Nowa inicjatywa na argentyńskich pampach
W Argentynie, kraju od dekad uchodzącym za jedno z najlepszych miejsc na świecie do produkcji wołowiny, pojawiła się nowa inicjatywa: hodowla bydła Wagyu – japońskiej rasy znanej z wysokiej jakości mięsa. Jak wskazuje inżynier agronomii Gustavo Almassio, który od 2013 roku rozwija hodowlę na Pampie, tamtejsze warunki – klimat, dostępność pasz i doświadczenie hodowlane – sprzyjają produkcji mięsa premium, choć proces ten jest znacznie bardziej kosztowny i czasochłonny niż w tradycyjnych systemach argentyńskich.
Co naprawdę oznacza nazwa Wagyu?
Wagyu to nie jest jedna konkretna rasa bydła. "Wagyu" (和牛) po japońsku oznacza po prostu "japońską krowę" (wa – Japonia, gyu – bydło). W praktyce termin Wagyu odnosi się do czterech rodzimych ras: Japanese Black (Kuroge Washu), Japanese Brown (Akage Washu), Japanese Shorthorn (Nihon Tankaku Washu) oraz Japanese Polled (Mukaku Washu). Najczęściej, mówiąc o Wagyu na rynkach zachodnich, ma się na myśli rasę Japanese Black, słynącą z wyjątkowo wysokiego stopnia marmurkowatości mięsa. Potocznie określa się ją mianem "rasy Wagyu", ponieważ około 90% wołowiny Wagyu dostępnej na rynku pochodzi właśnie od tej rasy.
Wymagania hodowlane Wagyu
Hodowla Wagyu wymaga specyficznych warunków: umiarkowanego klimatu, wysokiej jakości pasz (w tym intensywnego żywienia zbożem na finiszu), ograniczonego stresu zwierząt oraz długiego okresu tuczu – nawet do czterech lat. W Polsce, głównie ze względu na zbyt krótkie sezony pastwiskowe, konieczność importu specjalistycznych pasz i wysokie ryzyko chorób związanych z dużym otłuszczeniem, hodowla Wagyu na większą skalę byłaby trudna i kosztowna. Oznacza to, że rozwój takiej produkcji w Polsce w przewidywalnej przyszłości wydaje się mało realny.
Czy Wagyu jest konkurencją dla polskiej wołowiny?
Polska, jako drugi co do wielkości eksporter wołowiny w Unii Europejskiej, buduje swoją pozycję głównie w średnim i wysokim segmencie jakościowym. W 2023 roku nasz kraj wyeksportował około 384 tys. ton produktów wołowych i cielęcych, z czego blisko 90% trafiło na rynki państw UE, głównie do Włoch, Niemiec i Niderlandów. Struktura polskiego eksportu obejmuje głównie mięso świeże chłodzone, w tym elementy kulinarne takie jak antrykoty, rostbefy i polędwice – czyli te części, na których europejscy producenci osiągają najwyższe marże. To właśnie ten segment rynku może być najbardziej narażony na konkurencję w wyniku otwarcia unijnego rynku na wołowinę z krajów Mercosur.
Umowa UE-Mercosur: czy Wagyu na niej skorzysta?
Argentyna, choć obecnie dostarcza do Unii stosunkowo niewielkie ilości wołowiny – około 38 tys. ton rocznie – może w najbliższych latach znacząco zwiększyć swoją obecność dzięki umowie handlowej UE–Mercosur. Porozumienie przewiduje przyznanie krajom Mercosur kontyngentu na eksport 99 tys. ton wołowiny do UE z preferencyjną stawką celną 7,5%, z czego 54,45 tys. ton dotyczyć będzie mięsa świeżego lub schłodzonego, a 44,55 tys. ton – mięsa mrożonego. Dodatkowo funkcjonuje kontyngent Hilton obejmujący około 45 tys. ton mięsa premium, przeznaczonego głównie na antrykoty i polędwice, które po wejściu w życie umowy mają być objęte zerową stawką celną. To właśnie te elementy będą bezpośrednio konkurować z produktami eksportowanymi dziś z Polski i innych krajów UE.
Wagyu – kategoria bez konkurencji
W przypadku wołowiny Wagyu zagrożenie dla polskiego sektora praktycznie nie istnieje. Polska obecnie nie produkuje na skalę przemysłową tego typu mięsa, a rynek zbytu w Europie – zarówno wśród konsumentów, jak i w gastronomii – pozostaje bardzo ograniczony. W praktyce oznacza to, że rozwój produkcji Wagyu w Argentynie to trend bez realnego znaczenia dla głównych strumieni polskiego eksportu wołowiny.
