Albert Katana: Odbyły się ostatnio w Kancelarii Prezydenta RP spotkanie z organizacjami branżowymi sektora rolnictwa. Jak Pan, jako doradca ds. rolnych Prezydenta RP, ocenia to spotkanie?
Tomasz Obszański: W spotkaniu wzięli udział reprezentanci największych organizacji branżowych: pani Renata Juszkiewicz - prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, pan Maciej Ptaszyński - prezes Polskiej Izby Handlu, Andrzej Gantner - wiceprezes, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców, Tomasz Bieńkowski - prezes Polskiej Federacji Ziemniaka.
Celem spotkania było omówienie możliwości dystrybucji polskich produktów rolnych do sieci handlowych. Rozmówcy podkreślali, że odpowiedzialność za dostawy żywności do sieci ponoszą firmy skupujące, jako bezpośredni dostawcy. I to te firmy często, jak to ma miejsce np. obecnie, kupują produkty spoza Polski, kierując się wyłącznie ceną. Przykładem może być ziemniak, bardzo dziś tani w Niemczech.
Nie ma preferencji, jeśli chodzi o pochodzenie produktu - czy rozwiązaniem mogłoby być stworzenie polskiej sieci sklepów detalicznych? Jak pan ocenia ten pomysł posła Sawickiego, podchwycony przez ministra Krajewskiego, żeby Polska wykupiła sieć Carrefour?
Tomasz Obszański: Jestem jak najbardziej za tym, żeby była polska sieć i żeby sprzedaż żywności wyprodukowanej w polskich gospodarstwach odbywała się w w polskiej sieci handlowej. Możliwości stworzenia takiej sieci są - mamy Krajową Grupę Spożywczą, która powinna silniej działać na rynku rolnym, reagować na szereg zmian, które się dzieją dzisiaj w handlu.
Niestety, tak się nie dzieje - Krajowa Grupa Spożywcza de facto nie funkcjonuje. Została powołana do tego, żeby realizować pewne działania, a tak naprawdę nie robi w tym momencie nic.
Co do Carrefoura - to już chyba drugie czy trzecie podejście właściciela do sprzedaży tej sieci sklepów. Już w roku 2022 media pisały, że nowy właściciel - fundusz inwestycyjny, który posiada różne aktywa, np. Allegro - chce pozbyć się sklepów. Wtedy do tego nie doszło - czy dojdzie dziś, zobaczymy. Ale myślę, że gdyby państwo polskie chciało kupić jakąś sieć handlową, to nie stanowiłoby to większego problemu.
Problem w tym, że nawet istnienie polskiej sieci nie gwarantuje tego, że znajdą się tam towary kupowane w Polsce, o ile nie będzie dostawcą KGS albo bardzo duże spółdzielnie czy organizacje producentów...
Tomasz Obszański: To prawda. Podczas spotkania organizacji branżowych padł bardzo interesujący pomysł, autorstwa pana Gantnera, żeby organizacją polskiego rynku żywności zajęły się rynki hurtowe zlokalizowane w poszczególnych województwach. One tworzyłyby platformę współpracy rolników, będąc jednocześnie pośrednikiem pomiędzy gospodarstwami indywidualnymi a sieciami handlowymi. W ten sposób rynek hurtowy byłby miejscem dystrybucji tych produktów i dostawcą do sieci handlowych.
W ten sposób byłaby możliwość dotarcia do konsumenta z produktami wysokojakościowymi, które obecnie są wytwarzane i sprzedawane w niszach konsumenckich. To pozwoliłoby na rozwój małych i średnich gospodarstw, ale też polskich firm - często tożsamych z gospodarstwem rolnym - zajmujących się przetwórstwem produktów rolnych.
Ten pomysł wzbudził zainteresowanie wszystkich uczestników spotkania, także pani prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Będziemy kontynuować rozmowy na ten temat i, jeśli uda nam się przekonać i zachęcić któryś Rynek Hurtowy do takiej formy promocji i dystrybucji polskiej żywności, zaczniemy wdrażać ten pomysł i weryfikować jego założenia.
O ile dobrze kojarzę, taka była pierwotna idea założycielska rynków hurtowych. Tyle, że dziś rynki te działają jak każda inna platforma handlowa.
Tomasz Obszański: W moim przekonaniu jest trochę tak, że rynki po prostu nie mają pomysłu na siebie. Dlatego taka nowa rola, znacząca w obrocie handlowym żywnością, mogłaby zdecydowanie wesprzeć rozwój rynków hurtowych.
Szczególnie, że jest przecież widoczne w Polsce zainteresowanie konsumentów żywnością, nazwijmy to ogólnie, niszową - wytwarzaną lokalnie, ekologiczną, po prostu zdrową. Problem jest dotarciu producentów do konsumentów - nawet lokalne targowiska są najczęściej miejscem, w którym handlują pośrednicy, którzy, co zrozumiałe, przede wszystkim chcą zyskać na sprzedaży.
