Zarejestruj się i zaloguj aby przeczytać kolejne 3 artykuły.
Wszystkie przeczytasz dzięki prenumeracie lub kupując dostęp.
r e k l a m a
W kolejnym referacie prof. Aldona Skarżyńska próbowała wyjaśnić już coraz bardziej zniecierpliwionym rolnikom, jak wygląda struktura kosztów w zależności od wielkości gospodarstwa według danych FADN – pokazując dosyć oczywiste dla zgromadzonych rolników dane. Efekt skali to spadek kosztów produkcji o ok. 12- 14 %. Wraz ze wzrostem skali produkcji rośnie cena sprzedaży w ciągu kilku lat to ok. 11%.
– O ile koszty bezpośrednie nie zmieniają się znacząco wraz ze wzrostem skali, to znacznie spadają koszty pośrednie – podkreślała prof. Aldona Skarżyńska.
Sytuacja jest dramatyczna
– Nie przyjechaliśmy z całego kraju, by słuchać wykładów, my dziś mamy poważne zagrożenie egzystencji dla naszych gospodarstw produkujących świnie – zaczął Grzegorz Majchrzak, prezes Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej, wiceprezes Krajowego Związku Grup Producentów Rolnych. Rolnicy wiedzą, jakie mają koszty produkcji, ale co dalej, skoro dochody są na minusie? – pytał Majchrzak.r e k l a m a
Przy tak niskim pogłowiu trzody rolnicy nie otrzymują godziwej zapłaty, nie egzekwuje się przepisów antydumpingowych w obliczu importu wieprzowiny z Belgii. To właśnie import po zaniżonych cenach z Belgii, która chce się wyzbyć wieprzowiny dramatycznie zaniża ceny na krajowym rynku. Obecne problemy to skutek ASF.
Zatrzymać import?
Polecany artykuł

Rolnicy wyjdą z długów? Sejm uchwalił specjalną ustawę
– Nie wprowadzajmy zasad, które dla nas samych są niekorzystne – apelował dr Jażdżewski.

Tabliczka ostrzegawcza – Nie wchodź! Program Ochrony Zdrowia (świnie)

