. Otwarcie ofert nastąpiło 20 września br. Mieliśmy tam 4 konsorcja firm, w tym jedno składające się z firm krajowych. Po wstępnej analizie ofert wydaje się, że ten terminal trafi w ręce operatora zagranicznego, co nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. W poprzednim sezonie, tak ważnym dla polskiego eksportu morskiego, mieliśmy jednak dość dużą firmę polską w konfiguracji administrujących portem, co mocno wspomogło ten eksport.

Bartłomiej Czekała: Niektórzy z Państwa zapewne śledzą nasze najnowsze ceny i komentarze na portalu, ale być może są też tacy, którzy nie zrobili tego ani wczoraj, ani dzisiaj rano. Dla nich więc Juliusz przypomni, jak się zamknął wczorajszy dzień. Co się wydarzyło na rynkach? Jakie są najnowsze ceny zbóż i rzepaku na rynku?

Juliusz Urban: Przede wszystkim chciałbym jeszcze raz podkreślić różnicę w cenach pszenicy na MATIF-ie i kukurydzy, bo wynosi ona 27 euro. Jeżeli pszenica kosztuje około 230-240 euro, bo tutaj są duże wahania w ciągu tygodnia, to kukurydza – 209 euro. Przeliczając na złotówki przy obecnym słabym kursie złotego, mamy 130 zł różnicy. To też pokazuje, że pszenica konsumpcyjna jest znacznie droższa od kukurydzy, co odbija się również na cenie pszenicy paszowej. Ale z drugiej strony mamy też spadające ceny rzepaku. W najnowszym wydaniu Top Agrar przeczytacie mój artykuł „Rzepak na zjeżdżalni”, bo rzeczywiście spadki cen od żniw są dramatyczne.

Jeszcze chyba miesiąc temu mówiłem o tym, że powinniśmy trzymać kciuki za to, żeby rzepak utrzymał się powyżej 450 euro, a teraz niestety zaczął spadać poniżej. Jakakolwiek analiza cen w kraju jest bardzo utrudniona, bo mamy kupujących jeszcze teraz na wrzesień, a mamy kupujących na grudzień i styczeń. A różnice w kontraktach listopadowych, na których opierają się ci kupujący na wcześniej, a lutowych, na których opierają się ci kupujący na grudzień-styczeń, to jest też ponad 20 euro. Przeliczając na złotówki, to na dzień dobry jest różnica ponad 100 zł często w skupach. Firmy skupowe i przetwórcze oferują za rzepak od 1700 do 1900 zł z haczykiem, więc rozpiętość jest dramatycznie duża. Każdy z was może powiedzieć, że rzepak kosztuje 1700 zł lub prawie 2000 zł, i wszyscy będziecie mieli rację. Więc wyobraźmy sobie, że okej, jeżeli popatrzymy na całą Polskę, to wygląda to tak właśnie, ale żyjemy tu i teraz, a więc tam, gdzie ten rzepak kosztuje 1720-1730 zł i tam, gdzie ten rzepak można sprzedać za 3 miesiące pod 1950 zł. Nie ma tak naprawdę jednego regularnego rynku, i to jest dramat.

Bartłomiej Czekała: Kiedy rozmawialiśmy dwa miesiące temu na giełdzie Rzepaczano-Zbożowej top agrar Polska, to wtedy przedstawiciele firm skupujących rzepak mówili, że zainteresowanie kontraktacją było bardzo niewielkie i wynosiło zaledwie ok. 10%. W poprzednich latach bywało ponad 10% kontraktacji przed żniwami. Mamy już za sobą żniwa i sytuację rynkową. Czy wiesz, jak teraz wygląda kwestia rzepaku? Czy to jest nadal wolny rynek? Czy ktoś ma w magazynie, ktoś chce kupić i albo jest umowa, albo nie? Czy udało się przez żniwa i po żniwach zawrzeć więcej kontraktów?

Juliusz Urban: Jeżeli przetwórca mówi, że kupuje na listopad, a inny przetwórca mówi, że kupuje na styczeń, to znaczy, że w tzw. książkach (jak mówią przetwórcy, w swojej projekcji zawartych umów lub już dostarczonego i kupionego rzepaku do magazynów zewnętrznych) mają pokryte miesiące do stycznia. Inny przetwórca, który mówi, że kupuje na bieżąco, czyli jest ciągle jeszcze zainteresowany zakupami, nie miał tych kontraktacji. Ale jeżeli jesteśmy teraz w drugiej połowie września i słyszymy, że ktoś kupuje rzepak tylko i wyłącznie na styczeń, to musimy sobie przypomnieć, że do następnego rzepaku zostało już tylko 6 miesięcy, a nie wiemy, co stanie się z ukraińskim rzepakiem.

Choć informacje, które mamy tylko dzięki kierowcom, którzy przewożą tranzytem ten rzepak przez polską granicę np. do portów estońskich, litewskich i łotewskich, mówią, że na przykład port w Rydze jest rzepakiem ukraińskim całkowicie zasypany, a import rzepaku do Unii przebiega znacznie wolniej niż w latach ubiegłych. Produkcja wcale nie była mniejsza, więc znaczy to również, że tenże partner na rynku cały czas będzie się pojawiał. pomimo tego, że Kanada ma zebrać w tym sezonie zdecydowanie mniej canoli, czyli rzepaku jarego produkowanego w tamtym kraju.

Bartłomiej Czekała: W zeszłym roku statki z rzepakiem bardzo często zawijały naszych portów. Czy teraz tak jest nadal?

Juliusz Urban: Statki z rzepakiem zawijały do naszych portów w zeszłym sezonie głównie na początku sezonu. Natomiast w tym sezonie rzepak spoza Unii nie wjechał praktycznie do Polski, ani jednej tony, jeżeli chodzi o fizyczny import, nie licząc tranzytu przez polskie tereny. Natomiast ja doskonale zapamiętałem sobie pewną liczbę z raportu NIK, która mówi, ile kosztują nas te tranzyty ukraińskiego rzepaku przez Polskę. Okazuje się, że było ich ponad 1570 i każdy taki konwój kosztuje 4 000 zł a naszego budżetu, czyli z mojego i waszego portfela. Nie skorzystaliśmy na tym surowcu, nawet jako potencjalni kupujący oleju, bo ten olej byłby tańszy, gdybyśmy mieli dostęp do tego surowca.

Juliusz Urban
Autor Artykułu:Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała
Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, dyrektor PWR online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 12:25