StoryEditor

Połączyła nas pasja do hodowli świń

Tej pary nie da się określić inaczej jak tylko, 
że trafił swój na swego. Katarzyna i Tomasz Kacperscy ze wsi Brzoza koło Piotrkowa Trybunalskiego hodują 1600 tuczników duńskiej genetyki w cyklu otwartym.
07.05.2018., 14:05h
Małżonkowie poznali się na dyskotece. Katarzyna była kierowcą grupy dziewczyn, a Tomasz przywiózł grupę kolegów. Nie wymienili się numerami telefonów, które później usilnie próbowali zdobyć. Oboje wiedzieli, że między nimi zaiskrzyło.
Katarzyna
Tomasz był jej pierwszym chłopakiem. Miała 20 lat, kiedy się poznali, on był 4 lata starszy.
– Nie chciałam się przyznać, że jako dziewczyna razem z mamą hoduję świnie – stresowała się przed pierwszą randką. On też nie od razu ujawnił, że jest hodowcą trzody, bo kobiety nie chcą mieszkać na takim gospodarstwie. Kiedy prawda wyszła na jaw, rozmowom na temat chowu nie było końca. Razem zaplanowali modernizację chlewni Kasi, w której teraz trzymają 300 świń.
– Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Żadne z nas nie miało wątpliwości. W ciągu trzech miesięcy stworzyliśmy projekt budowy nowoczesnej chlewni i zaczęliśmy planować ślub. Zaskoczyła nas ciąża. Przestraszyłam się i płakałam. Moja rodzina bała się, że nie skończę studiów. Natomiast Tomasz bardzo się ucieszył i poinformował swoją rodzinę, która powtarzała mi, że dziecko to błogosławieństwo. Kiedy od nieżyczliwych ludzi słyszałam, że nie powinnam iść do ślubu w białej sukience, Tomek powtarzał, żebym się nie przejmowała. Ostatecznie ślub wzięliśmy na raty: cywilny w 2012 roku, a kościelny dokładnie rok później – wspomina pani Kasia.

Razem przetrwali dwa pożary. Najpierw spalił się dach domu, później paliła się paszarnia. To Katarzyna zwróciła się do ubezpieczyciela, bo mąż nie chciał prosić o pieniądze z odszkodowania.

Gospodyni nie boi się żadnej pracy. Sprząta chlewnię przed każdą dostawą prosiąt, bo zatrudniona na próbę do tej pracy osoba stwierdziła, że za żadne pieniądze nie będzie tego robić. Teraz na gospodarstwie pracują we dwoje. Pomagają im rodzice. 
W tym roku pani Kasia kupiła 100 kur, by sprzedawać jajka.
Tomasz
– Od razu wiedziałem, że Kasia jest tą jedyną – opowiada Tomasz. – Podzielała mój pogląd, że trzeba sobie zapewnić dochody i najpierw inwestować w gospodarstwo, a dopiero później remontować dom. Postanowiliśmy sprzedać wszystkie stare maszyny, choć mój tata miał inne zdanie – wyjaśnia Tomasz. – Gdy na podwórzu stanął nowy beczkowóz, tata mi odpuścił.
Żona dzielnie znosiła nie najlepsze warunki mieszkaniowe w domu rodzinnym męża. Para mieszkała w jednym pokoju.
– Początki wspólnego pożycia nie były łatwe. Burza hormonów u ciężarnej Kasi i stres związany z nadmiarem pracy sprawiał, że wieczorami mieliśmy powody, żeby się czule godzić – uśmiecha się gospodarz. – Do ślubu jechałem po nieprzespanej nocy, niemalże prosto z chlewni. Dziś wiem, że trud się opłacił. Oboje skończyliśmy studia, nasza rodzina jest szczęśliwa. Mamy dwie córeczki: pięcioletnią Natalię i dwuletnią Lenkę, a Kasia jest moją ostoją.
Nowoczesna hodowla
Małżonkowie uważają, że jak już coś robić, to porządnie. Dlatego pozyskali kredyt preferencyjny i wybudowali chlewnię na rusztach ze zautomatyzowanym systemem karmienia i pojenia na 700 sztuk. Zmodernizowali też stare budynki, by uzyskać miejsce dla kolejnych 600 sztuk. Pierwszy rok hodowli był bardzo owocny. Ze zgromadzonego kapitału wybudowali silosy, paszarnię i trafostację. Następną inwestycją była stacja uzdatniania wody, która zapewnia lepsze przyrosty u świń oraz waga samochodowa. 
O ewentualnych awariach systemów w chlewni gospodarze otrzymują powiadomienie SMS-em. Obejście jest ogrodzone i spełnia wymogi bioasekuracji. Mają w planach budowę kolejnej chlewni na 1400 sztuk, ale czekają, czy problem ASF nie będzie narastał. W razie potrzeby ułożyli plan awaryjny. Zaczną hodować drób.
– Nasza sytuacja jest stabilna. 
Należymy do spółdzielni hodowców, co umożliwia negocjowanie cen i zabezpiecza transakcje. Na początku kwietnia cena wynosiła 4,65 zł/kg żywca. Na pieniądze nie trzeba czekać. Korzystam ze wspólnego kombajnu, więc nie muszę inwestować we własny – wyjaśnia pan Tomasz. 
Do wymarzonego życia
– Po latach trudu chcielibyśmy złapać oddech i odpocząć. Myślimy też o kolejnym dziecku. Nie ukrywam, że ucieszyłbym się z syna – śmieje się Tomasz.
– Wyremontowaliśmy dom i teraz mieszkamy wygodnie, tylko podwórze wymaga jeszcze utwardzenia – dodaje Katarzyna – wszystko zrobimy krok po kroku.   ad
Agata Dobak
Autor Artykułu:Agata Dobak

redaktor „top agrar Polska” w dziale Dom i Rodzina

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
28. kwiecień 2024 16:23