StoryEditor

Joachim Rukwied w Polsce

Do Polski przybył Joachim Rukwied, szef Związku Rolników Niemieckich (DBV), największej i najbardziej wpływowej u naszych sąsiadów za Odrą organizacji rolniczej. O dziwo, nie przybył na zaproszenie naszych organizacji (Solidarność RI, Samoobrona, Kółka, Izby rolnicze…), z którymi ramię w ramię zasiada w COPA w Brukseli, lecz na zaproszenie naszego resortu rolnictwa.
05.02.2015., 09:02h

Jak wynika z naszych informacji, w środę wieczorem Rukwied z przedstawicielami sześciu polskich organizacji związkowych, izb rolniczych oraz ministrem Sawickim spożył kolację. W czwartek rano natomiast gość z Niemiec odbył oficjalną rozmowę z polskim ministrem rolnictwa.

Okazuje się jednak, że prawdopodobnie nasz resort rolnictwa nie ustalił zaproszenia szefa DBV z kalendarzami szefów organizacji rolniczych. Nie wiedzieli o tym np. działacze Krajowej Rady Izb Rolniczych. Poza tym, jak powiedział nam Wiktor Szmulewicz, szef KRIR, wizyta zacnego gościa z RFN przypada na bardzo niefortunny czas, gdyż nasi liderzy związkowo-izbowi w środę szykowali się bardziej na wylot do Brukseli na posiedzenie COPA, niż na raut z Rukwiedem w Warszawie.

Można więc mieć wątpliwości, czy niezgranie kalendarzy naszego resortu rolnego i reprezentacji środowiska rolniczego w kontekście zaproszenia do Polski przedstawiciela rolników niemieckich jest przypadkowe, czy celowe?

Widząc jednak to, jak bardzo nasze organizacje rolnicze popierają MRiRW (czytaj – jak bardzo są od niego też politycznie zależne), można dojść do wniosku, że resort nie za bardzo nimi się przejmuje i sam kreuje relacje, nawet z przedstawicielami zagranicznych związków rolniczych. Pytanie tylko, jakim partnerem dla związkowca z Niemiec może być polski minister rolnictwa?

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
30. kwiecień 2024 03:39