Podczas debaty eksperci i praktycy przekonywali, że małe i średnie gospodarstwa mogą dzięki prostym, dobrze dobranym technologiom zyskać przewagę konkurencyjną – pod warunkiem, że za danymi zawsze stoi człowiek.
Mały areał nie wyklucza innowacji
Sesję otworzył prowadzący, Bartłomiej Czekała, który przypomniał, że w Polsce funkcjonuje ok. 1,2 mln gospodarstw rolnych – o bardzo różnej wielkości i profilu. Jego zdaniem wciąż pokutuje mit, że innowacje są zarezerwowane tylko dla dużych.
– Nie ma rolnictwa bez innowacji. Nie ma też walki o konkurencyjność polskiej żywności na świecie bez wsparcia innowacjami. Postawię tezę: mały areał czy mała skala produkcji wcale nie wykluczają z innowacji. Często jest wręcz odwrotnie – technologie są bardziej dostępne, niż wielu rolnikom się wydaje. A doświadczenia partnerów Agroekotonu pokazują, że można je wdrażać praktycznie w każdym gospodarstwie – podkreślił Czekała.
TestFarms i EIT Food: Gdyby się nie wpisywał, nie robilibyśmy tego piąty rok z rzędu
Jednym z głównych wątków debaty był wspólny projekt Agroekotonu i EIT Food – TestFarms, który umożliwia startupom testowanie swoich rozwiązań w realnych gospodarstwach w całej Europie. Stowarzyszenie Agroekoton jest polskim partnerem tego programu od samego początku.
– Gdyby TestFarms nie wpisywał się w naszą strategię, nie robilibyśmy tego od pięciu lat. Już w pierwszym roku istnienia Stowarzyszenia złożyliśmy wniosek i największy w Europie „dystrybutor” pieniędzy na innowacje w rolnictwie w Unii wybrał właśnie nas. Dziś w konsorcjum jest 23 partnerów z różnych krajów – Hiszpanii, Włoch, Rumunii. A Agroekoton jest tam ciągle – mówił dr inż. Mirosław Korzeniowski.
W Polsce w ramach TestFarms zrealizowano już 21 projektów, m.in. w gospodarstwach Marka Szustera, Rafała Podstawki i Pawła Krawca.
– Ta liczba dobrze świadczy o naszych partnerach – producentach, którzy są gotowi testować nowe rozwiązania u siebie, a nie czekać, aż ktoś przyjedzie z Zachodu i powie im, jak mają pracować. Dla nas to ogromna wartość – podkreślił Korzeniowski.
Gospodarstwo doświadczalne od lat 90.: „Niskimi kosztami możesz stać się innowacyjny”
Rolnik Marek Szuster, który od lat prowadzi gospodarstwo o charakterze doświadczalnym, współpracuje z Agroekotonem przy TestFarms od pięciu lat. Podkreśla, że program pozwala mu ograniczyć ryzyko i sprawdzić technologie „na własnym podwórku”.
– Nasze gospodarstwo jest doświadczalne od 1995–1996 roku. Projekt TestFarms, w którym mam przyjemność uczestniczyć, jest dla mnie wzorcowy. Po pierwsze, mamy stały dostęp do innowacyjnych technologii, które możemy sprawdzić we własnym mikroklimacie, przy swoich zasobach wodnych i glebowych. To pozwala zniwelować ryzyko, zanim wprowadzimy je na szerszą skalę – tłumaczył Szuster.
Co ważne, wiele z tych rozwiązań nie wymaga ogromnych nakładów.
– Doświadczenia ze startupami są tak projektowane, że da się je łatwo wprowadzić w każdym gospodarstwie – nie tylko u mnie. Niskimi kosztami możesz stać się innowacyjny. To dla mnie kluczowe – zaznaczył rolnik.
