StoryEditor

Czy areał rzepaku w Polsce będzie się zmniejszał? Mariusz Olejnik, prezes Spółdzielni Grup "Polski Rzepak i Zboża"

Podczas VII Ogólnopolskiej Giełdy Rzepaczano-Zbożowej w Rąbieniu k. Łodzi rozmawialiśmy z handlowcami, ekspertami i rolnikami o podsumowaniu sezonu gospodarczego 2024/2025 i perspektywach na nowy sezon 2025/2026. Jak oba te aspekty ocenia Mariusz Olejnik, prezes Spółdzielni Grup "Polski Rzepak i Zboża"?

09.07.2025., 13:58h

Bartłomiej Czekała, AgroHorti Media: Panie Prezesie, zawsze przy okazji naszej Giełdy oceniamy kończący się sezon gospodarczy. W tym przypadku mamy sezon 2024-2025, dlatego proszę o Pańską ocenę tego co się w nim działo, zarówno w naszym kraju, jak i w ujęciu globalnym. Jakie czynniki wpływały na to, że ceny rzepaku kształtowały się na tym poziomie i jak też Pan ocenia przebieg wegetacji tych plantacjach które już za chwilę będą do zbioru?

Mariusz Olejnik, prezes Spółdzielni Grup "Polski Rzepak i Zboża":. My jako towarowi producenci zorganizowani w "Polskim Rzepaku i Zbożach" jesteśmy przekonani, że to jest globalny rynek i musimy brać pod uwagę wiele sytuacji. To, że sytuacja w Australii,w Kanadzie, czy na Ukrainie się zmienia, miało duży wpływ na to, jakie były ceny w kraju. Przyznam szczerze, że moi koledzy spodziewali się wyższych cen rzepaku, ale te w okolicach 2300 zł przy plonie w okolicach 4 ton z ha to daje jakąś perspektywę stabilizacji areału. My nie bierzemy pod uwagę tego, żeby zmniejszać areał, chyba, że wyjdzie to płodozmianie w poszczególnym gospodarstwie.

B.C.: Zwłaszcza, że w przypadku rzepaku w ostatnich latach dosyć dużo było problemów ze szkodnikami i nakłady na ochronę rzepaku przed nimi też pochłaniały sporą część kosztów, które producenci musieli ponieść...

M.O.: W poprzednich dwóch latach było widoczne, że brak tych środków spowodował to, że nie dosyć, że koszty wzrosły, to nie zawsze się trafiło z tym zabiegiem w terminie i to miało wpływ na to, że te plony mogły być mniejsze. Natomiast wydaje mi się, że my zauważamy na terenie dwóch województw: opolskim i śląskim wzrost produkcji soi i innych alternatywnych upraw. Oczywiście w okolicach Namysłowa jest większa produkcja słonecznika, ale niektórzy wchodząc w programy rolno-środowiskowe szukają innych alternatyw jak zielony groszek, czy nawet pomidory lub ziemniaki./ A jeżeli ktoś robi pomidory na gruncie, to musi mieć jakiś płodozmian. Jak chce zainwestować w nawadnianie, to ta inwestycja musi się zwrócić. Także tutaj jest jakaś alternatywa i ta tendencja wzrostu powyżej 1 mln 200 tys. ha rzepaku chyba jest zagrożona, nie będzie tego więcej.

B.C.: Mówił Pan o wzroście areału soi, oczywiście kolejny rok rzędu on rośnie, ale czy Pana zdaniem to zagraża wzrostowi areału rzepaku?

M.O.: W tym roku mamy 1 mln 70 tys. ha rzepaku w Polsce według najnowszych danych ARiMR z tegorocznego naboru wniosków obszarowych. To jest dużo mniej niż się spodziewaliśmy, że będzie. Jednak ten poziom powyżej miliona hektarów został utrzymany.

B.C.: Ale czy soja pojawia się kosztem innych upraw w gospodarstwie, czy też w niektórych gospodarstwach właśnie zastępuje plantację rzepaku?

