Dotychczas szkodniki które sprawiały kłopoty w soi to przede wszystkim gołębie i gąsienice rusałki osetnika. Poza innymi lokalnie szkody o małym znaczeniu, czyli powodujące straty do maksymalnie 5% potencjalnego plonu powodować mogły oprzędnik pręgowany, ziołomirek zmienny, gryzonie, zwierzyna łowna, przędziorek chmielowiec. Na razie bardzo małe znaczenie mają mszyce, zmiennik lucernowiec czy strąkowiec fasolowy (błędnie często nazywany strąkowcem sojowym).
Tak wygląda sytuacja na ten sezon. Nie oznacza to jednak, że któryś ze szkodników marginalnych nie wskoczy na wyższy poziom gry o plon. Mało tego – zagrożenie czyha kilkaset kilometrów od naszych granic. Z uwagi na cieplejszy klimat we Francji, znaczenie w soi mają inne szkodniki, a wśród nich zielony pluskwiak.
Groźny szkodnik z Francji – odorek sojowy
Nie ma on jeszcze oficjalnej polskiej nazwy, a po łacinie nazywa się Nezara viridula. Owad ten jest łudząco podobny do występującego w Polsce pluskwiaka z rodziny tarczówkowatych o nazwie odorek zieleniak – Palomena prasina. Jest też z nim blisko spokrewniony, ponieważ jest zakwalifikowany do tego samego plemienia, do którego należy kilkanaście gatunków. Dlatego można zaproponować nazwę odorek sojowy (o ile stanie się problemem dla tego gatunku u nas) lub odorek południowy.
We Francji ma kilka nazw, które można tłumaczyć jako pluskwa zielona, pluskwa cuchnąca, pluskwa z żółtym czołem, pluskwa południowa czy pluskwa plamista. Tłumacząc z angielskiego nazwy będą podobne – pluskwa zielona, pluskwa południowa oraz pluskwa pomidorowo-fasolowa. Natomiast z niemieckiego jest to pluskwa zielona ryżowa. Nazwy te wskazują na dwie cechy owada – pochodzi on z południa, a zatem jest ciepłolubny oraz żeruje na takich gatunkach jak fasola, pomidor i ryż. Czy zatem jest on zagrożeniem dla naszych pól?
Zobacz także: Seradela pastewna - uprawa na zielonkę paszową
Obniża jakość nasion
W takim roku, jak ten, kiedy temperatury są raczej umiarkowane, szkodnik ten nie jest dla nas zdrożeniem. Wymaga on dużej sumy ciepła do przejścia całego cyklu życiowego. Sumy takiej na razie, a szczególnie w tym sezonie, nie ma w Polsce. Jednak, podobnie jak to jest z rusałką osetnikiem, owad ten może przylecieć z południowego zachodu, z rejonów, gdzie przechodzi cały cykl życiowy. Sprzyjać temu może wysoka temperatura na południu Europy i w północnej Afryce oraz południowo zachodnie ciepłe wiatry.
We Francji odorek sojowy nabiera coraz większego znaczenia. Jego szkodliwość rośnie w latach gorących i suchych. Polega ona na znacznym obniżeniu jakości nasion (MTZ i kształt – stają się pomarszczone). Owad szczególnie groźny jest na plantacjach soi pod koniec wegetacji, gdy strąki są dobrze uformowane, a nasiona się wypełniają. Wówczas wysysa soki ze strąków, co osłabia wypełnienia nasion. Ponadto EPPO ostrzega przed przenoszeniem przez owada szkodliwych bakterii (Xanthomonas phaseoli pv. phaseoli). Choć jest to patogen fasoli, to nie można wykluczyć, że przenoszone mogą być też bakterie chorobotwórcze dla soi.