Jako przykład podał m.in. testowany w jego gospodarstwie aplikator płynnych nawozów:
– Mieliśmy tu Jakuba Cholewę z pomysłem aplikatora Fokus – pierwszego w Polsce (a może i na świecie) urządzenia, które podaje płynny nawóz bezpośrednio pod korzeń, a także biopestycydy czy inne preparaty. To prosta rzecz, która realnie oszczędza pieniądze. Te, które w innym wypadku moglibyśmy, mówiąc kolokwialnie, „przepuścić” – na przykład na niepotrzebne zabiegi – wskazał Szuster.
System Vivent: rewolucyjne dane, ewolucyjne decyzje
Kolejnym bohaterem sesji był system Vivent – rozwiązanie, które odczytuje sygnały bioelektryczne roślin i zamienia je na dane o ich stanie fizjologicznym. Podczas konferencji zaprezentowano wyniki z jednej z odmian, zbierane w trybie ciągłym przez cały sezon.
– Dane, które daje Vivent, są rewolucyjne. Mamy dostęp do informacji, których wcześniej nie mieliśmy. Do tej pory my „mówiliśmy” do roślin – nawozami, zabiegami – ale one nie mówiły do nas. Nie wiedzieliśmy dokładnie, co jest dla nich dobre, a co złe. Teraz mamy system, który zbiera dane nawet w nocy, gdy śpimy – mówił Krystian Rębisz z Andermatt Polska.
Zwrócił jednak uwagę, że sama technologia nie wystarczy. Potrzebny jest człowiek w centrum systemu.
– Te dane są rewolucyjne, ale bez człowieka tam nie ma intuicji, nie ma wiedzy. Dobry producent musi sobie „pobrudzić ręce”, być wśród roślin, czuć, co się dzieje. Dopiero połączenie doświadczenia rolnika z tym, co pokazuje system, daje sukces. Na podstawie danych podejmujemy konkretne decyzje – czasem co do dnia, a nawet godziny. Ale to wciąż my decydujemy – podkreślił Rębisz.
System pozwala m.in.:
- analizować reakcję roślin na stresy (pogoda, zabiegi, choroby) „godzina po godzinie”,
- porównywać odmiany i technologie,
- dokładnie wskazywać momenty krytyczne w sezonie.
– To, co pokazaliśmy na konferencji, to wierzchołek góry lodowej. Możemy rozbierać sygnały na dni i godziny. Na przykład: co dokładnie działo się 13 maja o konkretnej godzinie, gdy pojawił się stres? Ale najtrudniejsze jest to, by producent nauczył się z tych danych korzystać na bieżąco. To proces, wymaga nauki, ale jest możliwy – ocenił przedstawiciel Andermatt Polska.
AI, dane i „okrągły stół”: praktyka, nauka i specjaliści
Część dyskusji poświęcono roli sztucznej inteligencji w analizie danych z systemów takich jak Vivent. Bartłomiej Czekała przypomniał, że od lat problemem nie było gromadzenie informacji, tylko ich interpretacja.
– Dane zbierać było łatwo. Problemem było to, że nie potrafiliśmy ich szybko i skutecznie analizować i wyciągać wniosków. AI pozwoliła ten etap zoptymalizować. Ale co dalej? Jak widzicie rozwój technologii i obsługę cyfrowego rolnictwa z praktycznego punktu widzenia? – pytał Czekała.
Rębisz podkreślił, że nawet najlepsze algorytmy nie zastąpią zespołu ekspertów i współpracy różnych środowisk.
– Docierając do startupu w Szwajcarii, spotkaliśmy człowieka, który jest jednym z najlepszych specjalistów na świecie w czytaniu fizjologii roślin. Mamy z nim regularne spotkania, tłumaczymy dane, uczymy się szczegółów. Człowiek jest w tym systemie kluczowy – mówił.
Dodał, że niezwykle ważne jest łączenie:
- praktyki (producenci),
- nauki (np. specjaliści z SGGW od nawożenia, fizjologii),
- innych dziedzin (np. specjaliści od oświetlenia przy zastosowaniach w szklarni).
