Spadek sprzedaży maszyn rolniczych o ok. 30%
Rynek na maszyny jest zdecydowanie mniejszy, szacujemy, że o 30, może nawet 40%. Wszystko okaże się po zamknięciu ostatniego kwartału, na razie po rejestracjach ciągników widać, że w tym segmencie rynek będzie mniejszy o 17–20% – mówi Artur Szymczak z firmy Kuhn, członek Zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych – organizator targów Agro Show.
Szymczak podkreśla, że w rolnictwie może nie jest aż tak bardzo źle, ale rolnicy cały czas mierzą się ze zmianami legislacyjnymi, nowymi regulacjami, niskimi cenami płodów rolnych i cały czas wysokimi cenami środków do produkcji. To wszystko sprawia, że na razie nie chcą inwestować, nawet gdy mają na to środki.
– Mieliśmy już różne kryzysy, w 2016 roku sprzedaż maszyn spadła o 36%, to był bardzo duży spadek. Ten dołek trwał stosunkowo krótko, magazyny gotowych maszyn nie były aż tak dużym obciążeniem dla importerów i dealerów. Banki dysponowały wtedy środkami, które można było pożyczyć za rozsądne pieniądze – opowiada Szymczak. Jego zdaniem dzisiaj największym kosztem dla całej branży jest koszt pieniądza, oprocentowania wynoszą nawet 8–9%. Perspektywa na odbicie rynku jest, jednak w najbliższych miesiącach niewiele się zmieni. Dyrektor firmy Kuhn szacuje, że poprawa koniunktury przyjdzie w II połowie 2025 roku.
Dlaczego rolnicy nie kupują maszyn?
– Tak jak większość producentów, w tym roku również notujemy spadki sprzedaży. Rok do roku mamy ponad 25% mniej sprzedanych maszyn. Mimo kryzysu nie zredukowaliśmy zatrudnienia i obecnie nie planujemy podejmowania takich działań – mówi Przemysław Juskowiak, reprezentujący firmę Meprozet.
Zaznacza, że trudno dziś jest przekonać dealera do postawienia kilku maszyn na placu. Powodów jest kilka – po pierwsze – niestabilna sytuacja geo-polityczna, po drugie – brak płynności wypłaty środków z UE, a trzeci ważny aspekt to rosnąca personalizacja maszyn pod potrzeby klienta.
– Spadki sprzedaży w głównej części spowodowane są problemami z dofinansowaniami unijnymi. Rolnicy czekają na wypłatę środków, mało kto chce kupować nowe maszyny bez dofinansowania, mając w perspektywie szanse na otrzymanie środków – mówi Juskowiak.
Spadek sprzedaży notuje również włoski producent Maschio Gaspardo. Jak zaznacza Grzegorz Konarski, rentowność gospodarstw jest mniejsza w porównaniu z poprzednimi latami, co przekłada się na spadek sprzedaży maszyn głównie w małych i średnich gospodarstwach. W nich inwestycje często uzależnione są od pozyskania dofinansowania na ich zakup.
– Za naszą granicą cały czas trwa wojna, co w wielu przypadkach przyczynia się do wstrzymania decyzji o zakupie maszyn. Rolnicy chcą mieć bufor bezpieczeństwa w postaci odłożonej gotówki – tłumaczy Konarski.
Duże gospodarstwa, choć co prawda mniej, ale jednak cały czas inwestują. Tam maszyny szybciej się zużywają, w takich gospodarstwach jest też większy obrót gotówką.
– Mimo ogólnego spadku sprzedaży w ostatnim czasie są segmenty, gdzie sprzedajemy więcej maszyn niż w ubiegłych latach. Głównie dotyczy to mulczerów, głęboszy czy 3-m agregatów uprawowo-siewnych. Spadła natomiast sprzedaż siewników punktowych – wyjaśnia Konarski. – Do końca roku jeszcze ponad 3 miesiące, mimo to widzimy, że w tym trudnym okresie wygenerujemy na naszym rynku obroty mocno zbliżone do poprzedniego 2023 roku – mówi Marek Zieliński z firmy Amazone.
Zaznacza, że choć sprzedaż maszyn liczona w sztukach jest niższa, sytuację ratują opryskiwacze, które są bardzo drogie. Cały czas ta grupa maszyn cieszy się dużym powodzeniem u rolników, sprzedawane są bardzo dobrze wyposażone maszyny. Na ten rok firma ma jeszcze do zrealizowania sporo zamówień na maszyny do ochrony roślin. Fabryka ma tak napięte harmonogramy produkcji, że już od kilku tygodni zamówienia na nowe maszyny przyjmowane są do realizacji na 2025.
