– Komisja zmieniła całkowicie paradygmat myślenia. Nie będzie osobnego PROW i odrębnych programów. Każde państwo ma przygotować jeden, własny plan. Jeśli polskie rolnictwo nie zgłosi jasno swoich potrzeb, nikt tego za nas nie zrobi – ostrzegał w rozmowie z rolnikami eurodeputowany PSL Krzysztof Hetman.
Jeden wspólny „worek” zamiast osobnej WPR i polityki spójności
– Najbliższe 9–10 miesięcy będzie kluczowych dla kształtu Wspólnej Polityki Rolnej w Polsce i w innych krajach UE – mówi Hetman. Od 1 stycznia rusza prezydencja Cypru w Radzie UE, a wraz z nią rozpoczną się prace nad nowym budżetem po 2027 r.
– Cypr wraz z Komisją Europejską w styczniu przedłoży projekty rozporządzeń dotyczących budżetu. Plan jest taki, aby zamknąć proces legislacyjny do końca 2026 roku, w 2027 wszystko przyjąć w Parlamencie i Radzie, żeby wystartować 1 stycznia 2028 roku – wyjaśnia.
Największa zmiana dotyczy samej konstrukcji budżetu:
– Komisja wrzuciła wszystko do jednego worka. Wspólną Politykę Rolną i politykę spójności, czyli pieniądze dla przedsiębiorców i samorządów. Jest jeden wielki fundusz o bardzo długiej nazwie, ponad 800 mld euro – tłumaczy eurodeputowany.
Z tej kwoty ok. 300 mld euro to odpowiednik dzisiejszego I filaru WPR (płatności bezpośrednie + fundusz kryzysowy 6,3 mld euro), a 218 mld euro ma trafić do słabiej rozwiniętych regionów.
Problemem stał się brak widocznego II filaru. – Zrobiła się straszna awantura o to, że nie widać drugiego filaru – przyznaje Hetman.
Ursula von der Leyen obiecuje 10%, ale nikt nie wie „od czego”
Pod presją Parlamentu Europejskiego przewodnicząca Komisji musiała się cofnąć.
– Pani von der Leyen wysłała list do Parlamentu, w którym zobowiązała się, że 10% środków w ramach tego funduszu zostanie przeznaczone na szeroko rozumiany rozwój obszarów wiejskich. Możemy się domyślać, że chodzi o drugi filar WPR – mówi Hetman.
Jak dodaje, diabeł tkwi w szczegółach:
– Do tej pory nie dowiedzieliśmy się, jak te 10% mamy liczyć. Czy od 860 mld euro, od 560 mld, czy jeszcze po odjęciu 218 mld dla regionów peryferyjnych. Będziemy to wyjaśniać.
Nowy paradygmat: jeden plan krajowy zamiast wielu programów
Zdaniem europosła zmiana jest fundamentalna:
– Dotychczas to Komisja wskazywała obszary, sektory, cele tematyczne, na które powinniśmy wydawać środki. Dzisiaj mówi: nie chcemy osobnego PROW, osobnych programów sektorowych z polityki spójności, nie chcemy oddzielnej WPR. Każde państwo członkowskie przygotuje jeden plan, z którym przyjedzie negocjować z Komisją.
W tym „narodowym planie” mają się zmieścić zarówno środki rolne, jak i te dla samorządów czy przedsiębiorstw. Komisja z góry narzuca jedynie ogólne proporcje:
– Powiedziała tylko tyle, że co do zasady 43% ma być powiązane z celami klimatycznymi, a 14% z celami społecznymi. Resztę: „co chcecie zrobić, to nam przedstawcie” – relacjonuje Hetman.
Hetman: nie zgadzam się, by rolnictwo było aż w 43% pod klimat
Eurodeputowany ostrzega przed bezrefleksyjnym przyjęciem tych wskaźników dla części budżetu dotyczącej rolnictwa:
– Ja będę walczył z tym, żeby akurat tą część budżetu, w której są pieniądze na rozwój obszarów wiejskich i wsparcie rolnictwa, powiązać aż w 43% z realizacją celów klimatycznych. Jeśli się na to zgodzimy, to w domyśle – choć nikt tego głośno nie powie – będą chcieli na pewnym etapie rolnictwo włączyć do wspólnego ETS. To byłoby ogromne zagrożenie do 2034 roku – podkreśla.
Tym bardziej że – jak przypomina – cały budżet UE po 2027 roku ma realizować cele klimatyczne w 34%. Dlaczego więc część dotycząca rolnictwa, przedsiębiorców i samorządów ma mieć jeszcze o 10 punktów procentowych więcej?.
„To my mamy przywieźć pomysł. Kto siedzi cicho, nie istnieje”
Kluczowy wniosek z tej zmiany jest dla Hetmana jasny:
– Nie czekamy na to, co zostanie zaproponowane. Nikt nam niczego nie przyniesie z Brukseli. To my w Polsce mamy wypracować nasz plan. Moją rolą jest o niego walczyć – mówi.
I dodaje bez ogródek:
– Dzisiaj macie nieprawdopodobną możliwość wpływu na to, co będziemy mogli finansować po 2027 roku, bo odwrócono całkowicie rolę. To my mamy powiedzieć, co chcemy z tymi pieniędzmi zrobić. Każda branża, każdy sektor ma ten sam problem – będzie dostrzeżony tylko wtedy, gdy będzie o swoje walczył. Ten, kto siedzi cicho, nie gra, nie mówi o swoich potrzebach, po prostu nie istnieje.
Hetman zachęca rolników i organizacje branżowe do aktywnego zgłaszania propozycji:
– Mam własny pomysł, co powinniśmy finansować i jak wspierać polskie rolnictwo, także w kontekście Ukrainy czy Ameryki Południowej. Ale chciałbym, żebyście to państwo wychodzili z propozycjami – do ministerstwa rolnictwa i w rozmowie ze mną oraz moimi koleżankami i kolegami w Parlamencie Europejskim. Musimy wiedzieć, o co walczymy.
Bruksela słucha tych, którzy są obecni
Na koniec Krzysztof Hetman przypomina, że skuteczność w UE wymaga stałej obecności:
– W Brukseli działa około 6 tysięcy różnych organizacji, które mają tam swoje biura i codziennie dbają o interes branż, sektorów, zrzeszeń. Ile z nich jest polskich? – pyta retorycznie.
I puentuje: – Tam naprawdę trzeba być obecnym, rozmawiać z urzędnikami, przedstawiać rozwiązania. Jeśli nie opiszemy sami naszych problemów i nie pokażemy, jak je rozwiązać, ktoś zrobi to za nas – niekoniecznie po naszej myśli.