M.O.: Chcę powiedzieć, że w naszym rejonie to jest jednak kosztem rzepaku. My mieliśmy w zbiorze, w skupie od producentów i lokalnych firm skupowych ponad 50 tys.ton rzepaku. W poprzednim sezonie 2024/2025 już było troszkę więcej jak 40 tys. ton, czyli widać, że areał się zmniejsza. Także w naszym rejonie ta soja jest pewną alternatywą, która i poprawia strukturę gleby, i zmniejsza stosowanie nawozów azotowych. Jak jest w innych regionach, o tym powiedzieć nie mogę.  Z drugiej strony obniżające się ceny skupu buraków cukrowych mogą wpłynąć na to, że niektórzy obecni plantatorzy buraka zastąpią go w swoim gospodarstwie uprawami rzepaku. Więc ten areał może się jeszcze zmienić.

B.C.: Ale wróćmy na chwilę do kwestii prognoz. Czego spodziewa się Pan w nowym sezonie - jakie mogą być ceny wyjściowe rzepaku? Czy będziemy startowali z obecnych poziomów czy też może spodziewa się Pan może jakichś zawirowań na rynku w związku z sytuacją globalną?

M.O.: Sytuacja globalna powoduje to, że jest więcej niewiadomych jak jeszcze parę miesięcy temu. Iran, Irak, Ukraina, niewyjaśniona sytuacja spowoduje to, że mogą być duże różnice w krótkim okresie czasu. Natomiast myślę sobie, że te ceny powinny kształtować się w okolicach 2000 zł za tonę i to daje pewną stabilizację. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niezorganizowani producenci nie szukają dodatkowych alternatyw typu podpisanie kontraktu z zatrzymaniem ceny w późniejszym okresie, z otrzymaniem 60-70% ceny.  Mnie się wydaje, że to jest jakaś alternatywa, bo to może doprowadzić do tego, że rozwiążemy problem później. Oczywiście za takich umów nie podpisuje się na 100, ale 25-30% to jest jakaś alternatywa.

B.C.: Chciałem zapytać też o zboża i przebieg wegetacji, który obserwowaliśmy. Czy Pana zdaniem jest ryzyko, że będzie mniej pszenicy jakościowej w tym roku co może skutkować tym, że będą większe widełki cenowe pomiędzy pszenicą konsumpcyjną i paszową?

M.O.: Uważam, że tak i my liczymy na tą dużo większą różnicą. Mamy trochę szczęścia, ponieważ mamy GoodMills, który premiuje lepszej jakości parametry pszenic i tutaj coraz bardziej zacieśniamy te relacje. Ale mamy również i Cedrob, czyli tych, którzy potrzebują surowca na cele paszowe. Te dwie alternatywy powodują to, że spróbujemy gdzieś się zmieścić. Jeżeli aura spowoduje to, że parametry będą gorsze, to będziemy mieli możliwość sprzedania gdzieś indziej. Jeżeli chodzi o rzepak, to również trochę szczęścia mamy, ponieważ mamy zakład tłuszczowy w Brzegu. Jeżeli chodzi o pszenicę o niższych parametrach, jest blisko Cargill. Jeden minus jest taki, że mamy morze daleko i porty, natomiast tutaj jakoś sobie radzimy i moim zdaniem podstawą stabilizacji - o czym była mowa w jednym z wykładów - jest utrzymanie takich partnerskich relacji z przetwórcami. My jako producenci zorganizowaliśmy się, wzięliśmy na siebie ciężar spraw logistycznych i tą wartość dodaną mamy. Tutaj zachęcam do współpracy, bo to jest stabilizacja produkcji.  Poza tym my kupujemy również analizę rynku. Łatwiej nam jest trafić z ceną i rozłożyć sprzedaż w czasie. To jest też ważne.

B.C: Jeszcze jedno pytanie. Po wybuchu wojny w Ukrainie była trochę duża dynamika cen. Przez to wielu rolników wstrzymywało się z kontraktacją przed zbiorami. Czy jest obecnie gotowość do zawierania kontraktacji przed sezonem, czy jest jeszcze wyczekiwanie na rozwój sytuacji?

M.O.: Jeżeli chodzi o rzepak, to muszę powiedzieć, że mamy o wiele mniej kontraktów podpisanych jak w poprzednim sezonie. Natomiast już coraz częściej moi koledzy przymierzają się do tych umów z przesunięciem ceny na później. I to rozwiązuje problem, ponieważ negocjujemy warunki magazynowania z przetwórcą. Chcemy część surowca wywieźć i część mieć, a później podejmować decyzję o cenie.

B.C.: Bardzo dziękuję za rozmowę!

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Dyrektor Działu Rozwoju Cyfrowego i Produktów Cyfrowych
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 13:35