W ostatnich sezonach chwościk pojawia się na plantacjach coraz częściej. Zmiany warunków pogodowych sprawiają, że pojawia się on także wcześniej. Dlatego też trzeba zmienić podejście do monitorowania choroby.
– Moim zdaniem monitoring chwościka na polu powinniśmy zacząć wcześnie, koło 20 czerwca i szukać pierwszych objawów. Jeśli je znajdziemy, oznacza to, że patogen pojawił się na plantacji 2–3 tygodnie wcześniej – mówił Mateusz Krawczyk z gospodarstwa Paul Polska podczas naszego seminarium buraczanego.
Optimum rozwojowe chwościka to temperatura w dzień 25–30°C, w nocy 15°C, wilgotność powietrza powyżej 90% i obecność kropli wody. Takie warunki mamy ostatnio od czerwca do września, zatem nowe infekcje sprawcą chwościka mają miejsce. Szczególnie wyraźne są późne infekcje we wrześniu, który ostatnimi laty jest rekordowo ciepły. Jeśli temperatura latem spadnie do 10–15°C, to rozwój chwościka zostaje przyhamowany, ale nie ustaje zupełnie.
Zobacz także: Sklejanie łuszczyn rzepaku - czym i kiedy wykonać zabieg?
Chwościk pojawiał się szybciej w ostatnich sezonach wegetacyjnych, co skutkowało większym porażeniem w tym samym okresie w poszczególnych latach (rys. 1.). Monitoring choroby potwierdza, że wyjątkowo szybko choroba pojawiła się na polach w zeszłym roku.
– Dobrze jest szukać pierwszych objawów chwościka w miejscach składowania pryzm buraków w poprzednich latach. Jeśli w takich miejscach znajdziemy pierwsze plamy, to trzeba przymierzyć się do pierwszego zabiegu fungicydowego – mówił agronom. Można też monitorować pojawianie się na plantacji zarodników grzyba. Specjalne czujniki wyposażone w modele chorobowe na podstawie pogody prognozują pojawianie się na polu zarodników.
Wczesny zabieg fungicydowy
Po zaobserwowaniu pierwszych objawów powinniśmy wykonać pierwszy zabieg fungicydowy. Ten jest najważniejszy. Chorobę ograniczamy nie przez likwidację jej objawów, tylko materiału zakażeniowego, czyli zarodników. Zanim powstaną objawy, jest jeszcze okres inkubacji choroby i wtedy zabiegi będą skuteczne. Pojawienie się nowych objawów oznacza, że powstały też nowe strzępki konidialne, z nowymi zarodnikami gotowymi do kolejnych infekcji. To trwa ok. 3 tygodni.
– Dlatego też po 2–3 tygodniach od pierwszego zabiegu powinniśmy ponownie zlustrować pole. Wcześniej, jeśli warunki były sprzyjające, później, jeśli było np. bardziej sucho z niższą temperaturą – mówił Mateusz Krawczyk. Ważne, by zabieg wykonać w temperaturze poniżej 25°C i na rośliny z pełnym turgorem, z czym może być problem, np. w upalnym okresie żniwnym.
– Jeśli jest gorąco, to zabieg lepiej wykonać wcześnie rano, a nie wieczorem. Rano rośliny odzyskują turgor, są wychłodzone, a rosa nie przeszkadza w zabiegu – dodaje agronom. Podkreśla, że ważne jest całkowite zwilżenie liści podczas zabiegu, szczególnie preparatami kontaktowymi. W zabiegu zatem powinniśmy stosować większe ilości wody – 300–400 l/ha. Kropla też powinna być nieco większa, np. dysze 025. Nie poleca też łączenia fungicydów z nawozami dolistnymi, bo mogą one zmienić parametry cieczy i osłabić działanie fungicydu. Zamiast tego należy się skupić na dodatku adiuwanta odpowiedniego dla fungicydów. Chodzi m.in. o zakwaszenie cieczy w celu lepszej rozpuszczalności substancji.
Ile zabiegów na chwościka?
– Przyjmując cykl rozwojowy chwościka, możemy założyć, że zabiegi powinniśmy wykonywać co 3 tygodnie, bo w teorii wtedy powinny pojawiać się nowe objawy. Zaczynając zatem od końca czerwca, teoretycznie musimy wykonać 5 zabiegów. W praktyce nie jest to jednak konieczne, bo każda plantacja będzie w różnym stopniu porażana, chociażby ze względu na warunki pogodowe, czy termin zbioru buraków – mówił Mateusz Krawczyk. Te jednak na najpóźniejszy zbiór mogą wymagać 4–5 zabiegów. Precyzuje, że w takim układzie można opierać się na preparatach kontaktowych z miedzią i siarką w pierwszym i ostatnim zabiegu, zatem 2–3 będą wykonane klasycznym fungicydem. Na podstawie substancji i ich fabrycznych mieszanin możemy zbudować skuteczny program odchwaszczania (tab. 1.).