– Nasza firma zamknęła sprzedaż za ubiegły rok obrotowy na poziomie 490 mln euro, co jest wynikiem znacznie mniejszym niż rekordowy dla całej branży rok 2022/2023, w którym osiągnęliśmy rezultat 630 mln euro – powiedział Juliusz Tyrakowski z firmy Pöttinger, wskazując, że obecnie nie będzie lepiej. Podkreśla, że sytuacja całego rynku europejskiego jest średnia, a branża dotkliwie odczuwa dekoniunkturę.
Zdaniem prezesa Pöttinger Polska wygląda na to, że ten kryzys prawdopodobnie skończy się dopiero pod koniec 2025 roku. Potrzeba jednak do tego sygnałów ożywienia rynku. Tego nie widać w zakresie produkcji roślinnej, szczególnie w zakresie cen skupu zbóż, nieadekwatnych do kosztów produkcji, do czego dochodzi jeszcze powódź w Europie Środkowo-Wschodniej.
– Mam nadzieję, że to nie przełoży się na naszych dealerów, aczkolwiek oni też na pewno bardzo mocno odczuwają obecny kryzys – dodaje Tyrakowski, wskazując na jeden dział rolnictwa w Polsce, na którym firma będzie się mocno koncentrować. Chodzi o produkcję mleka. Dane jednoznacznie pokazują, że perspektywy przed polskim mleczarstwem są dobre, a popyt na surowiec nie zmaleje.
– Widzimy bardzo duży trend w kierunku maszyn o dużej szerokości roboczej i mamy szeroką ofertę właśnie w tym zakresie – zaznacza.
Jakie maszyny idą na eksport?
– Przez ostatnie lata bardzo mocno rozwinęliśmy ważne dla nas rynki w Europie, jak Niemcy, Francja, Szwajcaria, czy Wielka Brytania oraz w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, czy Nowej Zelandii – mówi Karol Wdziękoński z firmy Samasz. Producent z Zabłudowa skupia się na rynkach, gdzie hodowla bydła mlecznego jest jedną z głównych działalności rolniczych. Naturalny dla firmy, założonej 40 lat temu przez Antoniego Stolarskiego, jest rozwój w kierunku powoływania struktur na kluczowych rynkach. Tego typu działalność rozpoczęli już wiele lat temu w Rosji, następnie w Belgii i Holandii, Hiszpanii, USA i Kanadzie. W ostatnim czasie Samasz powołał spółkę w Niemczech, a niedługo otworzy oddział we Francji.
– Zdajemy sobie sprawę, w jakim momencie znajduje się branża i odczuwamy skutki kryzysu, który jest następstwem pandemii, czy wojny. Myślę, że gdyby nie nasza ofensywa produktowa w kierunku zaawansowanych maszyn dla największych rolników, dziś byłoby nam o wiele trudniej. Szerokie przetrząsacze, zgrabiarki i kosiarki to maszyny, które rzeczywiście są motorem napędowym naszego eksportu – dodał Wdziękoński.
Kolejnym przykładem poszukiwania nowych rynków jest firma Meprozet, która stawia na dywersyfikację swoich produktów, czego przykładem jest współpraca z firmą A!W Forged.
– Od dłuższego czasu poszukiwaliśmy partnera, który mógłby uczestniczyć z nami w procesie dostarczenia kompletnych zabudów komunalnych. Po stronie A!W Forged stoi przygotowanie ciężarówki z odpowiednim podwoziem, natomiast my zajmujemy się wyposażeniem pojazdu w zabudowę wraz z osprzętem. Taki wóz asenizacyjny może pracować np. w zakładach komunalnych, ale również służyć w dużych gospodarstwach do transportu gnojowicy na większe odległości. Co ważne, w zależności od budżetu klienta, ciężarówka może być nowa bądź używana – tłumaczy Juskowiak.
Finansowanie 0%
Zainteresowanie maszynami maleje, dlatego przemierzając targi, nie można było przeoczyć kuszących reklam finansowania zakupu maszyn, a rekordziści oferują zerowe odsetki nawet przez siedem lat. Z taką specjalną ofertą, obowiązująca jednak tylko do końca września, wyszła marka Deutz-Fahr dla ciągników o mocy od 50 do 230 KM. Przez 84 miesiące oprocentowanie klienta wynosi 0%, ale wkład własny 50%. Mniejszego wkładu własnego wymaga finansowanie ładowarek Manitou.
– Mamy ofertę obejmującą finansowanie zakupu dowolnej ładowarki Manitou przez cztery lata i na 0%. Wystarczy tylko 30% udziału własnego – mówi Konrad Krysiak z Manitou Finance.
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 10/2024
czytaj więcej