StoryEditor

Wołowina ekologiczna z hodowli leśno-pastwiskowej: jak zarabia rolnik z Beskidu?

W sercu Beskidu Niskiego Marcin Wójcik, zootechnik i leśnik z wykształcenia, łączy na co dzień hodowlę bydła limousine na naturalnych pastwiskach oraz praktykuje produkcję rolno-leśną. Ekologiczna wołowina, gospodarka regeneratywna, biowęgiel - to tylko niektóre z pasji rolnika. Jak zarabia na działalności leśno-pastwiskowej?
23.09.2022., 12:09h

We wsi Krzywa, przysiółku Jasionka, w centrum Beskidu Niskiego, gospodarni Łemkowie hodowali bydło i owce. Dziś po wsi liczącej 50 gospodarstw, ciągnącej się na 2 km, zostały tylko kapliczki przydrożne, wytyczające drogę w dolinie potoku. W 1947 r. w ramach tzw. akcji Wisła całą ludność wysiedlono. Pięć lat później powstał tu PGR, który przejął wszystkie grunty chłopskie poza lasami. Upadł w latach 90. Pozostały niszczejące budynki, których część w 2003 roku kupił Wiesław Wójcik, ojciec Marcina. Nie tylko budynki były zaniedbane – 270 hektarów łąk i lasów również aż prosiło się o gospodarską rękę.

Marcin wójcik

Reaktywacja gospodarstwa

Za czasów PGR w gospodarstwie hodowano hucuły i owce. Pierwszy plan również zakładał hodowlę koni, jednak szybko okazało się, że wyżyć z nich się nie da. Już w 2005 roku w gospodarstwie pojawiły się krowy rasy limousine i było to strzał w dziesiątkę. Startowali od 50 sztuk – kupionych z 3 stad, m.in. z woj. lubelskiego. Stado zasiliło też 5 jałówek z Holandii. Dalsze powiększenie stada – ze startowych 50 sztuk do obecnych 120 mamek, odbywało się już z własnego materiału genetyczne...

Pozostało 89% tekstu
Ten artykuł jest dostępny w Strefie Premium.
Czytaj i oglądaj bez ograniczeń! Zyskaj dostęp do Strefy Premium już za 19,90 zł za pierwszy miesiąc. Dla prenumeratorów dostęp gratis po zalogowaniu
Prenumeratorzy top agrar Polska mogą korzystać ze Strefy Premium za darmo! Kliknij, by dowiedzieć się, jak się zarejestrować.

We wsi Krzywa, przysiółku Jasionka, w centrum Beskidu Niskiego, gospodarni Łemkowie hodowali bydło i owce. Dziś po wsi liczącej 50 gospodarstw, ciągnącej się na 2 km, zostały tylko kapliczki przydrożne, wytyczające drogę w dolinie potoku. W 1947 r. w ramach tzw. akcji Wisła całą ludność wysiedlono. Pięć lat później powstał tu PGR, który przejął wszystkie grunty chłopskie poza lasami. Upadł w latach 90. Pozostały niszczejące budynki, których część w 2003 roku kupił Wiesław Wójcik, ojciec Marcina. Nie tylko budynki były zaniedbane – 270 hektarów łąk i lasów również aż prosiło się o gospodarską rękę.

Marcin wójcik

Reaktywacja gospodarstwa

Za czasów PGR w gospodarstwie hodowano hucuły i owce. Pierwszy plan również zakładał hodowlę koni, jednak szybko okazało się, że wyżyć z nich się nie da. Już w 2005 roku w gospodarstwie pojawiły się krowy rasy limousine i było to strzał w dziesiątkę. Startowali od 50 sztuk – kupionych z 3 stad, m.in. z woj. lubelskiego. Stado zasiliło też 5 jałówek z Holandii. Dalsze powiększenie stada – ze startowych 50 sztuk do obecnych 120 mamek, odbywało się już z własnego materiału genetycznego. Całe stado liczy ponad 230 sztuk (mamki, cielęta, młode jałówki, starsze jałówki i byki), głównie rasy limousine.

Hodowla tylko ekstensywnie

Stado utrzymywane jest ekstensywnie i od 2005 roku (czyli od początku) w ekologii pod kontrolą jednostki certyfikującej. W sezonie krowy przebywają na pastwisku całą dobę, żywiąc się jedynie trawą, zimą dostają siano i sianokiszonkę do woli.

Do dyspozycji mają całe 80 ha, podzielone na kwatery (niektóre na początku są koszone). Na początku wiosną kwatery są mniejsze (5 ha), w miarę jak odrost traw się zmniejsza, kwatery robią się większe. Na jednej zwierzęta przebywają nie dłużej niż 3 dni. Co krowy nie zjedzą, Marcin Wójcik zostawia – niedojady mają stanowić materię do budowy próchnicy, osłonę gleby i rezerwuar nasion. Pozostałe 120 ha użytkowanych jest kośno-pastwiskowo. Koszenie zaczyna się dopiero po 10 czerwca, ze względu na opóźniony sezon wegetacyjny w surowym górskim klimacie. Pokrywa się to częściowo z programem rolnośrodowiskowym "łąki świeże", w którym hodowca uczestniczy (zamiast tradycyjnej dopłaty do ekologii).

