W gospodarstwie pod Lesznem w województwie wielkopolskim znajduję się pole doświadczalne z uprawą rzepaku, gdzie prezentowane są technologie firmy Innvigo. Ważniejsza od działania interwencyjnego jest profilaktyka. A w działaniach profilaktycznych nie można zapomnieć o regulacji.
Opóźnione siewy - kiedy regulować?
W tym roku w wielu regionach Polski, zasiewy rzepaku zostały lekko przesunięte w czasie, ze względu na opóźnione żniwa. Rzepak jednak musi znajdować się w odpowiedniej fazie, aby można było wykonać zabieg regulacji.
- Oczywiście najlepiej, żeby rzepak znajdował się w fazie czwartego liścia. Czyli mniej więcej BBCH 14-16. Natomiast oczywiście wiemy, że życie na polu bywa różne. Potrzebujemy też w różnych przypadkach, nawet w przypadku małego czy dużego rzepaku, taki zabieg wykonać i powinniśmy mimo wszystko, dostosowywać nasze zabiegi oczywiście indywidualnie do pola - mówi Michał Filipowski.
Historia regulacji
Historia regulacji rzepaku sięga momentu odkrycia właściwości, jakie posiadają gibereliny w roślinach i jak można to wykorzystać w uprawie.
- Cała historia regulacji powstała z tego, że na świecie po prostu odkryto działalność giberelin w roślinach. Gibereliny oczywiście są to fitohormony, które funkcjonują w roślinie. Również na równi z auksynami i innymi hormonami. Wpływają one na wydłużanie się pędu głównego. Odkryto, że skrócenie w odpowiednim momencie pędu głównego wpływa pozytywnie, głównie na tym etapie, na przezimowanie rzepaku - tłumaczy Filipowski.
Jednymi z pierwszych regulatorów, jakie pojawiły się na rynku były te oparte na chlorku mepikwatu oraz chlorku chloromekwatu - CCC, które początkowo stosowane były tylko w zbożach.
- Dopiero w latach dziewięćdziesiątych nastąpił przełom w skracaniu rzepaku i weszło to jako standard zabiegowy - dodaje Michał.
Czym jest regulacja?
- Celem stosowania regulatorów wzrostu jest manewrowanie troszeczkę w działalność fitohormonów w roślinie. Wydawałoby się, że to brzmi dość źle, natomiast my chcemy w roślinie osiągnąć konkretny efekt - mówi Filipowski.
Regulacja rzepaku ma zapobiec nadmiernemu wydłużeniu się stożka wzrostu. Stożek ten w czasie niskich temperatur jest na nie najbardziej narażony.
- Działalność regulatorów wzrostu ma za zadanie zastopowanie działalności giberelin. Efekt będzie taki, że stożek nie będzie wydłużony, a zaokrąglony. W szyjce korzeniowej będzie więcej miejsca na rozgałęzienia boczne, o które tak walczymy w późniejszych etapach wzrostu rzepaku, ponieważ jest to główny plon w uprawie - tłumaczy Michał.
Co do regulacji oferuje firma Innvigo?
- W naszej ofercie, znajdziemy oczywiście produkt oparty na chlorku mepikwatu i jest to świetna substancja, która nie tylko reguluje, natomiast wpływa także na wydłużanie się systemu korzeniowego. Oczywiście posiadamy także szereg triazoli, a także preparaty zawierające tebukonazol o działaniu fungicydowym. Głównym triazolem w ofercie jest oczywiście metkonazol z silnym działaniem regulującym - tłumaczy Michał.
Oczywiście na regulacji sie nie kończy, w uprawie rzepaku ważny jest także monitoring pod kątem szkodników i chorób grzybowych.
- Na tym polu, jak widzimy rzepak jest w różnych fazach. Umówmy się, rzepak nigdy nie będzie równy. Na jednym polu może być rzepak, który ma wykształcone dwie pary liści właściwych, jest trochę uszkodzony przez pchełkę, ale bez oznak chorób grzybowych. Jest to jednak rzepak, który dużej regulacji nie potrzebuje, dlatego ważna jest wizyta na polu i w przypadku kiedy takich rzepaków jest więcej, warto z zabiegiem regulacji trochę poczekać - tłumaczy przedstawiciel firmy Innvigo.
Na taki rzepak polecany jest preparat BUKAT 500 SC, zawierający tebukonazol lub też AMBROSSIO 500 SC, także zawierający substancję czynną tebukonzaol, a także preparat MEPIK 300 SL zawierający chlorek mepikwatu.
- Rzepaki, które teraz mają już czwartą parę liście właściwych i dość dobrze rozwinięty system korzeniowy. W tym przypadku zastosowałbym już metkonazol - preparat X -MET 100 SL, zawierający metkonazol i oczywiście z rozróżnieniem na natężenie chorób, bądź też innych czynników możemy tutaj dołączyć jeszcze difenokonazol - Dafne/ Porter 250 SC, który będzie nam bardzo dobrze zabezpieczał przede wszystkim przeciwko suchej zgniliźnie - dodaje.
Co nowego w ofercie firmy Innvigo?
Jedną z groźniejszych chorób w uprawie rzepaku jest werticilioza. Werticilioza jesienią, kiedy jest w początkowej fazie, jest praktycznie nie do wykrycia gołym okiem.
- Werticiloza, jest bardzo ważną chorobą, którą widzimy dopiero w późniejszym okresie. W zeszłym roku w zasadzie na każdym polu widzieliśmy objawy. Charakterystycznie podzielony liść na pół z żółto-zieloną barwą. Nie da się tego z niczym innym pomylić. Niestety na etapie maja, czy czerwca jest za późno na reakcję. Innvigo szykuje nowości na przyszły rok, które będą uniemożliwiały rozwój tej choroby. Będą to preparaty przede wszystkim oparte o azoksystrobinę. Jest to substancja, która potrafi mocno ograniczyć wertycyliozę. Walka z wertycyliozą jest bardzo trudna i wieloetapowa - wyjaśnia Michał Filipowski.
Firma Innvigo na tym nie kończy i w segmencie rzepaczanym możemy spodziewać się także dwóch nowych insektycydów. Jeden z nich oparty będzie o znaną już substancję i będzie można go stosować zarówno jesienią, jak i wiosną. Natomiast drugi preparat zawierać będzie substancję do tej pory niestosowaną w rzepaku, ale już dostępną na rynku.
- Będzie to doskonała alternatywa, dla zachowania zmienności i uważam, że będzie to świetna nowość, jeżeli chodzi o ochronę insektycydową w rzepaku z dedykacją na zwalczanie szkodników łuszczynowych - dodaje Filipowski.
