Ministerstwo rolnictwa i Inspekcja Weterynarii zapewniają, że transport zwierząt ze Słowacji i Węgier odbywa się wyłącznie przez 7 przejść granicznych. Krzysztof Jażdżewski wyjaśnił, że ograniczenia KE dotyczące pryszczycy będą utrzymane do 25 maja 2025 r., ale Polska utrzyma kontrole na granicach dłużej. GIW twierdzi, że sytuacja epidemiologiczna na Słowacji i Węgrzech jest stabilna.
- Węgierskie służby weterynaryjne poinformowały, że zakończyły ubój zwierząt w ostatnim ognisku oraz przeprowadziły badania w 1211 gospodarstwach i pośród 717 zwierząt wolno żyjących. Łącznie wykonano 20 023 testów PCR i 65 245 testów ELISA - wszystkie z wynikami ujemnymi. W Polsce kontynuowane są działania prewencyjne i edukacyjne - kolejne materiały informacyjne, dotyczące zasad bioasekuracji, przekazywane są rolnikom i hodowcom przez Ośrodki Doradztwa Rolniczego (ODR), Wojewódzkie Inspektoraty Weterynarii oraz Izby Rolnicze. Wojewodowie w całym kraju identyfikują i weryfikują miejsca potencjalnych grzebowisk. Do tego zadania zaangażowano również Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który analizuje nieruchomości i zasoby należące do Skarbu Państwa – informuje GIW.
Godzinę przed wczorajszą konferencją Węgry ogłosiły wykrycie kolejnego ogniska pryszczycy 60 km od poprzedniego. Niestety nie udało się powstrzymać rozprzestrzeniania choroby. Tym razem ognisko wykryto w gospodarstwie utrzymującym krowy.
Rolnicy mają inne zdanie odnośnie sytuacji
Według rolników sytuacja dot. pryszczycy nie jest stabilna i nie można informować o jakimkolwiek bezpieczeństwie. Najlepiej pokazało to kolejne ognisko, że wirus nadal rozprzestrzenia się na duże odległości.
- Dziś znów konferencja, uśmiechy, zapewnienia, że „pozostajemy krajem wolnym od pryszczycy” i że „od 4 kwietnia nie ma nowych ognisk u naszych południowych sąsiadów”. Tymczasem godzinę wcześniej minister rolnictwa Węgier ogłasza nowy przypadek pryszczycy. I zanim ktoś powie, że „Węgry to nie nasi sąsiedzi” – przypominamy: każde ognisko w UE, nawet oddalone, to realne zagrożenie w zglobalizowanym rynku zwierząt i pasz. W dobie szybkiego transportu geografia nie chroni – chronią tylko działania, a tych ewidentnie brakuje – komentują rolnicy z OOPR. Nie wierzą, że brak ognisk pryszczycy to efekt skutecznych działań, ale opóźnionych objawów. Według nich brakuje realnej kontroli sanitarnej i kwarantanny na granicach. Zastanawiają się również kto będzie odpowiadał za to, gdy pryszczyca przekroczy granicę i wywoła milionowe straty.
- Rolnicy mają już dość bycia parasolem ochronnym dla państwowej nieudolności. Zamiast „dobrych wiadomości” – chcemy realnych działań i prawdziwego nadzoru – zaznaczają przedstawiciele OOPR.