– Przy szklarni, gdzie rozmawiamy o plant-balance-index, potrzebujemy eksperta od światła. Sami wszystkiego nie ogarniemy, to niemożliwe. U podstaw jest więc „okrągły stół” – praktyka, nauka, inni specjaliści. W Polsce to wcale nie jest takie oczywiste, ale tutaj, w ramach Agroekotonu, to się dzieje – podkreślił Rębisz.
„To jest rewolucja w podejmowaniu decyzji”. Głos doradcy i ogrodnika
Do doświadczeń z systemem Vivent odniósł się również Rafał Podstawka, ogrodnik i doradca, który testował u siebie to oraz inne rozwiązania.
– Uważam, że wdrażanie innowacji w gospodarstwach jest niezbędne, jeśli chcemy zwiększać konkurencyjność i wyróżniać się na rynku. Systemy takie jak VidrePlus pozwalają wysłać nasze owoce dalej – poszerzyć rynki zbytu o nowe kierunki na świecie. A Vivent to – moim zdaniem – rewolucja, jeśli chodzi o wspomaganie decyzji w produkcji ogrodniczej – stwierdził Podstawka.
Jego zdaniem Vivent umożliwia pełniejsze wykorzystanie potencjału roślin:
– Dzięki temu systemowi możemy w pełni wykorzystać potencjał plonotwórczy i jakościowy roślin. Widzimy, jak reagują na nasze działania, na pogodę, na stresy. To jest nieodzowny kierunek rozwoju – ocenił doradca.
VidrePlus i SmartBerry: przełomowe i… polskie
Choć podczas konferencji najwięcej uwagi przyciągnęła prezentacja systemu Vivent, w sesji wspomniano też o innych rozwiązaniach – VidrePlus i SmartBerry, rozwijanych przez polskie podmioty.
– VidrePlus to – technicznie rzecz biorąc – bardzo prosty system. To swego rodzaju „naklejka”, umieszczana w pojemniku z owocami, która emituje sygnały hamujące starzenie się owoców. Zastanawiam się, dlaczego to jeszcze nie weszło na stałe do powszechnego użytku – mówił Rafał Podstawka.
– Takie technologie jak VidrePlus czy SmartBerry są w praktyce przełomowe, a co ważne – wychodzą z Polski, z polskich firm. Pokazują, że nie tylko zagraniczne korporacje mogą proponować rozwiązania na światowym poziomie – dodał ogrodnik.
Innowacje z pola: od startupu do przewagi konkurencyjnej
Debata w Puławach pokazała kilka ważnych wniosków dla rolników i ogrodników:
- Innowacje nie są zarezerwowane dla dużych – wiele rozwiązań (aplikatory, systemy monitoringu, etykiety wydłużające trwałość) można wdrożyć także w mniejszym gospodarstwie, relatywnie niskim kosztem.
- Testowanie „u siebie” ogranicza ryzyko – programy takie jak TestFarms pozwalają sprawdzić technologie w lokalnych warunkach, zamiast kupować je „w ciemno”.
- Dane są rewolucyjne, ale decyzje muszą pozostać w rękach człowieka – rolnik i doradca, wspierani przez naukowców, są kluczem do wykorzystania potencjału takich systemów jak Vivent.
- Polskie innowacje mogą być eksportowane na świat – przykłady VidrePlus czy SmartBerry pokazują, że lokalne rozwiązania mogą zmieniać zasady gry w przechowalnictwie czy dystrybucji owoców.
Jak podsumował Bartłomiej Czekała, celem takich inicjatyw jak Agroekoton, EIT Food i TestFarms jest to, by innowacje przestały być abstrakcyjnym hasłem, a stały się narzędziem realnie poprawiającym opłacalność gospodarstw:
– Jeżeli innowacja nie pomaga rolnikowi zarobić, ograniczyć ryzyka albo wejść na nowy rynek – to pozostaje tylko gadżetem. Tu widzieliśmy rozwiązania, które już dziś pomagają podejmować lepsze decyzje, oszczędzać i sprzedawać więcej i dalej. I co ważne – rolnicy i ogrodnicy współtworzą je od początku, a nie tylko „kupują z katalogu” – podkreślił prowadzący sesję.