Cykl tygodniowy w produkcji ekologicznej wołowiny

Gospodarstwo OIKOS od lat znane jest z ekologicznej wołowiny. Na ubój do pobliskiej rzeźni (zaledwie 18 km) trafiają młode zwierzęta, od 8 do 12 miesięcy, ważące 280-360 kg. Początek tygodnia (pon./wt.) to ubój, zwykle 1 lub 2 sztuk. Następnie tusze są chłodzone i w piątki rozbierane oraz pakowane. Sobota to dzień targowy – mięso – 300-500 kg tygodniowo – jedzie własnym transportem-chłodnią do Krakowa, Katowic, Warszawy i Wrocławia (2000 km w tydzień). Niestety, dystrybucja ma znaczący udział w kosztach.

– Sprzedajemy żywność, do której sami mamy absolutne zaufanie – mówi Marcin Wójcik, który nie tylko wie, jak uzyskać produkt dobrej jakości, ale również co z nim dalej zrobić. Całość mięsa sprzedawana jest bezpośrednio – konsumentowi ostatecznemu (90%) lub do restauracji w cenie 25–50% wyższej niż towar konwencjonalny.

A może inkubator przetwórstwa mięsnego?

– To najbliższy plan, który chciałbym zrealizować do końca tego roku – wyjaśnia gospodarz. Lokalny inkubator przetwórstwa mięsnego pozwoli ściąć koszty, zwiększyć opłacalność przedsięwzięcia, m.in. poprzez skupienie się bardziej na rynku lokalnym (trasa maksymalnie do Katowic – ok. 250 km) oraz na poszukiwaniu nowych odbiorców. Będzie to miejsce (wraz z dojrzewalnią), gdzie każdy z hodowców mógłby rozebrać swoje mięso, popakować i zaetykietować. Powstanie we współpracy z 20 rolnikami ekologicznymi z okolicy z Beskidu Niskiego i Sądeckiego, zrzeszonymi w stowarzyszeniu "Pastwisko".

Optymalna byłaby mobilna ubojnia połączona z rozbiorem, ale na razie polskie prawo nie przewiduje takiej opcji i nawet światełka w tunelu nie widać w tej kwestii.

Gospodarka regeneratywna

Marcin Wójcik jest gorącym propagatorem gospodarki regeneratywnej.

– Współpracujemy z naturą. Czerpiemy z niej, ale pozwalamy się zregenerować tak, że bilans składników pokarmowych wychodzi na plus – wyjaśnia. Gospodaruję w obiegu zamkniętym – bez nawozów i niemal bez pasz z zewnątrz. Kupuje tonę owsa na sezon dla 12 kóz i kur, sól i kredę dla bydła. Rocznie na zimę przygotowuje od 2500 do 3500 bali (1000 sianokiszonki i 1500–2500 siana). Marzy o rezygnacji z sianokiszonki (folia!!!) i zamiast niej przejściu na susz. Energia do jego produkcji mogłaby pochodzić z wypalania biowęgla.

Na podium w konkursie WWF – Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego

Działania Marcina Wójcika zostały dostrzeżone – w 2021 roku w konkursie WWF – Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego zajął 3. miejsce.

– Pojęcie gospodarstwo zrównoważone przestaje oddawać sens założeń pierwotnych – tej równowagi już nie ma! Na terenach, gdzie gleba została wyjałowiona, trzeba pójść o krok dalej – w kierunku regeneracji zasobów. Dodatkowo problemem jest woda, a jak pokazuje tegoroczne lato – przede wszystkim woda... Nawet rolnicy gospodarujący w tradycyjny sposób przekonali się, że wody jest coraz mniej, a gleba staje się coraz mniej urodzajna. Widzą to też politycy – w starym PROW znalazły się m.in. zadrzewienia śródpolne, strefy buforowe, miedze śródpolne, a w nowym przewidziano systemy rolno-leśne (agroleśnictwo) – wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje: – Ekologia wejdzie tylnymi drzwiami – agroleśnictwo jest rozwiązaniem także dla gospodarstw konwencjonalnych. Potrzeba jednak wsparcia i prostego przedstawienia konkretnych praktyk. Proponuję stworzyć coś w rodzaju "narzędziownika", w którym znalazłoby się 5–8 metod praktyk rolniczych opisanych od podstaw, które każdy może wdrożyć u siebie.

Ekologia w gospodarstwie, czyli co?

