Sytuacja nie jest nowa, ale coraz bardziej doskwiera rolnikom. Zwłaszcza że w kolejnych latach czeka nas realizacja kolejnych setek kilometrów dróg ekspresowych, a także rozbudowa wielu dróg krajowych, chociażby o tak potrzebne obwodnice.
– Przeanalizowałem kilkanaście dużych inwestycji drogowych i widać, że problem jest nie tylko z dostępem do nieruchomości, ale również z odłogowaniem części gruntów. Chodzi tu o tzw. resztówki – mówił dr hab. inż. Przemysław Leń, prof. Politechniki Rzeszowskiej.
25 września ekspert był gościem połączonego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa oraz komisji infrastruktury.
Powinna powstać zupełnie nowa ustawa?
Jednym ze sposobów, aby przeciwdziałać odłogowaniu gruntów i umożliwić uprawę ziemi rolnikom jest scalanie gruntów. Ten proces dzielimy na dwa warianty, a mianowicie klasyczne scalanie, które ma na celu utworzenie działek o korzystnym kształcie, a także zoptymalizowanie nieruchomości prowadzące do utworzenia nowego układu komunikacyjnego wsi i wreszcie skrócenia odległości pomiędzy siedliskiem i działkami uprawnymi.
Drugim procesem są tzw. scalenia okołoautostradowe, w których nacisk kładzie się przede wszystkim na zagospodarowanie terenu po realizacji inwestycji. Widać, że w tym przypadku jest wiele do poprawy, szczególnie w kwestiach własnościowych. Często zdarza się, że grunty, które mogą być wykorzystane rolniczo, pozostają w gestii Skarbu Państwa i popadają w degradację.
Żeby przeciwdziałać takim sytuacjoim, powinna powstać zupełnie nowa ustawa, której przepisy miałyby zastosowanie do procesów inwestycyjnych obiektów liniowych (drogi i linie kolejowe).
W założeniu głównym elementem nowych procedur byłby obligatoryjny proces scaleniowy, finansowany ze środków Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zaproponowane rozwiązania byłyby korzystne dla wszystkich stron postępowania.
Dla rolników – pozwoliłyby zmniejszyć rozdrobnienie terenów rolniczych i zmniejszyły niedogodności związane koniecznością przemieszczania się (niekiedy kilka kilometrów) przez obiekty drogowe do podzielonych części gospodarstwa.
Dla Skarbu Państwa – zmniejszenie kosztów inwestycji (brak konieczności budowy dróg technicznych przejazdów, innej infrastruktury towarzyszącej i związane z tym zmniejszenie kosztów utrzymania). I wreszcie dla inwestorów – skrócenie czasu na niezbędnych czynności administracyjnych.
Nowe obowiązki po stronie GDDKiA
Wiadomo, że przedstawiona przez ekspertów propozycja jest częściowym powrotem do pierwotnego brzmienia specustawy drogowej z 2003 r. Przewidziana w projekcie procedura określa linie rozgraniczające teren drogi, ale nie wywiera skutków w postaci zatwierdzenia podziału nieruchomości.
Od decyzji możliwe byłoby odwołanie w postępowaniu administracyjnym i złożenie skargi do sądu administracyjnego, co niewątpliwie wpłynęłoby na czas rozpoczęcia inwestycji. Decyzja ta generowałaby także koszty po stronie organów ją wydających (wojewody, ministra finansów). Organy te wydawałyby dwie decyzje zamiast jednej, co również mogłoby wpłynąć na wydłużenie czasu wydawania decyzji.
W prezentacji proponuje się dwa dodatkowe etapy do procesu inwestycyjnego: decyzja o ustaleniu lokalizacji drogi oraz postępowanie scaleniowe (decyzja o zatwierdzeniu projektu scalenia).
Natomiast z projektu nie wynika, aby były one obligatoryjne. Przewiduje się również nowe obowiązki po stronie GDDKiA w postaci prowadzenia konsultacji społecznych przed wszczęciem postępowania scaleniowego. Zdaniem ministerstwa proponowane rozwiązanie nie uwzględnia innych (niż właścicieli terenów) przypadków odwołań od decyzji lokalizacyjnej, które mogą spowodować, że terminy nie będą wcale krótsze.
Po 30 lat budowy warto się zastanowić
Dr inż. Marcin Jakimiak, zastępca Kanclerza Politechniki Lubelskiej zwracał uwagę, że zmiany prawne są konieczne. Zwłaszcza w zakresie wyeliminowania z pasa drogowego jednego elementu, który jest bardzo ważny i który jest uciążliwy, a mianowicie są to drogi dojazdowe, drogi serwisowe.
– To są elementy, które de facto są zbędne w ramach inwestycji drogowej, budowy drogi ekspresowej i które właśnie można wyeliminować poprzez postępowania scaleniowe – tłumaczył.
Po usunięciu tego jednego elementu, jakim są drogi serwisowe, pas drogowy zwęża się do 60 metrów, co daje istotne ograniczenie, jeżeli chodzi o wywłaszczaną powierzchnię. Dzięki temu można zmniejszyć koszty realizacji inwestycji, a więc koszty przygotowawcze takie jak podziały nieruchomości, szacowanie nieruchomości czy wykup resztówek.
– Wydaje się, że po 30 latach, po tej ogromnej pracy, którą wykonaliśmy w zakresie budowy dróg, powinniśmy się rozejrzeć dookoła, spojrzeć na przestrzeń, w której te drogi realizujemy, ponieważ droga to nie jest wszystko. Dookoła są rolnicy, jest przestrzeń, rolnicza przestrzeń produkcyjna. Zmieniając sposób realizacji inwestycji, możemy zacząć kształtować w trochę inny sposób naszą przyszłość, ale też przyszłość tych wszystkich terenów, które przylegają do budowanych przez nas dróg – zaznaczył Jakimiak.
Wydajemy miliony na scalenie gruntów
Wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak podkreślił, że proces scaleń gruntów rolnych toczy się od ponad 20 lat i przynosi wymierne korzyści.
Od przystąpienia naszego kraju do UE wydaliśmy na to 604 mln euro w trzech perspektywach unijnych i wykonaliśmy 324 projekty scaleniowe o łącznej powietrznej blisko 288 tys. ha. Dotyczy to 63 tys. gospodarstw rolnych i ponad 501 tys. działek ewidencyjnych.
– Więc to, co dzisiaj jest realizowane, oczywiście pokazuje ogromną skalę. Natomiast w najnowszej perspektywie Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej przeznaczymy na ten cel 136 mln euro i w ten sposób chcemy zrealizować scalenia ok. 50 tys. ha gruntów – powiedział Czerniak.
Jednocześnie resort rolnictwa przychylił się do opinii ekspertów w zakresie negatywnych skutków zachodzących w przestrzeni wiejskiej spowodowanych budową autostrad i dróg ekspresowych. – Resztówki, szachownica, dołączamy do tego również elementy melioracji, które mogą być zniekształcone, czy też dojazdy do gruntów – przyznał wiceminister.
Krzysztof Zacharuk
