StoryEditor

Ile mamy w Polsce hektarów rzepaku i jakich plonów możemy się spodziewać w 2025 roku? Juliusz Młodecki, prezes KZPRiRB

Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa udostępniła już dane dotyczące areału rzepku w Polsce w 2025 roku wg deklaracji składanych przez rolników we wnioskach obszarowych. W jakiej kondycji są plantacje rzepaku i na jakie plony mogą liczyć rolnicy? O tym rozmawialiśmy z Juliuszem Młodeckim, prezesem Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych podczas naszej niedawnej Giełdy Rzepaczano-Zbożowej.

06.07.2025., 10:16h

Bartłomiej Czekała, AgroHorti Media: Panie Prezesie, zawsze rozmawiamy podczas Giełdy o podsumowaniu tego sezonu, który minął i o perspektywach na kolejny. Chciałem zacząć od tego, czy mamy już aktualne dane z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odnośnie tego jaki areał rzepaku mamy w tym roku w Polsce?

Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych: Tak, mamy już dane. One może nie są jeszcze ostateczne, bo każdego dnia są jeszcze wprowadzane wnioski obszarowe do systemu. Ale na dziś wiemy, że powierzchnia uprawy rzepaku w Polsce jest w granicach jednego miliona dziewięćdziesięciu tysięcy hektarów. To jest trochę dla nas zaskoczenie, bo po takich oświadczeniach naszych plantatorów, członków KZPRiRB sądziliśmy, że ta powierzchnia jest poniżej miliona hektarów. I tak okazało się, że rolnicy składając wnioski, wykazali, że jest ta powierzchnia blisko milion stu tysięcy hektarów. To jest takie bardzo pozytywne zaskoczenie.

B.C.: To zaznaczmy, że były też miejsca w Polsce, gdzie z uwagi na ujemne skutki przezimowania i wiosenne przymrozki część areału rzepaku została zlikwidowana, zatopiona np. kukurydzą, bo mieliśmy takie sygnały.

J.M.: Przebieg wegetacji dla zbiorów dwudziestego piątego roku był dość korzystny, trzeba przyznać. Były niezłe warunki do siewu i wschodów, bo to jest ten krytyczny moment. Potem jesień i zima, właściwie bez mrozów dużych, więc nie było plantacji wymarzniętych. To, co nas niepokoiło przez dłuższy czas, to po pierwsze trwająca dość długo susza, praktycznie na obszarze całego kraju, bo w zasadzie w styczniu, lutym, marcu i kwietniu była bardzo mała ilość opadów. To, że lokalnie gdzieś spadło więcej, to nie zmienia pełnego obrazu. A drugim negatywnym zjawiskiem były długotrwające niskie temperatury i dość głębokie przymrozki. Właściwie można powiedzieć, że temperatura w styczniu i kwietniu była niemal taka sama - w ciągu dnia kilka stopni, a w nocy -2 do  -5 lokalnie. Rzeczywiście docierały sygnały do Zrzeszenia, że zwłaszcza przymrozki w drugiej połowie kwietnia, wtedy kiedy rzepak już zaczął kwitnąć, bo zaczął kwitnąć dość szybko, spowodowały tak duże uszkodzenia, że rolnicy zdecydowali się na przeoranie plantacji. Ale powiem szczerze, że nie znamy skali tego zjawiska. To mogły być naprawdę bardzo pojedyncze sytuacje, jak widać w tych wnioskach obszarowych i danych z ARiMR i nie wpłynęły to na taki szeroki, czy globalny, czy ogólny obraz powierzchni uprawy rzepaku. To jest oczywiście dramatyczne dla danego gospodarstwa, ale mówimy o pewnej średniej dla kraju.

B.C.: Wspomniał Pan o tym areale i w związku z tym, na podstawie tego przebiegu wegetacji i oceny plantacji jaki Pana zdaniem może być poziom zbiorów w tym roku?

J.M.: To jest bardzo ryzykowne określanie zbiorów przed tym, zanim wjadą kombajny. I tutaj chciałbym być ostrożny, ale chciałbym tylko zwrócić uwagę na pewne obiektywne czynniki, które mogą mieć na to wpływ. O ile ten pierwszy przebieg wegetacji w tym roku nie napawał optymizmem ze względu na ten właśnie brak wody i przymrozki, to ten rok to kolei pokazuje również jak przyroda potrafi regenerować, czy też wpływać na regenerację tych roślin poprzez swój przebieg. I to pokazała druga i trzecia dekada maja, wtedy kiedy w zasadzie w całym kraju zaczęły padać deszcze i te rzepaki niekiedy po raz kolejny się rozgałęziały, co przedłużyło okres kwitnienia, więc wydawało się, że to może spowodować jakieś perturbacje przy zbiorach. Myślę, że tak nie będzie poza pojedynczymi plantacjami, ale efekt jest taki, że jest dużo rozgałęzień, jest dużo łuszczyn i łuszczyny wyglądają na wypełnione. Ja powiem, że nie tylko kwestia pokroju rośliny, ale masa tysiąca nasion wpływa na plon. Więc z pewnym ostrożnym optymizmem chciałbym powiedzieć, że możemy oczekiwać niezłych zbiorów.  Nie pokuszę się w tym momencie o podanie jakichkolwiek liczb, bo poczekajmy jeszcze te 2-3 tygodnie, wtedy kiedy pierwsze zbiory się zaczną i wtedy będzie to bardziej wiarygodne.

