StoryEditor

Twarzą w twarz z kobrą

Indie to folklor, jakich mało. Spotkanie z prawdziwą kobrą, albo prawdziwą fabryką autobusów na podwórku, po którym chodzą święte krowy.
22.01.2016., 19:01h

Wygląda to zupełnie tak, jak ogląda się to w telewizji. Siedzący po turecku w turbanie człowiek gra na fujarce, wykonuje nią ruchy na lewo i w prawo. Z koszyka stojącego przed nim wyłania się prawdziwa kobra, rozpościera swe boczne fałdy skórne i kiwa się w takt świdrujących dźwięków. Zaklinacza węży widzieliśmy dziś na podwórcu pałacu maharadży w Jaipur (Dżaipur). Nie była to jedna atrakcja. Także wnętrza pałacu, choć nieco zakurzone i pachnące wszechobecnym w indyjskich muzeach zapachem naftaliny, przypominały o niegdysiejszej świetności tego miasta. Obok pałacu widnieje kilkusetletnie obserwatorium astronomiczne. Ufundowane przez lokalnego władcę pozwalało lepiej śledzić ruchy ciał niebieskich, przepowiadać pory roku i układać horoskopy oparte tak jak i w Polsce na 12 znakach zodiaku – w które w Indiach praktykuje się do dziś. Przyrządy astronomiczne to wielkie kamienne konstrukcje, w wyskalowanymi płytami marmuru i piaskowca. Zadziwiające, że zegary kamienne pokazują czas z dokładnością do… 2 sekund!

Obiad spożywamy w hotelu. Dominują wszechobecne w tym rejonie ziemniaki, warzywa gotowane, kurczak, jagnięcina – w sosach emanujących egzotyką. Nasi wycieczkowicze na kuchnię nie narzekają, ale już po cichu zwierzają się dr Piotrowi Łuczakowi, który w imieniu redakcji „top agrar Polska” towarzyszy wyprawie, że chętnie schrupaliby polski chleb z masłem czy zjedli golonkę z gotowaną kiszoną kapustą. Jeszcze trochę i te marzenia się spełnią! Wracamy bowiem już we wtorek 26 stycznia.

Po posiłku ruszamy dalej. Po drodze  mężczyźni wyskakują z busa, by zobaczyć, jak w Indiach produkuje się… autobusy. Okazuje się bowiem, że 90% jeżdżącego po drogach taboru do przewozu ludzi i towarów, powstaje w przydomowych warsztatach! Ten, który zwiedzamy, zatrudnia kilka osób. Tną oni na kawałki elementy metalowe, spawają je, nitują blachę ocynkowaną i nasadzają na gotowe, fabryczne podwozia. Produkuje je koncern Tata, którego pojazdy są wszechobecne w Indiach. Następnie całość maluje się, wyposaża w to, co zamawia klient. Uwaga – powszechnie produkuje się autobusy 2 piętrowe, z łóżkami do spania. Te znajdują się nad głową siedzących, ale na osobnym poziomie. Zwiedzana przez nas manufaktura produkuje rocznie 4 busy. Każdy kosztuje ok. 200 tys. zł, połowa z tej kwoty to koszt podwozia.

–      Co wam mamy zrobić? Volvo? Skanię? Zrobimy wszystko, korzystamy z najnowszego designu busów. Od czego bowiem jest Internet – zaręcza nas Hindus w turbanie, podkręcając wąsa.

I jak mu nie wierzyć? Busy stojące do odbioru wyglądają jak z żurnala, a kosztują pięciokrotnie taniej, niż oryginał. Nawet mają loga światowych marek.
 
Fot. Łuczak

Zapraszamy do czytania kolejnych naszych relacji – a dla zainteresowanych widokami z Indii – zdjęcia w Galerii.

 

Indie z "top agrar Polska"

Indie. Dzień drugi

Na Jedwabnym Szlaku. Przejazd do Mandawy

Wreszcie widzimy święte krowy

Polski rolnik na wielbłądzie

Maharadża to miał dobrze

Sam na sam ze świętymi szczurami

"top agrar Polska" na Indyjskim weselu

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 05:40