Na początku ekologia polegała na tym, że nie robimy nic. Ale to się nie sprawdza – gospodarstwo ekologiczne wymaga i potrzebuje wiedzy, stałego dokształcania i doczytywania. Nauki – często na błędach i czasu. Od momentu przejęcia zaniedbanej popegeerowskiej ziemi w gospodarstwie wiele się zmieniło. Nasz rozmówca wymienia najważniejsze zmiany:

  • intensywny rotacyjny wypas kwaterowy – małe kwatery, częstszy przepęd;
  • obsadzanie kwater i pastwisk drzewami oraz żywopłotami – funkcja pasów przeciwwietrznych (wiatry z Niziny Węgierskiej) i pasów buforowych (zapobiegających erozji wodnej), bioróżnorodność;
  • pasza – owoce i liście są chętnie zgryzane przez bydło;
  • kopanie rowów konturowych (key line) – zatrzymanie i zbieranie wody do systemu oczek wodnych plus różnorodność biologiczna.

Co z tym biowęglem?

Najnowszy pomysł – to biowęgiel (aktualny koszt to 3–4 tys. zł/t). Doświadczenie z IUNG – próby nawozowe z biowęglem – pokazały, że plony mogą wzrosnąć nawet o 30%. Węgiel drzewny albo z innej materii organicznej, wysiany na łące działa jak gąbka, kumulując wodę (1 g węgla może zatrzymać nawet 8 g wody) i nawozy. Ma właściwości alkaliczne – odkwasza glebę. Był nawet pomysł, by biowęgiel rzucić krowom pod nogi – wciągnie azot, wyciągnie wodę z obornika, sterylizuje powierzchnię. W Europie próby z biowęglem są bardziej zaawansowane – głównie jednak w warzywnictwie i w mniejszych rozwiązaniach.

– W kontekście narastającej suszy biowęgiel może być przyszłością. Zalecana dawka to 5 t na ha. Aby ją pozyskać, trzeba spalić 20 m3 drewna. Ciepło powstałe w tym procesie można wykorzystać do ogrzewania szklarni, suszarni, czy do produkcji energii elektrycznej. Pomysłem powinni się też zainteresować rolnicy konwencjonalni, zwłaszcza z regionów objętych suszą. Jeśli próchnicy ubywa – spada zdolność gleby do zatrzymywania wody i nawozów (1% próchnicy zatrzymuje ok. 160–180 m3 wody/ha). A są gleby w Polsce, które mają tylko 0,5% próchnicy w profilu glebowym. Ich nawadnianie ze studni głębinowych nic nie da – obniżając lustro wody, wpadamy w błędne koło. Dla nieprzekonanych do biowęgla koronnym argumentem jest wzrost plonów – 20–30% to bardzo dużo, a w rejonach dotkniętych suszą może być jeszcze więcej.

Praktyki rolno-leśne w OIKOS

  • ​Zadrzewienia liniowe – pasy przeciwwietrzne.
  • Sylwopastoralizm – zadrzewione pastwiska (stare odmiany jabłoni i grusz).
  • Żywopłoty z głogu – ogrodzenia kwater dla bydła.
  • Strefy buforowe – nasadzenia przy ciekach wodnych.

Rolnictwo regeneratywne

Rolnictwo regeneratywne to sposób gospodarowania umożliwiający wytwarzanie żywności przy równoczesnej odbudowie zasobów produkcyjnych (próchnica, gleba, woda).

Rolnictwo regeneratywne często charakteryzuje się ujemnym śladem węglowym; odtwarza i utrzymuje potencjał plonotwórczy gleby (a szerzej – agroekosystemów) poprzez prowadzenie takiej produkcji rolniczej, która nie szkodzi środowisku przyrodniczemu. Są to działania w zgodzie z naturą, a nie przeciw niej.
Skupiają się one głównie na:

  • regeneracji biologicznej i strukturalnej gleby;
  • odbudowie zdolności gleby do magazynowania wody oraz pochłaniania i magazynowania węgla, głównego składnika próchnicy;
  • odbudowie bioróżnorodności obszarów rolniczych.
Podstawowymi narzędziami w rolnictwie regeneratywnym są:
  • systemy upraw bezorkowych (z ang. no-till);
  • zróżnicowany płodozmian i uprawy okrywowe (m.in. przedplony, międzyplony i poplony) oraz rośliny na zielony nawóz;
  • integracja produkcji zwierzęcej z produkcją roślinną;
  • zamknięty, wewnętrzny system obiegu składników pokarmowych;
  • ograniczenie stosowania nawozów syntetycznych i pestycydów;
  • planowany rotacyjny wypas zwierząt do odbudowy struktury gleby;
  • odbudowa zdolności gleby do długoterminowego magazynowania wody i materii organicznej.
mwie
Mira Wieczorek
Autor Artykułu:Mira Wieczorek
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. lipiec 2024 09:28