Jak dużo UE na polach mogą wytrzymać rolnicy?
Z jednej strony wielkie deklaracje o uproszczeniu przepisów i większym wsparciu dla gospodarstw. Z drugiej – twarda rzeczywistość młodych rolników, którym coraz trudniej utrzymać się na rynku. Niemieckie webinarium „Politik trifft Praxis”, zorganizowane przez top agrar, zderzyło te dwa światy wprost i bez filtrów. Czy UE zdoła jeszcze przekonać rolników, że jest po ich stronie?
Rolnik pyta: co dalej z podstawową płatnością?
Już na wstępie wybrzmiał niepokój – czy młodzi gospodarze mogą dziś zaplanować cokolwiek na więcej niż jeden sezon? Przedstawiciele szkół rolniczych z Celle nie przebierali w słowach: znikające substancje czynne, brak nowych środków, a do tego rosnące koszty i realna groźba odebrania podstawowej płatności. – Jeśli dalej tak pójdzie, to nie ma mowy o bezpieczeństwie żywnościowym – mówił jeden z uczestników, wskazując, że bez skutecznego programu ochrony roślin nie ma mowy o stabilnych plonach.
Europosłowie musieli się mierzyć z zarzutami, które padają coraz częściej: że UE nie zapewnia rolnikom ani środków, ani narzędzi do funkcjonowania. Christine Singer (Freie Wähler) przyznała wprost, że bez nowego, solidnego budżetu WPR trudno będzie mówić o jakiejkolwiek przewidywalności. – Nie wiemy jeszcze, ile pieniędzy zostanie – powiedziała – a bez pieniędzy nie ma ani ochrony środowiska, ani wsparcia młodych.
Walka o budżet WPR
Norbert Lins (CDU), wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi PE (AGRI), zapowiedział batalię o utrzymanie co najmniej dotychczasowego poziomu finansowania. Przyznał, że Komisja Europejska szykuje propozycję na lipiec, ale wszystko rozegra się między rządami państw członkowskich. Jan-Christoph Oetjen (FDP) ostrzegł natomiast, że apetytów na środki unijne przybywa, a chętnych do ich wydawania – jeszcze więcej. – Gdy pojawia się hasło „więcej na wojsko, więcej na badania”, to gdzieś trzeba przyciąć. A najłatwiej – w rolnictwie – podsumował.
Thomas Waitz (Zieloni, Austria) uderzył w bardziej systemowy ton: – To nie jest normalne, że rolnicy żyją tylko dzięki dopłatom. W Austrii 80% ich dochodu pochodzi z budżetu WPR. Taka polityka prowadzi do śmierci rolnictwa, nie do jego rozwoju – powiedział.
Substancje czynne? „To nie może być wieczna prowizorka”
Punkt zapalny numer dwa to brak nowych zatwierdzeń środków ochrony roślin. Przypomniano, że ostatnia nowa substancja czynna została dopuszczona w 2019 roku. – Żyjemy od jednej notyfikacji do drugiej – narzekał jeden z praktyków. – Czekamy latami, a i tak kończy się na tym, że środki są tylko czasowo przedłużane.
Lins przyznał, że problem leży w zbyt powolnej procedurze zatwierdzania. – Nie może tak być, że rolnicy czekają pięć lat na decyzję, a kiedy ona zapadnie, to mówi się: „niestety nie ma alternatywy, więc używać też nie wolno”. Musimy wrócić do podejścia opartego na ryzyku, a nie samej obecności substancji – stwierdził.
GMO pod nową nazwą, ale ten sam opór
Debata zeszła również na temat nowych technik hodowli roślin (NGT), czyli modyfikacji genomu bez wprowadzania obcych genów.Młodzi rolnicy pytali wprost: skoro dzięki tej technologii można szybciej i taniej tworzyć odporne odmiany, to dlaczego UE po prostu tego nie zatwierdzi?
Lins był entuzjastyczny: – To szansa, której nie możemy przegapić. Waitz jednak ostrzegał: – Jeśli wpuścimy te odmiany bez jasnych zasad patentowania, to pięć koncernów przejmie kontrolę nad całym rynkiem. A rolnik już nie będzie miał prawa do własnego materiału siewnego.
Czy rolnicy w UE przetrwają?
Ton spotkania był emocjonalny, momentami wręcz ostry. Nie bez powodu. Bo pytanie postawione przez organizatorów – „Jak dużo UE na polach mogą wytrzymać rolnicy?” – to już nie prowokacja. To realny dylemat dla setek tysięcy gospodarstw.
Jeśli UE chce nadal kształtować europejskie rolnictwo - w imię ochrony środowiska i interesu konsumentów - musi przestać traktować rolników jak biernych odbiorców zmian. W przeciwnym razie kolejna reforma WPR może być ostatnią, którą ktokolwiek będzie miał siłę wdrożyć.