Dlatego pochylimy się nad tą kwestią, może w ten sposób, przy zaangażowaniu rynków hurtowych, uda nam się zwiększyć udział polskiej żywności na rynku.
Problemem jest nie tylko dostęp do polskiej żywności, ale też informacja, że jest to polska żywność. Gdy polski dystrybutor kupuje produkty rolne z zagranicy, to po przepakowaniu są one oznakowane już polską flagą. Jest to już "Produkt polski"...
Tomasz Obszański: O tym też rozmawialiśmy. Pojawił się pomysł, żeby stworzyć markę "Koszyk Polski", z logo i informacjami o pochodzeniu produktu.
Wszystkie te działania są konieczne i pilne. Dziś polski rolnik, polski producent, jest de facto wypychany z rynku przez zagraniczne sieci kupujące zagraniczną żywność. Dostawcy nie patrzą na to, skąd pochodzi towar, tylko za ile mogą go kupić. A gospodarstwa rolne nie są w stanie samodzielnie zaproponować ceny, która zainteresuje kupca. Aby móc otrzymać dobrą cenę, należy mieć dużą ilość jednorodnego, jednolitej jakości towaru.
Zresztą, nie tylko cena jest problemem. Mogę powiedzieć na przykładzie swojego gospodarstwa - jest to gospodarstwo ekologiczne. Mamy przykładowo cebulę czy ziemniaka, ustalony odbiór warzyw przez pakownię - samochód przyjeżdża, odbiera towar, wszystko jest ok. A potem okazuje się, że ich kontrola jakości wykazała odrzuty na poziomie 40% dostawy, i nie tylko nie kupią tych warzyw, ale jeszcze trzeba przyjechać i je odebrać. Czyli strata na 40% i strata na ich odbiorze. I nie wiemy, czy ten produkt naprawdę był zły jakościowo, czy to efekt ich widzimisię, a może gdzieś kupili taniej. Bo przecież my sprawdzamy jakość zgodnie z zamówieniem - ale i tak jesteśmy na pozycji przegranej.
Skoro są takie problemy z kupcem w skupie, to tym większe są z kupcem w sieci handlowej - prawda?
Tomasz Obszański: Większość polskich gospodarstw rolnych nie ma po prostu szans na to, by przejść wszystkie procedury weryfikacyjne narzucone przez sieć. Dotyczą one przecież nie tylko finalnego produktu, ale też sposobu wyprodukowania, także infrastruktury.
Tym bardziej rolnicy powinni się jednoczyć. Tego dotyczyło spotkanie organizacji rolniczych w Pałacu Prezydenckim. Jaki jest dalszy ciąg tego spotkania?
Tomasz Obszański: Zjednoczenie to nie jest coś, co dzieje się w jednej chwili. Rozmawiamy i, co najważniejsze, jest świadomość konieczności takiego zjednoczenia. Ostatnia decyzja Rady UE zatwierdzająca umowę o wolnym handlu z Ukrainą na czas nieokreślony, czyli do momentu wejścia Ukrainy do UE, jest tu poważnym ostrzeżeniem dla środowiska rolniczego.
A przecież nie tylko z Ukrainy będziemy importować żywność - wielkimi krokami zbliża się import z Mercosur, mamy też zgodę na import z USA, Meksyku. Nie mamy innego wyjścia, jak trzymać się razem i wspólnie zawalczyć o to, żeby polskie gospodarstwa nie upadały, nie bankrutowały.
Bo trzeba powiedzieć wprost - nie mamy szans wygrać w konkurencji z Ukrainą. Nie jest rozwiązaniem blokada granic, protesty, zwiększanie produkcji, zgoda na coraz niższe ceny.
Jeśli nie wymyślimy, jak zawalczyć o siebie, przynajmniej na własnym rynku, to przegramy. Musimy zwiększyć krajową sprzedaż naszych produktów, przekonać konsumentów do tego, że polska żywność jest najlepsza, konsolidować nasze gospodarstwa w spółdzielniach i grupach producenckich. Inaczej nie wytrzymamy napływu dziesiątek i setek tysięcy ton produktów z agroholdingów będących w rękach zagranicznego kapitału.
Jest Pan doradcą ds. rolnych Prezydenta RP - czy prezydent odegra w tym procesie obrony polskiego rolnictwa jakąś rolę? Jakich konkretnych działań możemy się spodziewać?
Tomasz Obszański: Jestem przekonany, że panu prezydentowi zależy na polskim rolnictwie - żeby było ono w rękach polskich i żeby produkowało zdrową żywność. Obecnie analizujemy możliwe skutki przyjętej nowelizacji umowy DCFTA, niedługo odbędzie się konferencja prasowa Prezydenta RP, na której przedstawi swoją ocenę sytuacji. Na pewno będziemy szukać rozwiązań problemów wynikających z tej umowy. Wierzę, że pan prezydent będzie kimś w rodzaju prawdziwego gospodarza polskiego rolnictwa, który wspiera polskiego rolnika i robi wszystko, by polskie gospodarstwa przetrwały i trwały jeszcze długi czas.
rozmawiał: Albert Katana