B.C.: Patrząc na przebieg pogody, przebieg wegetacji, czy także w tym roku możemy się spodziewać takiego scenariusza, który się zdarzał w poprzednich latach, że rzepaki ze słabszych gleb schodziły pierwsze z pól, ale rzepaki na lepszych glebach często schodziły z pól po pszenicy?

J.M.: Takie zjawisko ma już miejsce od lat, ale nie tylko jakość gleb decyduje, ale również poziom ochrony, zwłaszcza ochrony przeciwgrzybowej, jeśli plantacje na wiosnę i na jesieni były chronione, bo tam kształtuje się pokrój rośliny i jej zdrowotność. Więc zjawisko, że rzepak zdrowy jest młócony po zbożach, zwłaszcza po pszenicy, to nie jest nic nowego i w tym roku jestem przekonany, że wiele takich sytuacji będzie miało miejsce. Podkreślam, musi to być plantacja zdrowa, która nie jest narażona na to, na obsypywanie czy na wylegnięcie, czy też inne niekorzystne czynniki. Ale to jest kwestia jakości gleb, ale przy dużej części również poziomu ochrony i skuteczności tej ochrony.

B.C.: Dziś z przetwórcami skupiającymi rzepak będziemy rozmawiać też o poziomie cen. A jakiego poziomu cen pan spodziewa się w te żniwa?

J.M.: Tutaj nie ma co wróżyć z fusów, trzeba po prostu zwracać uwagę, jaki jest poziom notowań na dostawy w okresie żniw i potem w październiku, listopadzie i do końca roku ta cena rzepaku jest nieco wyższa, czy proponowane ceny są nieco wyższe niż w ubiegłym roku. I każde gospodarstwo musi sobie odpowiedzieć, czy jest gotowe sprzedać po tych oferowanych cenach. Przypomnę, chyba takim najbardziej uniwersalnym sposobem na osiągnięcie opłacalności uprawy jest uzyskanie średniej ceny w danym roku, a to można osiągnąć tylko przez taką dywersyfikację sprzedaży w określonych okresach. Chcę tylko zwrócić uwagę, bo to jest bardzo ważne, potrzeby przemysłu w Polsce są większe niż my jesteśmy do tej pory w stanie wyprodukować tego rzepaku. Także jest przestrzeń do uprawy rzepaku, my rekomendujemy w porozumieniu również ze środowiskiem naukowym, że w Polsce możemy uprawiać milion dwieście tysięcy hektarów rzepaków bez szkody dla poziomu zdrowotności, bez zachwiania płodozmianu i bez ewentualnych problemów ze zbytem. Zbyt na taką powierzchnię i na takie zbiory przy średnich plonach, jakie my uzyskujemy, jest i będzie. Dzięki różnym regulacjom prawnym, w których również Krajowe Zrzeszenie w ramach koalicji na rzecz biopaliw uczestniczyło i ta sytuacja nie dotyczy tylko Polski. Chcę powiedzieć, że Europa produkuje około dziewiętnastu milionów rzepaków, a potrzebuje dwadzieścia pięć.Także to jest miejsce na dodatkowe powierzchnie również i jeśli ktoś podejmuje decyzję, czy chce uprawiać rzepak, czy warto, czy nie warto. Oczywiście to jest kosztochłonna uprawa, wymaga coraz więcej nakładów takich ochronnych, ale rynek na to jest.

B.C.: Ostatnie trzy lata w wyniku perturbacji wojny w Ukrainie gotowość zawierania kontraktów rolników, plantatorów przed rozpoczęciem żyć była trochę mniejsza. Jak jest w tym roku? Czy plantatorzy chętniej zawierają kontrakty, czy też wstrzymują się z tą decyzją jeszcze do czasu zbiorów?

J.M. Tutaj trzeba by było zapytać zakłady przetwórcze, które zawierają takie kontrakty. Myślę, że to jest trochę tajemnica. (8:01) Ale ja uważam, że tutaj się specjalnie nie zmienia i rzeczywiście rolnicy część swoich zbiorów już zapewniają cenę poprzez umowę handlową, kontrakt z dostawą w lipcu-sierpniu. Część zostawiają i to jest też również taka żelazna zasada. Nawet jeśli patrzymy na swoje pole i jesteśmy pełni optymizmu, to dopóki tego nie zbierzemy, to nie możemy zawrzeć kontraktów na 100% potencjalnych zbiorów, bo przypominam, że umowa handlowa jest umową do realizacji. Tu nie ma zapisu, że siła wyższa. Trzeba ją zrealizować. A rzepak może być nawet na trzy dni przed zbiorem, może przyjść jakiś gradobicie i pozbawić nas tego plonu. Tutaj trzeba bardzo ostrożnie zawierać te kontrakty na 25% potencjalnych zbiorów i to się wpisuje w tą dywersyfikację dostaw i szansę na uzyskanie średniej ceny za sezon.

B.C.: Dziękuję bardzo za rozmowę!

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Dyrektor Działu Rozwoju Cyfrowego i Produktów Cyfrowych
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. grudzień 2025 13:35