– ASF szaleje w Rumunii, gdzie nie mogą sobie z nim poradzić, dostał się do Belgii i to jest przedsmak dramatu, jaki może nas czekać, gdyby ASF dostał się do Niemiec – informował Dargiewicz. Jego zdaniem, Belgia produkując tylko 1 mln ton wieprzowiny musiała pozbyć się mięsa, którego nie mogła sprzedać do krajów trzecich i to zachwiało rynkiem w Europie. Gdyby się okazało, że Niemcy, które eksportują prawie 500 tys. to wieprzowiny do Chin nie mogły jej sprzedać, to ta ilość dramatycznie zaleje Europę.
– Czy ASF dotrze do Niemiec? To raczej pytanie nie czy, ale kiedy i na to powinna się Komisja Europejska przygotować. Gdyby tak się stało, dla nas byłby to dramat – przestrzegał Dargiewicz. Trudno jest bowiem przekonać kraje importujące wieprzowinę do uznania regionalizacji. W Europie można obracać mięsem z kraju, gdzie jest ASF, ale z regionów niezagrożonych. Stąd presja na Europejski rynek w sytuacji, gdy ASF pojawia się w kraju eksportera na rynki trzecie.
Pozorna bioasekuracja
Marek Walczak, hodowca z Ostrowite k. Trzemeszna przytaczał zatrważające przykłady niedbalstwa w zakresie bioasekuracji nawet w regionach zagrożonych ASF, a także opieszałości służb weterynaryjnych, które do zasad bioasekuracji same się nie dostosowują.– Inspekcja weterynaryjna podczas kontroli nie przestrzega takich zasad, bo nawet nie wie jak ma być ubrana – argumentował Walczak. Wielu rolników było zdania, że za mało zdecydowane są działania zwalczające ASF, a rolnikom nie daje się żadnej alternatywy.
– Od trzech lat domagamy się konkretnych zasad strategii zwalczania ASF i jej nadal nie ma – argumentowała poseł Dorota Niedziela (PO). – Bioasekuracja jest na papierze, bo jak to ma zrobić inspekcja weterynaryjna, która na dziś potrzebuje 500 lekarzy weterynarii, bo tyle jest wakatów, a ci ludzie mogą tam zarobić 2 tys. złotych. Jej zdaniem, jak na skalę potrzeb ponad 177 tys. obecnie tys. gospodarstw utrzymujących świnie przyjęcie 10 tys. wniosków na dofinansowanie bioasekuracji jest porażką. A rolnicy muszą w sądzie dochodzić odszkodowań za świnie zlikwidowane z powodu ASF.
Tucz nakładczy problemem dla rynku
Kolejny żywo poruszany problem to tucz nakładczy. Zdaniem rolników to właśnie zakłady mięsne w ramach tuczu nakładczego decydują ile ma zostać w kieszeni rolnika i potem na rynku muszą zrekompensować to ceną skupowanych świń.– To ekonomia wymusza tucz nakładczy, często u rolników, którzy nie mają wyjścia – komentowali rolnicy. Poseł Zbigniew Ajchler stwierdził: – Tucz nakładczy jest prowadzony przez firmy zagraniczne, a rolnicy nie mają wyjścia. Ale należy się tego tuczu pozbyć i nie doprowadzać rolników do roli niewolników we własnych gospodarstwach. To spotkanie powinno wskazać, co rząd chce i w którym kierunku pójdzie. My tego problemu nie rozwiążemy.
Z kolei poseł Dorota Niedziela pytała czy ministerstwo wie, jaka jest skala tuczu nakładczego i czy minister ma pomysł na tucz nakładczy? Na co obecny wiceminister rolnictwa Tadeusz Romańczuk odpowiedział, że ministerstwo nie ma pełnej informacji o tuczu nakładczym i apelował do rolników o współpracę, by działali razem.
Wiceminister Romańczuk przedstawił też ogólny plan działań w zakresie PROW oraz w przyszłości. Jednak zabrakło w nim odniesienia się do bieżącej sytuacji na rynku. Wiceszef MRiRW zachęcał do zrzeszania się i zakładania spółdzielni, podając przykład dobrze funkcjonującego sektora mleczarskiego. Jego zdaniem, w najbliższym czasie grozi nam „wycięcie” wielu producentów trzody chlewnej, dlatego producenci powinni się zorganizować i mieć wpływ na przetwórstwo.
– Jeśli utworzymy spółdzielnię, to jesteśmy w stanie przejąć zakłady mięsne w Polsce. Ale musimy się w tym zakresie zorganizować. Spółdzielnia jest bardzo dobrą formą własności zakładów – podkreślał Romańczuk. Obiecał, że za 2 tygodnie powstanie prawna koncepcja tworzenia takich spółdzielni i zapraszał rolników do współpracy.
Poseł Ajchler apelował, by rząd w ramach przejmowania zakładów przetwórczych zdecydował się na zakup zakładów mięsnych Pini Polonia w Kutnie. – A zamiast tego mamy pozytywną opinię UOKiK nt. przejęcia zakładów Piniego przez giganta mięsnego Smiethfield, należącego obecnie do Chińczyków.
Nie ma przetwórstwa, nie ma cen
Wiceminister Tadeusz Romańczuk zgodził się z apelem prezesa Lubelskiej Izby Rolniczej o uruchomienie zakładów ubojowych na terenach zagrożonych ASF, gdzie rolnicy dostają o 1 zł/kg niższe ceny. Obiecał, że już niedługo będzie mógł przedstawić bardziej konkretne propozycje w tym zakresie i zapraszał rolników do współpracy.
Gotowej recepty brak
Na dzisiejszym spotkaniu w Sejmie padło wiele zarzutów i krytyki pod adresem w zasadzie wszystkich ekip rządzących, bo jak stwierdził rolnik z Kujawsko-Pomorskiego: „Przez wiele lat nie zrobiono nic w trzodzie chlewnej – wszyscy jesteście winni temu, co się dziś dzieje z polską wieprzowiną”. I niestety trudno mu nie przyznać racji, gdyż sektor ten od samego wejścia do Unii Europejskiej, kiedy byliśmy potęgą był zostawiony na łaskę i niełaskę wolnego rynku. A jednocześnie zakłady przetwórcze trafiły do kapitału, który nijak jest powiązany z bazą surowcową i rolnicy absolutnie nie są elementem łańcucha, tylko zostają przed bramą tych zakładów.Rolnicy wyjechali z Warszawy rozczarowani.
Karol Bujoczek
Fot. Bujoczek
Galeria zdjęć
r e k l a m a
r e k l a m a