Uwaga na odporności
– W zwalczaniu chwościka buraka możemy objąć jedną z dwóch dróg: zwalczanie ze strobiluryną lub bez. Chodzi o odporności, bo strobiluryny znajdują się na górze listy substancji, na które odporność najszybciej powstaje – mówił agronom. Kolejną na liście grupą substancji, na którą powstaje odporność są karboksyamidy, a następnie triazole (rys. 2.). Najmniejsze oczywiście ryzyko występuje dla substancji działających kontaktowo, czyli siarki i miedzi.
Jeśli mamy problem z odpornością chwościka na strobiluryny, to powinniśmy ich unikać w zwalczaniu choroby i wybrać wariant np. z triazolem (tab. 2.). Badania IOR wykryły, że 80% izolatów grzyba wywołującego chwościka jest odporna na azoksystrobinę. W badaniu sprawdzano też inne substancje i dla difenokonazolu czy fenpropidyny było to 20% izolatów. Odporność pojedynczych izolatów stwierdzono też na nowy triazol stosowany w buraku – mefentriflukonazol.
– Warto w celu wspomagania skuteczności zabiegu dodawać do niego miedź. Badania IOR potwierdziły, że jej dodatek do kombinacji fungicydu z adiuwantem najlepiej radził sobie z ograniczaniem choroby – mówił agronom. Substancje kontaktowe mają jednak i wady: działają na powierzchni liści, a nie w roślinie, a przy dużym deszczu są zmywane i przestają działać.
Może odmiana odporna?
Zastosowanie odmian o podwyższonej odporności, czyli tzw. CR+ jak najbardziej może być jednym z elementów ochrony przed chwościkiem. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że chwościk na tych odmianach też występuje. Pojawia się na nich nieco później niż na odmianach tradycyjnych. Jak podkreślał Mateusz Krawczyk więcej na odmianach CR+ możemy się spodziewać rdzy, czy brunatnej plamistości liści, co obserwował w gospodarstwie. Podkreślał też, że odmiana z podwyższoną odpornością na chwościka nie musi gwarantować wyższej polaryzacji korzeni.
– W naszym gospodarstwie w zeszłym roku na odmianie CR+ wykonaliśmy 4 zabiegi na chwościka, a choroba pod koniec października i tak wystąpiła. Rośliny w pojedynczych porażonych ogniskach miały zniszczone blaszki liściowe na poziomie 30–40% – mówił agronom. W takim przypadku ochrona jest już dość kosztowna, a dodatkowo za nasiona odmiany o podwyższonej odporności też trzeba więcej zapłacić, ok. 40%.
Szarek panoszył się na południu!
Głównie na obszarze Polski południowo-wschodniej, ale również na Kujawach odnotowano dużą aktywność szarka komośnika. Są miejsca, gdzie plantacje były przesiewane 3 razy. Krajowy Związek Producentów Buraka Cukrowego skierował wniosek do Ministerstwa Rolnictwa z prośbą o uruchomienie pomocy finansowej dla poszkodowanych rolników.
– Szarka komośnika coraz trudniej zwalczyć, a to bardzo żarłoczny chrząszcz z rodziny ryjkowcowatych. Ma zaledwie 11–14 mm długości, ale w ciągu 1,5 dnia potrafił zdziesiątkować nawet 10 ha plantacji! W tym roku jego pojaw był niepotykanie silny i masowy na Lubelszczyźnie.
– Problem jest tak duży, że 2–3 tys. ha plantacji buraków rolnicy zmuszeni byli przesiać, a na kolejnych kilku tysiącach na pewno będzie obniżona obsada. Problem polega na tym, że mamy za mało substancji czynnych do dyspozycji, dlatego apelujemy do Ministerstwa Rolnictwa o przywrócenie choćby chloropiryfosu – apeluje Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. Aktualnie zarejestrowane do zwalczania szarka mamy takie s.cz., jak acetamipryd (neonikotynoidy) i pyretroidy cypermetrynę, deltametrynę, lambda-cyhalotrynę, tau-fluwalinat.
Jednak zdaniem prof. Mrówczyńskiego, zarówno chloropiryfos, jak i zaprawy neonikotynoidowe nie będą mogły być ponownie przywrócone do stosowania przez rolników na terenie całej UE, bo tak stanowi orzeczenie TSUE, które obowiązuje od 19 stycznia 2023 r. Do tej pory nie było przypadku, aby zmieniał on swoje dotychczasowe decyzje. Można oczywiście wystąpić do Unii Europejskiej, ale o zmianę rozporządzenia wykonawczego (nr 18 z 10 stycznia 2020 r.).
Skąd taka gradacja szarka komośnika w tym roku? Najzwyczajniej w świecie w zeszłym sezonie były wyjątkowo sprzyjające warunki do rozwoju, a na dodatek nie było mroźnej zimy, więc szkodnik dobrze przezimował. Progiem szkodliwości i sygnałem do wykonania zabiegu jest już 1 chrząszcz na 10 m2, a w tym roku były ich setki!
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 6/2025
czytaj więcej