We Francji dorosłe osobniki pojawiają się w niewielkiej liczbie już na początku kwietnia. Następnie składają jaja w złoża po 30–60 szt. Z nich wykluwają się larwy pierwszego stadium, które żerują na liściach, Po przejściu cyklu linień (larwy mają 5 stadiów rozwojowych, z których poszczególnie nieco różnią się kolorem i wielkością) pojawiają się osobniki dorosłe. Największe szkody wyrządzają larwy dwóch ostatnich stadiów, a nieco mniejsze imago. Przypada to na okres ostatnich 4–6 tygodni wegetacji, aż do zbiorów.
Trudny w monitoringu szkodnik
Zauważenie owadów nie jest proste i ich żerowanie może umknąć uwagi z kilu powodów:
- owad jest zielony i stapia się z liśćmi;
- żeruje wewnątrz łanu i trudno go dostrzec;
- wyrządzane szkody są nieoczywiste – wysysanie soków przez maleńkie otworki wykonywane przez kłujkę owada;
- dopiero jakość nasion, ich pomarszczona łupina czy mniejszy rozmiar świadczą, że miało miejsce jakieś szkodliwe oddziaływanie.
Francuzi z instytutu Terres Inovia zalecają monitoring soi w fazie R6, czyli nalewania nasion (strąki na czterech najwyższych węzłach zawierają zielone nasiona, które wypełniają strąk, liście w pleni rozwinięte). Z fazą taką mamy aktualnie do czynienia na wielu plantacjach w Polsce. Wówczas próg szkodliwości odorka sojowego wynosi 3–4 owady na roślinę. Od fazy R6 próg szkodliwości wynosi 3–4 owady na 1 metr bieżący rzędu soi.
Metodyka monitoringu polega na obserwacji roślin w 8 punktach na polu. Jeśli owady dorosłe lub ich larwy są regularnie obserwowane w więcej niż 1–2 punktach, to zaleca się zabieg insektycydowy. Straty powodowane przez odorka sojowego we Francji wynoszą do 10% potencjalnego plonu, czyli 2–4 dt/ha. Na silnie opanowanych polach na południowym zachodzie Francji odnotowano straty dochodzące do 1 t/ha.
Jak zwalczają odorka w soi Francuzi?
We Francji na szkodnika można stosować insektycydy zawierające lambda-cyhalotrynę. Karencja tych środków wynosi aż 35 dni. Z drugiej strony skuteczniejsze na owady o kłująco-ssącym aparacie gębowym, od powierzchniowo działających pyretoridów, powinny być środki układowe, jak np. acetamipryd. Te jednak nie są dopuszczone we Francji w soi na tego owada. Druga trudność z pyretroidami wynika z warunków jakie panują na polu w czasie, gdy owad jest najbardziej szkodliwy. Wówczas jest zwykle zbyt ciepło na stosowanie insektycydów tego typu. Dlatego Francuzi zalecają działanie integrowane – kompleksowe, czyli połączanie monitoringu z metodą agrotechniczną, jak rośliny pułapkowe (np. fasola).
W rolnictwie ekologicznym nie ma na tego szkodnika skutecznego środka. Na stornach EPPO jednak można znaleźć informację o skutecznym oddziaływaniu na szkodnika pożytecznych owadów – złotooka (Chrysoperla carnea), nie tylko na jaja szkodnika, ale też pierwsze stadia rozwojowe larw. Dlatego warto chronić owady pożyteczne.
W Polsce szkodnik jeszcze nie jest odnotowany. Nie ma zatem zarejestrowanych insektycydów. Warto jednak obserwować plantacje na obecność owadów, robić zdjęcia podejrzanych osobników (lub odłowić je) i przekazać do specjalistów z lokalnych jednostek naukowo-badawczych lub z IOR – PIB w Poznaniu. Tym bardziej, że podobnego owada, prawdopodobnie odorka zieleniaka znajdowałem już na polach w 2017 r. Wówczas jednak nie robiłem szczegółowej analizy gatunku i mógł być to odorek sojowy.
tcz
